Świat
Kariera Hollyanne Milley rozwija się wraz z zakończeniem małżeństwa jej męża
W wyjątkowo ciepły lutowy wieczór goście kolacji w domu generała Marka A. Milleya w Wirginii nerwowo zastanawiali się, co się dzieje.
Generał Milley, przewodniczący Połączonych Szefów Sztabów, był wzywany raz, dwa, trzy razy i wycofał się na górę do bezpiecznego pomieszczenia, aby naradzić się z innymi wyższymi urzędnikami wojskowymi. Zaginęła także jego żona Hollyanne.
Nad zachodnimi Stanami Zjednoczonymi odkryto chiński balon szpiegowski. Wkrótce prezydent Biden rozmawiał przez telefon z generałem Milleyem, swoim najwyższym rangą urzędnikiem wojskowym, o czym nie wiedzieli goście poniżej. A pani Milley, pielęgniarka z prawie czterdziestoletnim stażem, była zajęta wykonywaniem telefonów z innego pokoju na piętrze, nieświadoma dramatu rozgrywającego się obok.
„Rozmawiałam przez telefon z pacjentami” – wspomina pani Milley tego wieczoru, „więc nie mogłam przyjść”.
To równoległe zaangażowanie w ich pracę trwało przez całą dramatyczną czteroletnią kadencję przewodniczącego, która kończy się w sobotę, podczas której rodzina Milleyów poradziła sobie z globalną pandemią, chaotycznym wycofywaniem wojsk amerykańskich z Afganistanu i powtarzającymi się atakami byłego prezydenta Donalda J. Karta Trumpa. Nie mówiąc tego, para, z którą przeprowadzono wywiad przy stole w Arlington, sprawia wrażenie, że semestr nie kończy się ani chwili za wcześnie.
Pani Milley (58 l.) pracowała niemal wszędzie tam, gdzie stacjonował jej mąż, chociaż nie towarzyszyła mu podczas misji. Lista ponad 20 przystanków i misji wywieszona jest w jej domu na stosie plakatów sięgającym niemal do sąsiedniego domu. Jest jedną z niewielu żon przewodniczącego Joint Chiefs, która sama zrobiła karierę. A gdy prezes przygotowuje się do przejścia na emeryturę, pani Milley nie ma zamiaru zwalniać tempa i planuje wrócić do pracy jako wolontariuszka Czerwonego Krzyża.
„Mówi do mnie: «Byłeś na służbie przez całe nasze życie»” – powiedział gen. Milley. „‚Teraz zostań w domu, a ja wykonam misję”.”
„Mam umiejętności, nasze dzieci są już dorosłe i mam czas” – dodała Milley.
Pani Milley wszędzie nosi maskę do resuscytacji krążeniowo-oddechowej i brała udział w więcej niż jednym oficjalnym wydarzeniu. Jej najsłynniejsza akcja ratunkowa spontaniczna odbyło się w Dzień Weteranów 2020 w Grobie Nieznanych na Cmentarzu Narodowym w Arlington.
„Widziałam tego pana. Wyglądał na słabego, gdy szedł pod pomnik” – powiedziała pani Milley. W ciągu kilku sekund, gdy odwracała od niego wzrok, upadł na podłogę bez ruchu.
Na kilka minut przed przybyciem Trumpa i wiceprezydenta Mike’a Pence’a szybko rozpoczęła uciskanie klatki piersiowej, potencjalnie ratując mu życie.
„Sama myśl o konieczności publicznego wystąpienia całkowicie ich onieśmiela” – stwierdziła Rosemary Williams, była urzędniczka Departamentu ds. Weteranów i bliska przyjaciółka pary. „To się zmienia, gdy przed nią staje ktoś chory lub ranny. Nagle staje na czele, odpycha ludzi, wydaje rozkazy.”
Pani Milley znana jest z rozdawania domowych ciasteczek rodzinom wojskowym, które spotyka podczas zagranicznej podróży z mężem. Jednak rzeczywistość, jaką spędziła przez ostatnie cztery lata w Waszyngtonie, była często bardziej stresująca i niektóre osoby bliskie pani Milley twierdzą, że to doświadczenie było dla niej czasami bardzo trudne.
1 czerwca 2020 r. mógł być najgorszym momentem w kadencji generała Milleya. Ubrany w wojskowy mundur maszerował za Trumpem i jego doradcami Białego Domu przez pobliski plac Lafayette, aby zrobić zdjęcie przed kościołem św. Jana po tym, jak policja w parku użyła gazu łzawiącego, aby oczyścić park z protestujących Black Lives Matter.
Jak później stwierdził, gen. Milley zbyt późno zdał sobie sprawę, że pomógł stworzyć wrażenie, że wojsko wspierało wyczyn Trumpa.
„Dużo o tym mówił” – powiedziała pani Milley. „To było osobiście trudne. Trudno było obserwować ewolucję mediów i ich wpływ na nasze dzieci i dalszą rodzinę”.
