Najważniejsze wiadomości
Gwałtowny wzrost inflacji w Polsce pozbawia gospodarkę blasku
Barbara Kaczor spokojnie przyjęła zakłócenia spowodowane pandemią Covid-19. Jednak 41-latek z Częstochowy na południu Polski coraz trudniej radzi sobie z tegorocznym gwałtownym wzrostem cen.
„Kiedy idziesz na zakupy, wydajesz tak dużo pieniędzy, że nie wiesz, na co je wydajesz. Rozumiem, że ceny się zmieniają, ale to, co się teraz dzieje, jest po prostu szalone ”- powiedziała, odrzucając wzrost kosztów od masła i pomidorów po benzynę. „Wierzcie lub nie, ale w zeszłym roku z nadejściem Covid było o wiele łatwiej”.
Kaczor jest jednym z milionów Polaków, którzy czują potrzebę. Roczna stopa inflacji osiągnęła w zeszłym miesiącu 7,8 proc., najwyższy poziom od dwóch dekad i czwarty najwyższy w UE. Przy wzroście taryf za energię o ponad 20 procent, a cen gazu o ponad 50 procent w przyszłym roku, konsumenci oczekują większego bólu, a kwestia ta pojawiła się na agendzie politycznej.
Wiele krajów rozwiniętych zmaga się z podobnym wzorcem. Ale szalejąca inflacja jest szczególnie delikatną kwestią dla rządzącej w Polsce partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS). Konserwatywno-nacjonalistyczny rząd znalazł się pod ostrzałem w kraju i za granicą z powodu nawrotów demokracji. Ale mimo tych zmagań pozostała najpopularniejszą partią, w dużej mierze dzięki sukcesom w poprawie losu mniej zamożnych Polaków.
„PiS zdobyło wyborców bardzo prostą obietnicą: będzie im lepiej; twoje bogactwo wzrośnie. Wysoka inflacja znacznie utrudnia dotrzymanie tej obietnicy i dlatego jest tak niebezpieczna dla tego rządu – powiedział Marcin Duma, szef instytutu badań opinii IBRiS w Warszawie.
„Inflacja jest szczególnie bolesna dla tych, których majątek wzrósł w ciągu ostatnich pięciu czy sześciu lat. Mogli jechać na wakacje i kupować rzeczy, których wcześniej nie mogli. A teraz nagle ich rachunki rosną i nie mogą już wydawać na rzeczy, do których są przyzwyczajeni.
Dla Kaczora, który pracuje dla firmy, która prowadzi ankiety i uczy języków na boku, skok cen oznacza dłuższe godziny pracy, mniej urlopów i mniej wizyt w kinie. „Czasami trzeba zdecydować, co ma pierwszeństwo”, mówi. „Przede wszystkim musisz płacić rachunki”.
Dotyczy to również firm. Marcin Nowacki, wiceprzewodniczący Związku Pracodawców ZPP, powiedział, że choć nie wszystkie firmy jeszcze odczuwają skutki, inflacja „głównym zagrożeniem na przyszły rok” jest bardzo trudna i wszyscy to odczujemy, zarówno Polacy, jak i firmy. „
Polska opozycja próbowała podjąć tę kwestię, oskarżając PiS o podsycanie problemu lekkomyślnymi wydatkami. W tym miesiącu przewidział „PiS = wysokie ceny” na siedzibę partii rządzącej w Warszawie. Posłowie opozycji rozwinęli transparent z tym samym przesłaniem podczas sesji w parlamencie.
Przedstawiciele PiS argumentują, że podobnie jak w większości krajów europejskich, inflacja była napędzana czynnikami zewnętrznymi, takimi jak ceny energii i zakłócenia spowodowane pandemią.
Rząd ma do dyspozycji pakiet 10 mld zł (2,5 mld), prowadzi też kampanię na rzecz reformy unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji: ceny certyfikatów CO2 wzrosły w tym roku ponad dwukrotnie.
Jednak analitycy twierdzą, że czynniki zewnętrzne to tylko część sprawy. Wysokie ceny energii minęły Starzejący się, wysokowęglowy system energetyczny w Polsce, przez co kraj jest szczególnie narażony na rosnące ceny certyfikatów CO2. Ponadto polityka fiskalna i monetarna pozostała luźna, mimo że w ostatnich latach gospodarka wzrosła o prawie 5 proc., a niedobory siły roboczej spowodowały wzrost płac. Jeszcze przed tegorocznym wzrostem inflacja w Polsce należała do najwyższych w UE.
„Płacimy cenę za błędy minionych rządów i brak inwestycji w zieloną transformację. Nasz system energetyczny jest przestarzały i emisyjny, więc musimy kupować więcej certyfikatów emisji CO2 niż inne kraje” – powiedział. Hanna Cichy, ekonomistka Polityki Insight w Warszawie.
„Presja demograficzna jest bardzo wysoka, a także istnieje luka w umiejętnościach: nie tylko nie ma wystarczającej liczby pracowników, ale także nie mamy odpowiednich umiejętności, aby wypełnić luki na rynku”.
Tadeusz Kościński, polski minister finansów, powiedział, że wysoka inflacja to „coś, co wymaga uwagi, ale nie panikuj”, powiedział Tadeusz Kościński. „Najważniejszą rzeczą dla nas jako rządu jest kontrolowanie emocji i upewnienie się, że ludzie nie myślą, że jest to sytuacja trwała”.
Poza zaostrzeniem się pandemii ekonomiści wątpią, czy inflacja wkrótce spadnie z powrotem do 2,5 proc., do którego dąży polski bank centralny. „Inflacja bazowa przekracza 4 proc. i jest silna, więc spodziewaj się, że w przyszłym roku inflacja utrzyma się powyżej 7 proc.” – powiedział Cichy. „W 2023 r. powrót do celu banku centralnego jest bardzo mało prawdopodobny”.
„Zapalony odkrywca. Miłośnik piwa. Miłośnik bekonu. Fanatyk sieci. Przedsiębiorca. Pisarz”.