Nauka
Elizabeth Diller opowiada historię Edmunda de Waala – i jej własną
W domu Edmunda de Waala w południowym Londynie znajduje się XIX-wieczna gablota, która kiedyś znajdowała się w Muzeum Wiktorii i Alberta. Brąz i mahoń, wysoki na 2,10 metra, został zakupiony przez brytyjskiego garncarza i autora, aby pomieścić legendarną kolekcję miniaturowych rzeźbionych figurek netsuke z Japonii, przekazywanych przez cztery pokolenia.
Zawsze był otwarty, aby trójka jego dwudziestokilkuletnich dzieci mogła dotknąć skarbów i usłyszeć historie ojca zaczerpnięte z historii rodziny. Jednym z nich jest mały kawałek kości słoniowej i bawolego rogu z Osaki, podpisany przez jego twórcę, Masatoshi i datowany na około 1880 r. Małe stworzenie w stanie spoczynku z uniesioną przednią łapą i blaskiem w bursztynowych oczach jest kawałkiem, który zainspirował As uznany i najlepszy -sprzedanie pamiętników Waala w 2010 roku. 19 listopada rzeźba i gablota będzie prezentowana w Muzeum Żydowskim na Manhattanie na wystawie opartej na książce Waala „Zając z bursztynowymi oczami”.
Jako fenomen literacki przetłumaczony na ponad 30 języków książka zajęła kluczowe miejsce na każdej liście lektur o historii rodziny, dziedzictwie kolekcji sztuki i roli pamiętania o rzeczach przeszłych, zagubionych, zrabowanych, zapomnianych lub rozproszonych siłą. pomagając odtworzyć, jak w przypadku Waala, okres między niespokojną dynastią a diasporą żydowską.
Aby przywołać książkę, która śledzi losy i losy wpływowego Ephrussis – przodków ojca Waala i jednej z wielkich żydowskich rodzin bankowych w Europie w XIX i na początku XX wieku – muzeum zwróciło się do architektki Elizabeth Diller. W 2016 roku nadzorowała projekt innowacyjnego pokazu muzeum „Pierre Chareau: architektura i nowoczesny design”. Opracowuje koncepcję, projekt i realizację nowej wystawy z zespołem utworzonym nie tylko z własnej firmy Diller Scofidio + Renfro, w skład którego wchodzi również autor.
„Liz jest wielką dramatopisarką kosmosu”, powiedział de Waal, przemawiając do swojego studia Zoom, z widocznym za nim wysokim okratowanym oknem.
Dla Dillera współpraca z de Waalem w wyjaśnianiu wielu zakamarków historii ukrytych w jego książce otworzyła istotne aspekty jego własnej przeszłości.
Projektując wystawę, Diller zaplanował przestrzeń od zewnątrz do środka, zaczynając od pałacowych rezydencji zbudowanych przez Ephrussis oraz szyldów i przedmiotów, którymi hojnie się obdarzyli, w szczególności Hôtel Ephrussi w Paryżu i Palais Ephrussi w Wiedniu. Wyznacza je z jednej strony pochodzenie rodziny w Odessie, z drugiej zaś historia Zagłady, która zabrała de Waala aż do Japonii. Rezydencja Warburga, gdzie mieści się Muzeum Żydowskie.
„Zamiast patrzeć na to jak na muzeum, patrzymy na środowisko domowe” – powiedział Diller. Centralnym punktem wystawy jest historyczna kolekcja japońskich netsuke, wykonanych z drewna, kości słoniowej i porcelany, którą de Waal odziedziczył po swoim wujku Ignace de Waal, czyli Iggie, w 1997 roku. , przedmioty, meble i efemerydy, które animowały „Zając o bursztynowych oczach”. Nagrane na taśmę fragmenty książki czytane na głos przez de Waala wyjaśnią i zwiększą ekspozycję zwiedzających podczas przechodzenia z jednej wystawy na drugą. Projekt, powiedział Diller, sprowadza się do ćwiczenia, „które również pokazuje wnętrze umysłu Edmunda”.
