Zabawa
Dwa razy rzucili wszystko, żeby uciec z Iraku. Ciągle są odsyłani.
Są dni, kiedy pani Hussein musi zmusić się do wytrzymania, dopóki jej dzieci nie wyjdą z domu – i dopiero wtedy szlochać, powiedziała. Bureen jest w szóstej klasie, pani Ali uczęszcza do instytutu technicznego (chociaż bezpłatne czesne stawia pod znakiem zapytania jej status akademicki), a Abdulrahman również szuka zajęć.
Pierwsza próba ucieczki rodziny z Iraku miała miejsce w 2015 roku.
W tym samym roku pani Hussein sprzedała swój dom, aby zapłacić przemytnikom, którzy przez cztery miesiące przewozili ją i jej dzieci przez granice Europy, napotykając coś, co wydawało się być czymś z filmu. W lesie w pobliżu granicy bułgarsko-greckiej ich grupie groził wielki niedźwiedź, podczas gdy ich afgański przewodnik, palący haszysz, spał.
Po dotarciu w końcu do Niemiec rodzina spędziła pięć miesięcy w areszcie śledczym, czekając na decyzję w sprawie procedury azylowej. Ale ojczyzna nie straciła swojej atrakcyjności.
Ojciec pani Hussein był chory. Jej młodszy syn tęsknił za własnym ojcem. I pomyślała, że istnieje szansa, że jej były mąż do niej wróci.
Pani Hussein poprosiła więc Niemcy o jej deportację.
„Bria powiedziała mi, że zniszczyłam jej życie” – powiedziała na początku tego tygodnia. „Powiedziała: »Przywiozłeś nas z Niemiec« – i ma rację. Zawsze staram się uciec od tego faktu, ale nie mogę.”
Gdy ocierała łzy, pani Ali, jej córka, próbowała ją pocieszyć.
W jej wynajętym mieszkaniu w Erbilu, stolicy irackiego Kurdystanu, salon był pusty, z wyjątkiem beżowej sofy i cienkiego dywanika, który zawinął się na brzegach.
To był większy komfort niż sześć lat temu w areszcie w Niemczech, kiedy spali na gołej podłodze bez poduszek i koców, chociaż pani Ali powiedziała, że jest szczęśliwa.
Typowy awanturnik. Zły odkrywca. Przyjazny myśliciel. Introwertyk.