Sześciu polskich pływaków wróciło do domu z Igrzysk Olimpijskich w Tokio po tym, jak ich narodowy związek wysłał 23 uczestników zamiast 17 zakwalifikowanych.
Polski Związek Pływacki (PZP) wysłał 23 pływaków do Tokio, ale zostali oni zmuszeni do zmniejszenia liczby na podstawie przepisów kwalifikacyjnych Światowej Organizacji Pływackiej FINA.
Do domu trafiła także dwukrotna olimpijka Alicja Tchorz. W mediach społecznościowych dała upust swojemu rozczarowaniu wszystkimi poświęceniami, jakich dokonała, aby zarobić na kolejną podróż na Letnie Igrzyska.
Tchorz, która brała udział w Igrzyskach 2012 i 2016, wyraziła swój gniew w mediach społecznościowych.
„Wyobraź sobie, że poświęcasz pięć lat swojego życia na dążenie do nowego startu w najważniejszym wydarzeniu sportowym… rezygnację z życia osobistego i pracy, poświęcenie rodziny… twoje zaangażowanie jest całkowitą klapą” – powiedziała Facebook.
Chowaniec dodał na Instagramie: „Jestem głęboko wstrząśnięty tym, co się stało… To dla mnie absurdalna sytuacja, która nigdy nie powinna się wydarzyć. Prawdę mówiąc, mam nadzieję, że kiedyś obudzę się z tego koszmaru”.
Zespół wydał oświadczenie wzywające do rezygnacji prezesa Polskiego Związku Pływackiego Pawła Somiskiego. W zamian Somiski wygłosił własne oświadczenie wyrażające „żal, smutek i gorycz” z powodu całej sytuacji.
Powiedział, że było zamieszanie co do zasad kwalifikacyjnych i że związek starał się tylko „skłonić jak najwięcej zawodników i trenerów do udziału w igrzyskach olimpijskich”.
„Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, a reakcja pływaków, ich emocje, atak na Polski Związek Pływacki są dla mnie zrozumiałe i uzasadnione.”