Nauka
Głosy europejskich Żydów: Warszawa, Polska
Praktycznie wybiegam z pociągu na Dworcu Centralnym w Warszawie, bez wahania, jak to często robię, ostrożnie unosząc walizkę nad przestrzenią między pociągiem a peronem. „Warszawa Centralna” czytała napisy. Cieszę się, że pamiętam moją drogę przez podziemne rynki stacji.
Kierujemy się w stronę Złotych Tarasów, galerii handlowej połączonej ze stacją, aby się wydostać. Jedyne, o czym myślę, to wynurzenie się na widok Pałacu Kultury i Nauki, 42-piętrowego budynku, który był darem Związku Radzieckiego dla Polski w czasach komunizmu. Ściągam walizkę po schodach, patrząc na sklep po lewej, w którym kupowałam wszystkie artykuły spożywcze. Dreszcz przebiega po moim kręgosłupie. Nie mogę w to uwierzyć, cztery lata później w końcu jestem w domu.
Do tej pory w moim życiu rozważałem cztery miejsca w domu: Pittsburgh, gdzie się urodziłem; Cleveland, gdzie dorastałem; Camp Ramah w Kanadzie, gdzie spędziłem całe lato; i Warszawa, Polska, miejsce, które już po trzech i pół miesiącach wydawało mi się miejscem, które znałem od zawsze. Warszawa połączyła mnie z przodkami, których nigdy nie znałem.
Otrzymuj cotygodniowe wydanie The Jewish Chronicle przez e-mail i nigdy nie przegap naszych najważniejszych historii
Jednym z naszych pierwszych przystanków w Warszawie podczas tej podróży było Żydowskie Centrum Genealogii Żydowskiego Instytutu Historycznego w celu przeprowadzenia badań rodzinnych. Gdy genealog przeszukiwał swój komputer w poszukiwaniu przedmiotów związanych z drzewem genealogicznym Deanny, pomagałem z mojego miejsca naprzeciwko jej biurka. – Jesteś w tym dobry – powiedział genealog. – Przyprowadziłeś właściwą osobę – powiedziała, zwracając się do Deanny.
Żydowski Instytut Historyczny znajduje się w jednym z moich ulubionych miejsc w mieście – miejscu, które często nie przyciąga uwagi, na jaką zasługuje podczas grupowych wycieczek. Po lewej stronie znajduje się dawna Wielka Synagoga na Tłomackiem. Była to wielka odrestaurowana synagoga z chórem i organami oraz kazaniami wygłaszanymi po polsku. Synagoga została zniszczona przez hitlerowców w czasie II wojny światowej i nigdy nie została odbudowana. Dziś na jej miejscu stoi niebieska wieża, ale żydowskie życie nie przemija na zawsze. Wewnątrz niebieskiej wieży znajduje się Hillel Warszawa, grupa żydowskich studentów.
Od czasu spędzenia lata w Warszawie w 2018 roku ta podróż powrotna do miasta jest przepełniona nostalgią bardziej niż cokolwiek innego. Chciałam odwiedzić wszystkie miejsca, do których bywałam regularnie: Centrum Społeczności Żydowskiej (JCC) Warszawa ze wspaniałymi całodniowymi niedzielnymi brunchami; Ec Chaim, postępowa synagoga, w której wszyscy podają sobie ręce po nabożeństwie szabatowym; budynek biurowy Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego, w którym pracowałem; brama mieszkania, w którym mieszkałam na ulicy Chmielnej.
Było jedno miejsce, w którym wcześniej nie byłam, a tym razem postanowiłam odwiedzić: Willę Żabiński w warszawskim zoo. Jan Żabiński, zoolog i wieloletni dyrektor warszawskiego ogrodu zoologicznego, wraz z żoną Antoniną ukrywali Żydów w piwnicy swojego domu podczas Holokaustu. Odwiedzając ich dom, widzieliśmy fortepian, na którym grała Antonina, aby wysyłać Żydom sygnały, że naziści nadchodzą. Widzieliśmy ciemne, brudne, zimne, ciasne pokoje, w których rodziny spędzały dnie i noce, oraz tunel, mały plac na ścianie pokoju, gdzie wszyscy musieli biec, aby dostać się do iz powrotem w około 30 sekund, gdy Przyszli naziści.
Ale to było coś, co słyszałem, a nie widziałem, co mnie najbardziej zszokowało.
„Przez lata Żabińscy ukryli około 300 Żydów” – powiedział przewodnik. „Z 300 Żydów przeżyło 298”.
Gdy to powiedziała, zastanawiałem się, jak udało im się przeżyć, gdy pod koniec wojny naziści odkryli ich kryjówkę.
Przewodnik zobaczył moją zszokowaną twarz i zapytał, czy widziałem film „Żona dozorcy”.
„Hollywood zmienił zakończenie” – wyjaśniła. „W filmie naziści odkrywają ukrytych Żydów, ale tak się nie stało”.
Jestem sfrustrowany, że Hollywood zmieniło zakończenie filmu tylko po to, by dodać dramatu. Czy sam Holokaust nie spowodował wystarczająco dużo dramatu? Tak wiele osób obejrzało ten film i nauczyło się historii w niewłaściwy sposób.
Następnego dnia zjedliśmy kolację z Guyem, moim przyjacielem z Izraela, który większość życia spędził w Warszawie. Poznałem go, kiedy mieszkałem w Warszawie cztery lata temu. Spotkaliśmy się na kolacji we włoskiej restauracji Vapiano. Może to maska zakrywająca jego twarz, albo po prostu fakt, że minęło tyle czasu, ale Guy z pewnością dorósł. Na początku go nie poznałem, ale rozmowa nie trwała długo, zanim przebiegła naturalnie.
Zapytałem go, czy chciałby wrócić do Izraela. Powiedział, że nie na stałe. Zapytałem, czy lubi Polskę. Powiedział tak. Zapytałem, który woli. Bez wahania powiedział Polska. Rozumiałem uczucie posiadania kilku domów. Guy spędził większość swojego życia w Polsce. Choć nie jest to miejsce, w którym się urodził, Polska w ogóle, a Warszawa w szczególności, jest jego domem. PJC
Madison Jackson jest absolwentką programu MFA w zakresie kreatywnego pisania non-fiction na Chatham University. Mieszka w Wiewiórczym Wzgórzu i jest założycielem i dyrektorem wykonawczym Global Jewish Pen Pal Program. Tego lata podróżuje po Europie i pisze dla Kroniki o życiu żydowskim w różnych miejscach.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”