Connect with us

Najważniejsze wiadomości

Koronawirus. „Za miesiąc będzie 80 tys. Infekcji dziennie” – ostrzega Polaków lekarz

Published

on

Koronawirus.  „Za miesiąc będzie 80 tys. Infekcji dziennie” – ostrzega Polaków lekarz

Nie 2-3 tysiące, ale 20 tysięcy – tyle infekcji podaje dr. Jakub Zieliński codziennie przyjeżdża do Polski. – To oznacza, że ​​za miesiąc będzie ich 80 tysięcy. – mówi lekarz.

3003 – tyle nowych infekcji coronawirusem odkryte w Polsce w ciągu ostatnich 24 godzin. To absolutny rekord, choć Polacy przyzwyczaili się już do czterocyfrowych liczb w ostatnich dniach. Od początku października liczba nowo zdiagnozowanych infekcji w raportach ministerstwa zdrowia prawie dziennie przekracza 2000. Jednak lekarze są zgodni: w rzeczywistości istnieje wiele, wiele więcej infekcji.

– Każdego dnia znajdujemy ponad 2000 nowych przypadków, ale tak jest W rzeczywistości jest ich ponad 20 000, co z kolei oznacza, że ​​miesięcznie będzie ich 80 000. – mówi Dr. Jakub Zieliński z zespołu ICM Epidemiological Model Team na Uniwersytecie Warszawskim. Jego zdaniem w nadchodzącym miesiącu może to być 3-5 tys. Codziennie oficjalnie rejestrowano nowe przypadki, dochodząc do 10 000. Całkowita liczba osób zarażonych COVID-19 może być nawet dziesięciokrotnie wyższa niż pokazują oficjalne dane.

Jak tłumaczy Zieliński w rozmowie z polską agencją prasową, od zakażenia do diagnozy mija kilka dni, więc nasz obraz epidemii nie jest już aktualny. – Kolejne „pokolenie” pacjentów pojawia się po około tygodniu i jest półtora raza większe niż poprzednie. Obecnie po około 12 dniach liczba pacjentów jest dwukrotnie większa – mówi dr hab. Zielińskiego.

Zobacz też

Wojciech Andrusiewicz

Koronawirus w szkołach to największy problem?

Zdaniem lekarzy jednym z głównych czynników wpływających na tak dynamiczne rozprzestrzenianie się koronawirusa są dzieci. – W naszym modelu rozrzuciliśmy „małych ludzików” – ponad 30 milionów. Odzwierciedlają gęstość zaludnienia w Polsce. W modelu śledzimy ich ruch. Wiemy, ile szkół jest w kościołach. Nasz model to pokazuje Szkoły są w rzeczywistości „złośliwymi” epidemiami – wyjaśnia Dr. Zielińskiego. Niestety szkoły nie identyfikują infekcji. – Dzieci zarażają rodziców i dziadków. I nagle, gdzieś indziej, ten wirus wybucha i nie ma to związku z infekcją w placówce – wyjaśnia lekarz. – W efekcie tylko jedna trzecia zdiagnozowanych infekcji jest identyfikowana i znamy ich źródło. […] Najczęściej identyfikujemy infekcje w prywatnych gospodarstwach domowych, co nie oznacza, że ​​jest to największe źródło infekcji, bo w większości przypadków po prostu nie możemy ich zidentyfikować – dodaje.

READ  Piłka nożna Polska musi walczyć o drugie miejsce w grupie C Pucharu Świata – mówi Kamiński

– To wciąż połowa problemu. Co gorsza, przed wrześniem, kiedy dzieci szły do ​​szkoły, śmiertelność wynosiła 10 lub kilkanaście dziennie. Stanowiło to około 1 proc. Wszystkie zgony, które są rejestrowane w Polsce około 1000 dziennie, nie były dużym obciążeniem dla ochrony zdrowia. Ale jeśli liczba zgonów wzrośnie czterokrotnie w ciągu miesiąca w porównaniu z tym, co obserwujemy obecnie (58 osób zmarło we wtorek, 75 w środę -), osiągniemy granicę wydajności systemu. Oznacza to również, że w listopadzie i grudniu może dojść do około 1000 zgonów z powodu COVID-19 dziennie. Tak się oczywiście nie stanie, ponieważ Ministerstwo Zdrowia prawdopodobnie zareaguje, mówi lekarz, ale przyznaje: „W tej chwili tracimy kontrolę nad epidemią”.

Zobacz też

RadioZET.pl/PAP

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *