Świat
Francuski poszukiwacz przygód umiera, próbując wiosłować samotnie przez Atlantyk
Francuski poszukiwacz przygód Jean-Jacques Savin został znaleziony martwy na swojej łodzi w sobotę po tym, jak przewróciła się w pobliżu Azorów, portugalskiego archipelagu, podczas próby samodzielnego wiosłowania przez Atlantyk, zgodnie z oświadczeniem jego zespołu wsparcia.
Pan Savin, 75 lat, aktywował sygnały alarmowe w czwartek wieczorem i na początku piątku, zgodnie z oświadczeniem, który został opublikowany na jego stronie na Facebooku.
„Przez 24 godziny bardzo się baliśmy” – powiedział. „Liczyliśmy na promyk nadziei, a nawet dobre wieści. Niestety tym razem ocean był silniejszy niż nasz przyjaciel, który tak bardzo kochał nawigację i morze.”
Portugalskie władze morskie zlokalizowały w sobotę łódź pana Savina, l’Audacieux („Śmiały”), a nurek znalazł w kabinie ciało Savina, czytamy w oświadczeniu.
„Nie będziemy mogli powiedzieć więcej, ponieważ nie znamy jeszcze dokładnych okoliczności tej tragedii” – napisano w oświadczeniu.
Pan Savin zaczął jego podróż z południowej Portugalii 2 stycznia i opublikował kilka aktualizacji na Facebooku.
Dnia 7/1Szóstego dnia podróży opisał morze jako „bardzo silne” i powiedział, że „czuło się jak kolejka górska”. Dnia 10/1, przebył około 163 mil, co, jak powiedział, było „dobrym początkiem!”
W dniu 1. 19Pan Savin zamieścił swój ostatni wpis w pamiętniku na Facebooku.
„W ciągu ostatnich 10 dni napotkałem sporo problemów” – napisał. „Kolektor słoneczny (który miał ładować akumulator mojego wodociągu) przestał działać. Zostałem zmuszony do użycia ręcznego odsalarki, ale wysysa całą moją energię fizyczną”.
„Bądźcie pewni” – dodał – „nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo!”
Powiedział, że był w drodze na Azory.
„Jest tu piękna marina z lotniskiem” – napisał. „Wszystko, czego potrzebuję, jest tam”.
„Pomimo obecnych trudności z silnymi falami i wiatrami, stało się to łatwiejsze, bo wiatr pcha mnie w kierunku archipelagu” – napisał, dodając: „Mimo wszystko absolutnie się nie poddam!”
Pan Savin, który podczas tej podróży skończył 75 lat, pochodził z miasta Arès, w którym hodowano ostrygi, w południowo-zachodniej Francji. Był byłym wojskowym spadochroniarzem, pilotem i strażnikiem parku w Afryce, który nie osiedlił się spokojnie w swoich złotych latach.
W wieku 71 lat pan Savin przepłynął samotnie Atlantyk cztery razy.
W 2018 roku ponownie przekroczył Atlantyk, tym razem w pomarańczowej kapsule w kształcie beczki, którą, jak twierdził, sam zbudował. Reportaż New York Times opisał kapsułkę, który miał około 10 stóp długości i 6 stóp 8 cali szerokości, jako „mniejszy niż pickup i utrzymywany przez betonowy balast”.
Ukończył podróż w 127 dni. w wywiad później pan Savin określił swój czas na morzu jako „całkowitą wolność”.
„Trudno to przekazać” – powiedział. „Nikt nie mówi ci, co masz robić. Nie ma zasad. To wolność”.
Choć biegły i wyposażony w wyrafinowane narzędzia nawigacyjne i komunikacyjne, podróż nie była pozbawiona wyzwań, przyznał. „Dwukrotnie prawie zderzyłem się z dużymi statkami” – powiedział.
Mimo to pan Savin znalazł mnóstwo czasu, aby cieszyć się możliwościami, jakie oferowało mu morze. Spędzał czas na czytaniu, pisaniu dzienników, pływaniu i nurkowaniu pod beczką, by łowić ryby.
„Miałem dużo czasu na napisanie mojej książki” – powiedział. „Grałem dużo bluegrass na mojej mandolinie”.
William Lamm przyczyniły się do raportowania.
„Organizator. Entuzjasta podróży. Rozwiązuje problemy. Miłośnik muzyki. Oddany uczony kulinarny. Nieuleczalny fan internetu. Zwolennik popkultury.”