Sport
Legia – Lech. Wielkie emocje w Warszawie! Wynik meczu Ekstraklasy
- W wyniku meczu Legii Warszawa z Lechem Poznań, który zelektryzował całą Polskę, zdecydowano o ostatniej akcji
- Mistrzowie Polski odnieśli kolejne zwycięstwo, a Lech coraz bardziej oddalał się od liderów mistrzostw
- Warto dodać, że jedną z bramek Legii strzelił debiutant Kacper Skibicki
- Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Było to starcie najlepszych polskich klubów w ostatnich rozgrywkach PKO Ekstraklasy. Najbardziej utytułowane drużyny w tych rozgrywkach ostatniej dekady walczyły ze sobą. Smak dopełniał fakt, że Czesław Michniewcz siedział na ławce trenerskiej Legii, która wypłynęła w Lechu i przed laty zdobyła z nim Puchar Polski. Ta gra nazywa się „Polish Derby”.
Lech, który imponował swoją grą w Lidze Europy i Ekstraklasie w dolnej połowie tabeli, pilnie potrzebował punktów. Podopieczni trenera Dariusza Żurawa muszą wreszcie ruszyć w pogoń za uciekającymi liderami. Poznań od ponad miesiąca czeka na zwycięstwo w lidze. Z kolei Legia po słabszym starcie uzyskała właściwy rytm. Nie odrobił strat liderów, ale stracił punkty u siebie u siebie.
Obie drużyny rozpoczęły niedzielne spotkanie bardzo spokojnie. Prawdziwych szachów piłkarskich trzeba było długo, z czego niewiele przyszło. Jasne sytuacje do zdobycia bramki były jak medycyna. Dopiero po kwadransie coś się poruszyło. Mikael Ishak miał z jednej strony duże szanse, z drugiej Gwilia. Na bramę musieliśmy czekać 30 minut. Dani Ramirez wbiegł w pole karne, gdzie piłka trafiła w nogi Legii Juranović, który źle odbił piłkę i skierował ją w stronę własnej bramki. W tej sytuacji Boruc nie miał szans. Chwilę później opuścił boisko Jakub Kamiński. Zawodnik Lecha został niedawno powołany do reprezentacji Polski, ale opuścił boisko ze spuszczoną głową i kontuzjowanym. Zastąpił go Michał Leathers, jeden z bohaterów, który wygrał Ligę Europy ze Standard Liege.
W pierwszej połowie mecz w większości rozgrywał Legia, ale niewiele z tego wyszło. Podopieczni trenera Michniewicza grali apatycznie. Poza tym Lech nie podjął żadnego wysiłku.
Druga połowa rozpoczęła się znacznie aktywniejszą grą gości. W pierwszej akcji Skóras strzelił sprytnie z dystansu, ale lekko chybił. Ta akcja dawała nadzieję, że druga edycja tego spotkania będzie spektaklem dużo ciekawszym niż pierwsza. I to była prawda.
W 55. minucie Paweł Wszołek miał doskonałą okazję do wyrównania. Najpierw wykorzystał poślizg Daniego Ramireza, a następnie Tytometusza Puchacza w polu karnym. W dobrej sytuacji przerzuciłby piłkę przez poprzeczkę. Legia przyspieszyła i starała się grać z dużą presją. Lech umiejętnie bronił się na tym etapie gry. Zaraz potem Tiba mocno uderzył w drugą stronę boiska. Boruc wypluł piłkę przed siebie, ale Lecha nie było, by nadążyć za odbiciem.
Legia wyrównała w 67. minucie. Wszołek tańczył z piłkarzami Lecha na uboczu. Grał w polu karnym, gdzie bez wahania spotkał się przedstawiony osiem minut wcześniej Kacper Skibicki. To był piękny hit 19-latka, który zadebiutował w PKO Ekstraklasie. Skibicki zastąpił wcześniej Macieja Rosołka. Ten sam, który rok temu zadebiutował w Ekstraklasie, a także w meczu z Lechem, również znalazł się na liście strzelców.
Za chwilę Wszołek znów był w centrum uwagi. Pomocnik Legii sprawdził czujność bramkarza Lecha Filipa Bednarka, ale dostosował się do okazji. W 7. minucie Wszołek Boruc prawie zaskoczył. Z rzutu wolnego Jakub Moder. Piłka odbiła się od pleców Wszołka. Dopiero doskonała interwencja Boruca uchroniła Legię przed utratą bramki, gdy piłka uderzyła w poprzeczkę.
Lech coraz częściej odwiedzał gospodarzy. Legia szukała okazji do kontrataku. Jeden z nich został popędzony przez dwóch wojskowych przeciwko Kolejorzowi przy bramce Bednarka. Na szczęście dla gości Rafael Lopes grał fatalnie.
W odpowiedzi na bramkę Legii w 80. minucie było bardzo gorąco. Początkowo Moder spotkał się znakomicie z daleka, a potem Boruc próbował przechytrzyć Ishaka w zamieszaniu pod bramą.
Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się pierwszą ligą punktów od 2014 roku, Filip Mladenović zagrał idealny mecz dla Rafaela Lopesa, który pokonał Bednareka strzałem w głowę. To była ostatnia akcja w grze.
Legia Warszawa – Lech Poznań 2: 1 (0: 1)
Bramki: Skibicki (71), Lopes (90 + 3) – Juranović (30)
Żółta kartka – Lewczuk (Legia).
Sędzia: Szymon Marciniak.
Legia: Boruc – Juranović, Lewczuk, Jędrzejczyk, Mladenović – Gwilia (63. Luquinhas), Martins, Kapustka – Wszołek, Valencia (46. Lopes) – Rosołek (59. Skibicki).
Lech: Bednarek – Czerwiński, Satka, Rogne, Puchacz – Tiba, Moder – Sykora, Ramirez (83. Marchwiński), Kamiński (33. skóra) – Ishak (86. Kaczarawa).
„Idol nastolatek przyszłości. Specjalista od totalnej popkultury. Miłośnik internetu. Wannabe odkrywca.”