Sport
Fani wypełnili trybuny po brzegi. Nie wiedzieli, że Mietek Młynarski przejdzie do historii
Gospodarze są faworytami. Walczysz o pierwsze mistrzostwa, goście – Pogoń Szczecin – o nie wpadnięciu do II ligi. Dodatkowo Górnik miał wówczas gwiazdę na europejskim poziomie – Mietka Młynarskiego.
26-letni skrzydłowy na szczudłach o szerokości 199 cm jest nie tylko najlepszym strzelcem drużyny Wałbrzych, ale i całą ligę – ostatnie dwa sezony zakończył jako król strzelców w I lidze.
„Sto by pękło”
W meczu z Pogonią prześciga się jednak. Trafia prawie każdego, wyciągając ręce w kierunku kosza. Pod koszem, z daleka – tak jak lubi. Przed przerwą zdobywa 44 punkty.
W szatni koledzy Mietek gratulują, biją brawo i pukają. A ponieważ wygrana jest prawie w Twojej kieszeni, mówią, dlaczego nie rzucić? Blisko rekordu Edwarda Jurkiewicza (84 punkty zdobył w meczu między Gdańskiem a Baildonem Katowice w 1970 roku). Muszę spróbować! Rozkaz wydaje kapitan drużyny Tadeusz Reschke – od tej pory cała drużyna jedzie tylko do Mietka.
Gdy trener Pogoni Stanisław Rytko zobaczył, co się dzieje na początku drugiej połowy, wydał rozkazy swoim podopiecznym – strzelić może każdy, ale nie Młynarski. Mieszkańcy Szczecina dwu- i trzykrotny strzelec Górnika, co mu utrudnia grêjak tylko mogą, ale bez większego efektu. W tym dniu Młynarski bije jak w transie. Rekord Jurkiewicza wyrównuje się na trzy minuty przed końcem, więc ma jeszcze trochę czasu, żeby go pobić. Mecz kończy się wygraną Górnika 133-109 i ustanowieniem przez Młynarskiego rekordu 90 punktów.
100 punktów to do dziś niepokonany rekord NBA Wilt Chamberlain – zawodnik Philadelphia Warriors, wygrał mecz z New York Knicks w 1962 roku. W Polsce rekordzistą jest Leszek Doliński, który zdobył 134 punkty, ale w trzeciej lidze. Młynarski nadal jest rekordzistą na najwyższym poziomie.
Po meczu z Pogonią prasa niewiele pisała o rekordzie Wałbrzycha. „Mieczysław Młynarski zaserwował kibicom strzelectwo, które postanowiło pobić nieoficjalny rekord skuteczności w lidze i rzucić 90 punktów. Inną rzeczą jest to, że bawił się z „kelnerami”, a jego koledzy prawie każdą piłkę dawali „Millerowi”, którego rola ograniczała się do przejmowania jej, wyskakiwania i precyzyjnego rzucania ”- napisał katowicki„ Sport ”w jednym raczej ton lekceważący. Przegląd Sportowy dodał: „[Rekord] wydaje się niewiarygodne, ale warto zauważyć, że poprzedni nie był dużo gorszy. Kilka lat temu Edward Jurkiewicz zdobył 87 punktów. „
– Wtedy nie było żadnych rzutów za trzy punkty w koszykówce, a podczas meczu uwielbiałem rzucać 7-8 metrów, więc dziś trzeba by było dołożyć 10 punktów do tego osiągnięcia. Może pękłaby setka – mówi Mieczysław Młynarski Sport.pl.
„Bad Boys” z Wałbrzycha
I dodaje: – Pod koniec meczu, kiedy byłem zmęczony, dali mi piłkę, abym mógł ją wyrzucić spod kosza blisko krawędzi. Moi rywale od czasu do czasu faulowali mnie, tak że z linii rzutów wolnych zdobyłem 40 punktów.
– Górnik to polska wersja „Bad Boys” Pistonsa – drużyny wojowników, która nadrabiała charakter, przebiegłość, czasem wręcz chamstwo – mówi Mateusz Zborowski, dziennikarz i miłośnik wałbrzyskiej koszykówki. I dodaje: – Całe miasto ją kochało.