Zgodnie z tą ideą projekt zrezygnował z tradycyjnego następstwa długich tekstów ściennych i etykiet kuratorskich, zamiast wplatać liczne prace z wystawy w coś, co Diller nazywa Wunderkammer, czyli gabloty z osobliwościami. Obrazy zostaną zawieszone w XIX-wiecznym stylu zgrupowanej sali.
W gablotach nawiązujących do świetlistej czarnej szafki, w której znajdowało się 264 netsuke, po raz pierwszy zmontowane w Paryżu przez stryjecznego dziadka Waala, kolekcjonera, krytyka sztuki i mecenasa sztuki, Charlesa Ephrussiego, zostaną pokazane figurki i inne małe przedmioty. „Jako artysta i pisarz, Edmund głęboko dociera do ludzi” – powiedział Diller.
Personel nigdy nie był znakiem rozpoznawczym pracy Dillera w architekturze i projektowaniu. Konsekwentnie skąpe informacje biograficzne pozostawiła współczesnym, takim jak Frank Gehry, Daniel Libeskind czy Zaha Hadid, aby ujęć swoją pracę w ramy autobiograficzne. Ale praca z emocjonalnie naładowanym dziennikiem podróży Waala, jak powiedziała, przyniosła transformacyjny efekt. — Widząc świat swojej rodziny oczami Edmunda — powiedziała — widziałam też historię mojej rodziny.
– Edmund zagłębił się w swoją przeszłość – dodał Diller. „Nie zrobiłem. Nie mogłem tego znieść”. Zmieniło to zaprojektowanie wystawy na podstawie książki Waala.
„W ten sposób Liz rozpoznała swoją przeszłość” – powiedziała Claudia Gould, dyrektor Muzeum Żydowskiego.
Otoczona telefonem od Zooma o widok na jezioro w domu weekendowym, który dzieli ze swoim partnerem i mężem, Ricardo Scofidio, w północnej części stanu Nowy Jork, Diller powiedział: „Nigdy nie spotkałem moich dziadków. Po Holokauście z każdej strony mojej rodziny pozostało tylko dwóch ocalałych. ”
Jego matka Anna była Polką, ojciec Edmund Czech.
Matka Dillera uciekła z Holokaustu w Polsce, przenosząc się do Wiednia i ukrywając swoją żydowską tożsamość. Gdy naziści rozpoczęli proces eksmisji pradziadka Waala, Viktora von Ephrussi i jego żony, baronowej Emmy Schey von Koromla Ephrussi, z ich wypełnionej dziełami sztuki rezydencji na Ringstrasse, wysyłając ich na skróconą wygnanie na coraz słabsze od niej Emmy prawdopodobne samobójstwo, jej własna matka, powiedział Diller, „poszła do pracy jako ślusarz, a potem jako niania. Ją [first] mąż miał za nią podążać, ale go zgubiła. Został wysłany do obozu koncentracyjnego. ”
Po wojnie matka wróciła do Polski, do Łodzi, skąd pochodziła. Nie mogła znaleźć swojej rodziny, jej dom został rozebrany, a jej mąż uznany za zmarłego, powiedział Diller. „W końcu wyszła za mojego ojca, Edmunda. Aż pewnego dnia w jej drzwiach pojawił się pierwszy mąż mojej matki. Był dużym, wysokim mężczyzną. Kiedy znów go zobaczyła, ważył około 36 funtów. Nigdy nie mogłem wydobyć z niej całej historii, ponieważ jest to tak bolesne dla ocalałych. Nigdy nie zrozumiesz całej historii. Zostało tylko kilka zdjęć mojej rodziny przed wojną. ”
Podobnie jak Ephrussis, rodzina Dillera została dotknięta antysemityzmem. Jej rodzice „postanowili przenieść się do Paryża”, powiedziała, „ale nie mogli znaleźć pracy”.
