Gospodarka
Grecka wyspa jest pionierem „dyplomacji terytorialnej” w sektorze energetycznym
Mała grecka wyspa na Morzu Egejskim, licząca mniej niż 800 mieszkańców, stała się pierwszą samowystarczalną energetycznie grecką wyspą, która korzysta z odnawialnych źródeł energii i stała się wzorem dla integracji migrantów, podczas gdy wyspy w pozostałej części kraju borykają się z poważnymi poparzeniami. na ropę, a straż przybrzeżna pozwala utopić się w morzu uchodźcom, jeśli nie uczestniczy w wypychaniach.
Sukcesy Tilosa są efektem dyplomacji terytorialnej, zwanej także dyplomacją miejską lub paradyplomacją. To właśnie „mała” polityka zagraniczna władz lokalnych, w tym przypadku polityka burmistrz Marii Kammy-Aliferi i jej potężnego pionierskiego ducha, pozwala im przekraczać granice państw i nawiązywać współpracę na rzecz własnego rozwoju gospodarczego i społecznego.
Andre Sobczak, sekretarz generalny Eurocities, działającej od 38 lat sieci skupiającej ponad 200 miast członkowskich liczących ponad 250 000 mieszkańców, uważa, że lokalni urzędnicy są czasami lepiej przygotowani do stawienia czoła wspólnym europejskim wyzwaniom, ponieważ są bliżej potrzeb swoich obywateli.
Przejście na czystą energię firmy Tilos było wspólnym projektem siedmiu krajów europejskich, ukończonym w 2019 r. w ramach finansowanego przez UE programu badawczego „Horyzont 2020”. Innowacyjny projekt zapewnił wyspie samowystarczalność w przypadku przerw w dostawie prądu i zapobiegł wahaniom prądu z podłączonej podwodnej sieci energetycznej do dwóch innych wysp, które zniszczyły wiele urządzeń gospodarstwa domowego.
Zagubieni w biurokratycznym systemie faworyzowania
„Kiedy zaczynaliśmy, kraj nie był prawnie skłonny zaakceptować tego rodzaju projekt. Ponieważ energia była hybrydowa, co oznaczało zarówno energię wiatrową, jak i słoneczną, przez prawie dwa lata walczyliśmy z greckim parlamentem o przyjęcie ustawy zatwierdzającej projekt. „powiedział nam burmistrz Tilos.
Chociaż wyspa wykorzystuje obecnie energię odnawialną, mieszkańcy płacą za kWh tę samą wysoką cenę, co wtedy, gdy spalali ropę naftową. Kamma-Aliferi opisuje to jako „politykę cenową monopolistycznego reżimu energii elektrycznej ustanowionego przez Public Power Corporation”, spółkę będącą częściowo własnością państwa greckiego.
W dyplomacji terytorialnej chodzi o demokrację, współpracę i praworządność, ale w wielu krajach klientelistycznych władze lokalne nie mogą uniknąć kumoterstwa.
„Sytuacja różni się w zależności od kontekstu krajowego” – Andre Sobczak mówi EUobserverowi, wyjaśniając: „UE przekazuje pieniądze rządom krajowym, a następnie ich zadaniem jest ich lokalna dystrybucja. W Polsce i na Węgrzech widzieliśmy, że tak właśnie jest.” Pieniądze trafiały do małych wiosek, których burmistrzowie należeli do tej samej partii politycznej, co ci w rządzie krajowym, ale duże miasta Warszawa i Budapeszt, które należały do opozycji, nie dostała żadnych pieniędzy.”
Obydwa miasta, obok Pragi i Bratysławy, podpisały także Pakt Wolnych Miast, formę współpracy mającej na celu zwalczanie stale zmieniającego się otoczenia politycznego.
Fundusze, słabo rozdzielone przez rządy Polski i Węgier, pochodziły z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności oraz RepowerEU. W obu przypadkach, ze względu na pilność, Komisja Europejska podjęła decyzję o nienarzucaniu obowiązkowych konsultacji z miastami i gminami w sprawie wykorzystania tych funduszy, aby nie opóźniać procesu.