Górnik w latach 70. i 80. był miastem górników i robotników. Kiedy o 15:00 w piątek otrzymywali pensje z kopalni, wszystkie osiem kawiarni na rynku tętniło życiem aż do niedzieli, a nawet przyjechali do miasta, aby świętować z Wrocławia. Ale poza pubami nie było zbyt wiele rozrywki. Dlatego drużyna koszykówki była traktowana jak król. A sam Młynarski – jak bóg. – On i Włodzimierz Ciołek, piłkarz Górnika, który zajął trzecie miejsce na mundialu w Hiszpania 1982 – wyjaśnia Zborowski.
Kiedy Młynarski stał się gwiazdą europejskiego formatu, władze klubu zrobiły wszystko, aby zatrzymać go w Wałbrzychu. Po kilku sezonach jako mały chłopiec Młynarski dostał bon na poloneza, a wtedy mało kto jeździł taką biżuterią. Zresztą, kiedy przywieźli 18-letniego Mietka ze Zgorzelca, gdzie mieszkał z rodzicami, miasto podarowało jego rodzicom 120-metrowe mieszkanie i obietnicę pracy.
– To były czasy. Koszykarze otrzymywali pensję stojąc obok górników, a drugi, który dostali w klubie pod stołem, był większy. Kiedy rozmawiałem z Młynarskim, śmiał się, że kiedyś w kopalni klub organizował wycieczkę metrem – mówi Mateusz Zborowski.
W reprezentacji zadebiutował w wieku 18 lat, za kadencji legendarnego trenera Witolda Zagórskiego. Trzy lata później pozwolono mu wyjechać do USA, ale odmówił. Podobnie, gdy otrzymał ofertę od Real Madryt.
– To było w trakcie gry rama Europa, Real złożył mi ofertę. Zapewnili mnie, że dostanę hiszpańskie papiery. Nie zdecydowałem się, bo mój syn miał zaledwie pół roku – powiedział dziennikarzowi PAP Markowi Ceglińskiemu w 2012 roku.
Mógłby grać w Madrycie
Młynarski mógł grać w Belgii, ale nie chciał uciekać. Bo w czasach PRL sportowcy proponowali ofertę z zewnątrz polerowanie Można było się przyznać dopiero po 30 roku życia. Wcześniej podróże i występy za granicą były dla niej łatwą podróżą. Młynarski nie chciał opuścić swojej rodziny na wsi.
– Miał wielki talent. Trenerzy w Wałbrzychu zbudowali dla niego maszynę ułatwiającą wrzucanie do kosza. Mietek stał nieruchomo, a maszyna – jeśli piłka wpadła wcześniej do kosza – „wypluła” piłkę prosto w ręce strzelca. Jednak gdy Mietek wrócił do domu, nie przestawał ćwiczyć, bo w domku na drzewie miał wiszący własny kosz. W ten sposób zbierał kilkaset miotów dziennie – opowiada Zborowski.
Młynarski opuścił Wałbrzych dopiero w 1987 roku po sezonach w barwach Górnika. Po krótkim epizodzie w Turowie i Lech pojechał do Niemiec, do SVD 49 Dortmund. Nie do końca legalne. Podobno chodził tylko na testy, ale nigdy nie wrócił do Polski.
Mógł grać, ale tylko w trzeciej lidze. Drużyna z udziałem Młynarskiego co sezon wspinała się po ligowej hierarchii, aż do awansu najwyższa dywizja. W 1997 roku znalazł się w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych sportowców Zagłębia Ruhry.
– Mogę powiedzieć, że po tej płycie nie było wielkiego święta, bo przyzwyczaiłem się do tego, że kibice zdobywają 50-60 punktów w meczu. A ja byłem królem Wałbrzycha? Co jest na boisku, co jest na boisku. Co w kawiarniach, to w kawiarniach – konkluduje Młynarski.
„Idol nastolatek przyszłości. Specjalista od totalnej popkultury. Miłośnik internetu. Wannabe odkrywca.”