Wrócili do Łodzi. „Mój ojciec był dobrym biznesmenem i prowadził tam kilka dużych fabryk tekstylnych” – powiedziała. Diller urodził się w 1954 roku; ma też starszego brata, George’a. „Zrobiliśmy piękny dom w Łodzi”, powiedziała, „ale moi rodzice stopniowo próbowali wyjechać z Polski. Było dużo antysemityzmu. Mój tata cały czas utknął. ”
W portrecie Dillera przedstawiającym jej ojca można dostrzec pewne wskazówki dotyczące architekta i siły projektu, jakim miała się stać jego córka. „Nie płynął z prądem, był agitatorem”, powiedział Diller, który ostatnio ukończył obszerną inscenizację spektaklu choreografa Billa T. Jonesa „Deep Blue Sea” w Wade Thompson Drill Hall w Park Avenue Armory . Projekt pozwolił jej, jak powiedziała, przekształcić salę wojskową Złotego Wieku „przeznaczoną do tłumienia powstań” w scenerię dla spektaklu, który dotykał „sprawiedliwości rasowej, ruchu praw obywatelskich, wolności słowa i idei wyzwolenia”.
Jego rodzice w końcu uzyskali wizy do Stanów Zjednoczonych za pośrednictwem pozostałego brata ojca, który przebywał w Nowym Jorku, aw 1959 roku jego rodzina przybyła do tego kraju, osiedlając się w Bronksie, następnie w Inwood i wreszcie w Greenwich Village. Diller uczęszczał do High School of Music and Art, a następnie do Cooper Union, gdzie studiował sztukę, zanim zwrócił się do architektury. „Moim pierwszym językiem był polski” – powiedziała. „Do końca życia rozmawiałem z mamą po polsku. Czuję się kulturowo Europejczykiem i kulturowo Żydem. To historia kultury, z którą się identyfikowałem, czytając książkę Edmunda. ”
Jakkolwiek bogata treść wystawy, począwszy od ogromnego parochetu, czyli kurtyny sanktuarium Tory, Synagoga Stadtttempel w Wiedniu do płócien Auguste’a Renoira i Berthe Morisot oraz dwóch pięknie oprawionych tomów „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta, dla których Charles Ephrussi posłużył jako inspiracja dla postaci Charlesa Swanna, Diller powiedział, że uważa, że kluczowe jest dodanie większej perspektywy. Chce, by widzowie poczuli w przestrzeniach budynków Ephrussi przemieszczenie, wygnanie i zniknięcie, o których opowiada Waal. „W budynkach jest pustka” – powiedziała. „Architektura jest pełna luk. To są budynki takie, jakie są dzisiaj. ”
Aby to uchwycić, Diller zlecił holenderskiemu fotografowi Iwan Baan, która ma siedzibę w Paryżu, aby fotografować współczesne wnętrza, ich przeszłość ukrytą przez ponowne wykorzystanie w biurach i sklepach. – Na parterze w Wiedniu jest Starbucks – powiedział Diller.
„Istnieje poczucie historycznej straty” – dodał Diller – „i jest też utrata Covida”. Na jednym z dużych zdjęć, w hotelu Ephrussi, u stóp wielkich marmurowych schodów stoi filar z dozownikiem środka dezynfekującego do rąk.
Jednocześnie zarówno Diller, jak i de Waal stwierdzili, że teraźniejszość umieszcza wystawę w nierozerwalnym kontekście politycznym, który informuje ich wspólny element osobisty.
„Po pierwsze, na świecie istnieje wielka i bolesna polaryzacja”, powiedział de Waal, „a wraz z nią powrót do wszelkiego rodzaju toksycznego języka, nie tylko antysemityzmu, we wszystkich jego groteskowych formach. Po drugie, mamy do czynienia z stygmatyzacją uchodźców i migrantów. A mówię jako dziecko uchodźców, tych, którzy musieli przekroczyć granice, żeby przeżyć”.
Diller powiedział, że widzi na wystawie przypomnienie, że „historia dzieje się cyklicznie. To dość przerażające, gdzie jesteśmy teraz, jeśli chodzi o rasizm, antysemityzm, różne ewoluujące partie neonazistowskie. Nie pozostaje to bez związku z historiami na tej wystawie. Te historie trzeba opowiedzieć na nowo. Historii nie da się zapomnieć. ”
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”