Tydzień później generał Milley napisał list z rezygnacją, w którym poinformował Trumpa, że wyrządza „nieodwracalną szkodę” i „rujnuje porządek międzynarodowy”, ale zalecono mu pozostanie w Pentagonie. Niedługo potem na nagraniu przeprosił: „Nie powinienem tam być” i nazwał ten incydent „błędem, z którego się nauczyłem”.
Pani Milley wiedziała, że to on napisał list, ale oświadczyła, że go nie przeczytała i „stanie za każdą podjętą przez niego decyzją”.
„Myślę, że rozważył wszystkie za i przeciw; Myślę, że wrócił do swoich przekonań” – powiedziała.
„Cieszę się, że nie zrezygnował” – dodała.
Zamieszanie tego czasu nie było dla pary niczym niezwykłym. Przeprowadzki były stałym elementem kariery pani Milley, ale wierzy, że mieszkanie w różnych miejscach uczyniło ją silniejszą pielęgniarką. Podczas pobytu w Fort Polk w Luizjanie nauczyła się podawać antidotum po ukąszeniu węża. W Fort Drum, kilka mil na południe od granicy z Kanadą w Nowym Jorku, poradziła sobie z urazami spowodowanymi przeziębieniem – zagrożeniem, z którym nie zetknęła się jako dziecko w Atlancie.
W miarę jak jej mąż awansował, poświęcała coraz więcej czasu zapewnieniu rodzinom zmarłych członków służby środków umożliwiających powrót do zdrowia: żywności, opieki nad dziećmi i silnej sieci wsparcia. W miarę wzrostu jej wpływów pani Milley zaczęła lobbować na rzecz rodzin wojskowych, aby zająć się zarówno kwestiami lokalnymi, jak i systemowymi.
„W ten sposób czasami radzimy sobie w codziennym życiu” – powiedziała pani Milley. „Myślę o tych rodzinach, które są tak sfrustrowane, że czasami myślą o wyjeździe. Jeśli potrafimy wsłuchać się w te osobiste wyzwania, pomoże to w budowaniu lojalności klientów”.
Pani Milley nadal aktywnie działa w grupach pomagających rannym weteranom i ich rodzinom. Ma bliskie relacje z wieloma osobami w całym kraju.
„Jest pierwszą damą naszej amerykańskiej armii, a mimo to można pomyśleć, że jest tylko przyjaciółką” – powiedziała Bonnie Carroll, założycielka non-profit Programu Pomocy w Tragedii dla Ocalałych.
Jednym z takich przypadków jest kapitan Luis Avila, który pozostawał w śpiączce przez 40 dni i został prawie całkowicie sparaliżowany po tym, jak w 2011 roku jego pojazd zderzył się z ładunkiem wybuchowym w Afganistanie. Podczas ceremonii zaprzysiężenia generała Milleya zaśpiewał „God Bless America”, a podczas jego pożegnania planuje odśpiewać hymn narodowy. Jego żona Claudia nazywa panią Milley „mentorką” i „aniołem” ze względu na jej pokorę w służeniu rodzinom takim jak ich.
„Nigdy nikomu nie powiedziała, kim jest” – powiedziała pani Avila o wizytach pani Milley w wojskowym centrum medycznym Walter Reed. „Kiedyś zawsze byłeś sam. Ale nigdy nie przychodziła sama. Przyszła z ciasteczkami.
Pani Milley przypisuje swojej matce Margaret, która w wieku 30 lat uzyskała dyplom pielęgniarki po leczeniu raka piersi, zainspirowała ją do zostania pielęgniarką. Kiedy u Margaret zdiagnozowano chorobę, 15-letnia Hollyanne Haas została główną opiekunką swojej matki i pomagała wychowywać jej młodszą siostrę. Rak jej matki powrócił w wieku 49 lat, a rok później zmarła.
Hollyanne poznała Marka czterdzieści lat temu w Key West na Florydzie, a dwa lata później, w 1985 r., wyszła za mąż. Para ma syna, córkę i troje wnucząt. Gdy ten etap ich życia dobiega końca, żałują, że nie przebywali wystarczająco blisko Waszyngtonu i nie mogli być tak blisko, jak by chcieli, z wieloma przyjaciółmi, których poznali w trakcie swojej kariery.
„Żałuję, że jako rodzina nie mieliśmy więcej czasu podczas wszystkich tych misji” – powiedziała pani Milley. „Ale zrobimy to za 45 dni”.
Zapytana, czy odlicza czas do emerytury męża, roześmiała się i odwróciła do niego.
„On odlicza” – powiedziała.
„Organizator. Entuzjasta podróży. Rozwiązuje problemy. Miłośnik muzyki. Oddany uczony kulinarny. Nieuleczalny fan internetu. Zwolennik popkultury.”