Najważniejsze wiadomości
Fotoreporter aresztowany podczas niedawnego protestu przeciwko aborcji w Polsce
Policja aresztowała kilka osób, w tym fotoreportera, ponieważ protesty kobiet przeciwko prawom do aborcji wybuchły ponownie w Warszawie i innych miejscach w Polsce
WARSZAWA, Polska – Policja aresztowała kilka osób i oskarżyła fotoreportera o napaść na funkcjonariusza policji, gdy w poniedziałek ponownie wybuchły w Polsce protesty kobiet przeciwko prawom do aborcji.
Tuż po rozpoczęciu protestu w Warszawie przyjechała policja i siłą usunęła ludzi, w tym fotoreporterkę Agatę Grzybowską.
Był to pierwszy przypadek aresztowania reportera w miesiącu protestów, który wstrząsnął Polską po tym, jak sąd najwyższy orzekł za niemal całkowitym zakazem aborcji.
Funkcjonariusze odciągnęli Grzybowską, gdy przechodnie poprosili ją o zatrzymanie się i powiedzieli, że jest dziennikarką. Duża grupa zebrała się następnie przed komisariatem policji w centrum Warszawy, gdzie została przyjęta i zebrała się w jej imieniu, czekając godzinami na jej zwolnienie.
Po zwolnieniu Grzybowska powiedziała, że została oskarżona o napaść na funkcjonariusza, czemu zaprzeczyła. W nagraniu wideo z incydentu, które krążyły w polskich mediach, Grzybowska nie wydaje się działać agresywnie w stosunku do funkcjonariuszy.
Powiedziała The Associated Press, że funkcjonariusz wyglądał na zdenerwowanego użyciem lampy błyskowej podczas robienia zdjęć i że ją kopnął.
Rzecznik policji Mariusz Ciarka powiedział w TVN24, że w momencie jej zatrzymania policja nie wiedziała, że jest dziennikarką, mimo że można ją zobaczyć na filmach zawierających jej wizytówki.
Ustawodawcy z centrowej partii opozycyjnej Platformy Obywatelskiej udali się na komisariat, aby interweniować w imieniu reportera i innej zatrzymanej osoby. Jeden z nich, senator Bogdan Klich, w cytatach z Gazety Wyborczej zarzucił policji coraz większą agresywność wobec protestujących.
Protesty organizowane przez kobiecą grupę strajkową trwają od czasu, gdy sąd konstytucyjny wydał 22 października orzeczenie, które jeszcze bardziej zaostrzyło prawo aborcyjne, które i tak było już jednym z najbardziej restrykcyjnych w Europie.
Kobiety i wiele innych osób zareagowało gniewem na posunięcie, które ich zdaniem pozbawi obywateli podstawowej wolności. Oparli się ryzyku zarażenia i zakazowi gromadzenia się podczas pandemii koronawirusa, aby wziąć udział w demonstracjach, w których uczestniczyły setki tysięcy ludzi w całym kraju z 38 milionami ludzi.
Wśród protestów są też inne nadużycia wobec konserwatywnej partii rządzącej, w tym zatrzymywanie osób, które brały udział w demonstracjach.
Protestujący zablokowali w poniedziałek ruch uliczny w Warszawie, podczas gdy inni zebrali się przed budynkiem Ministerstwa Edukacji, aby wyrazić swoją solidarność z nauczycielami, którym Ministerstwo Edukacji groziło sankcjami dyscyplinarnymi za wsparcie protestów.
Kilka osób zakuliło kajdankami bramę ministerstwa i powieszono duży baner z napisem „Bezpłatna aborcja i bezpłatna edukacja”.
Jedna kobieta przykleiła taśmą dłoń do drzwi Departamentu Edukacji i policja pracowała przez około godzinę, aby ją poluzować, zanim została zabrana karetką.
W miarę ciągłych masowych protestów rząd nie podjął jeszcze kroków prawnych niezbędnych do tego, aby orzeczenie o aborcji stało się skuteczne.
.
„Zapalony odkrywca. Miłośnik piwa. Miłośnik bekonu. Fanatyk sieci. Przedsiębiorca. Pisarz”.