Samorząd lokalny jest zależny od rządu
Choć niezależność polityczną, administracyjną i finansową władz lokalnych wspiera Europejska Karta Samorządu Lokalnego Rady Europy (1985), to one same nie mają bezpośredniego dostępu do funduszy unijnych, nawet jeśli są one dla nich przeznaczone.
Na przykład fundusze polityki spójności, których celem jest zwalczanie nierówności pomiędzy różnymi regionami Europy poprzez zaangażowanie samorządów lokalnych, pozostają raczej scentralizowane.
„Konieczne jest, aby co najmniej osiem procent [Cohesion] Fundusze trafiają do miast. Miasta nie mogą jednak otrzymywać środków bezpośrednio z UE; „Środki przechodzą przez rząd lub przez region, co często wiąże się z dodatkowymi obciążeniami administracyjnymi i wydłużeniem procesów, dlatego niektóre miasta wolą nie aplikować o takie budżety, bo nie są w stanie zarządzać procesami” – mówi Sobczak.
Jako przewodniczący Urban Intergroup, ponadpartyjnej i międzykomisyjnej struktury w Parlamencie Europejskim, która reprezentuje interesy europejskich miast i gmin w zakresie rozwoju obszarów miejskich, polski eurodeputowany Jan Olbrycht powiedział EUobserverowi, że te problemy biurokratyczne nie zostaną rozwiązane.
Twierdzi, że miasta nie mogą mieć bezpośredniego dostępu do funduszy europejskich, po części dlatego, że wymagałoby to trzykrotnie większej siły roboczej, ale głównie dlatego, że europejskie pieniądze napływają do krajowych sum, o które walczy każdy rząd.
Na przykładzie wyspy Tilos wysiłki pokazują, że zarządzanie lokalne nie zawsze może uciec przed zarządzaniem krajowym.
W 2018 roku Tilos założył małą spółdzielnię produkującą sery w Szwajcarii przy wsparciu finansowym greckiej organizacji pozarządowej Community Meinier Solidarność terazoraz UNHCR o włączenie migrantów do lokalnej gospodarki, aby uciec przed grecką ewangelią efemerycznego sukcesu gospodarczego, czyli turystyki.
Część migrantów i uchodźców została nawet akcjonariuszami spółdzielni, jednak państwo ograniczyło możliwości burmistrza: aby uchodźcy zostali akcjonariuszami, musieli uzyskać immunitet w momencie, gdy decyzje były opóźnione. Wielu z nich było sfrustrowanych i uciekło z Grecji.
Sytuacja pogorszyła się po tym, jak greckie Ministerstwo Migracji przejęło finansowany przez UE program ESTIA dotyczący zakwaterowania osób ubiegających się o azyl i zdecydowało się go zamknąć, ponieważ zdaniem ministra „imigracja jest teraz pod kontrolą”. Kiedy w kwietniu 2022 roku ogłoszono zakończenie programu ESTIA, w strukturach programu znajdowały się 12 684 osoby.
„Zareagowaliśmy zdecydowanie, wysyłając listy i organizując spotkania na szczeblu krajowym, ale wszyscy uchodźcy zostali zmuszeni do opuszczenia kraju” – powiedziała EUobserver burmistrz Kamma-Aliferi. Stoi teraz przed smutnym zadaniem zamknięcia spółdzielni w celu uwolnienia akcjonariuszy. „Twórcy prawa ignorują najlepsze praktyki” – dodaje.
Walka o władzę pomiędzy władzami miasta i państwa?
„To nie jest kwestia władzy” – mówi Sekretarz Generalny Eurocities Sobczak – „nie chodzi o to, aby odebrać część władzy rządowi krajowemu lub powiedzieć, że jesteśmy bardziej potrzebni niż ministrowie czy premier, ale że stoimy w obliczu wielu wyzwania.” „Nikt nie ma na to rozwiązania, dlatego ważne jest, aby wykorzystać różne pomysły wszystkich zaangażowanych osób, w tym burmistrza”.
Sobczak dodaje, że w czasie pandemii „wiele rządów krajowych było trochę zagubionych i to właśnie miasta utworzyły centra szczepień. Kiedy uchodźcy opuścili Ukrainę, rządy zupełnie nie były w stanie znaleźć dla nich pomieszczeń. „To były miasta”. Zgłosiły się na ochotnika do zbierania towarów i pomocy w organizacji akcji na Ukrainie”.
Współpraca między miastami to coś, „co wiele państw narodowych postrzega jako potencjalne zagrożenie dla swojej władzy” – mówi Fabrizio Rossi, sekretarz generalny Rady Gmin i Regionów Europy (CEMR). „Wspólne wysiłki lokalnych i regionalnych przywódców miast, rządów krajowych i organizacji międzynarodowych mają kluczowe znaczenie dla utrzymania demokracji i przeciwdziałania tendencjom autorytarnym w całej Europie”.
Kiedy jednak ciężar zarządzania migracją lub przeciwdziałaniem zmianom klimatycznym zostanie złożony w rękach miasta, podczas gdy miliony budżetu UE wydawane będą na kontrole graniczne, a państwa członkowskie będą angażować się w zatwierdzone i finansowane przez UE projekty dotyczące paliw kopalnych, pojawia się pytanie, czy dyplomacja terytorialna w ogóle działa Jest to wykorzystywane przez rządy krajowe i instytucje europejskie do delegowania odpowiedzialności i unikania wdrażania długoterminowych środków politycznych.
Jan Olbryct uważa, że problemem jest brak koordynacji horyzontalnej, odrębnej od hierarchii administracyjnej. Od 20 lat walczy o europejską politykę miejską, która koordynuje różne elementy wymiaru miejskiego w różnych politykach UE.
„Wszyscy są temu przeciwni, bo to oznacza, że koordynator jest ważniejszy od pozostałych” – wyjaśnia polski eurodeputowany.
Zajmij miejsce przy stole
Jak stwierdza CEMR: „Zbliżające się wybory do UE niosą ze sobą wnioski z ostatnich czterech lat: wyzwania związane z pandemią Covid-19, wojną na Ukrainie, najgorętszym latem w historii Europy, a teraz odrodzeniem się konfliktu w Europie Bliski Wschód.” Reakcje na te kryzysy zmierzały w kierunku centralizacji. Parlament Europejski jest instytucją najbliższą obywatelom Europy, zatem wybieranie przedstawicieli, dla których interesy regionalne są priorytetem, może wpływać na decyzje polityczne na rzecz zdecentralizowanego zarządzania i rozwoju regionalnego.
Dyplomacja miejska poczyniła ogromne postępy od czasów bliźniaczych miast. W wyniku dwóch wojen światowych i zimnej wojny powstały miasta bliźniacze, aby promować solidarność, różnorodność kulturową i aktywne uczestnictwo obywatelskie. Chociaż przez lata miasta zwiększyły świadomość na temat praw człowieka, mogą teraz wpływać na ustawodawstwo.
Chociaż Komitet Regionów jest formalnym organem opiniodawczym w Europie, eurodeputowany Olbrycht twierdzi, że miasta mogą wywierać większy wpływ, współpracując z organizacjami międzynarodowymi, takimi jak Eurocities i CEMR.
Eurocities faktycznie nakłoniło Komisję do wdrożenia strategii zrównoważonej żywności i transportu rowerowego, aby zapewnić „każdemu dostęp do zdrowej żywności wysokiej jakości” oraz „zmniejszyć zanieczyszczenie powietrza w miastach”.
Komisja będzie również współpracować ze 100 miastami w całej Europie, które chcą osiągnąć neutralność klimatyczną do 2030 r., zapewniając konkretne wsparcie miastom bezpośrednio, bez pośrednictwa rządów krajowych.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”