Gospodarka
DIE WECHE w Warszawie: Jak Polska robi wszystko, aby pomóc Ukrainie
Valentina Quinn spędziła ponad tydzień na warszawskim Dworcu Zachodnim, rozdając żywność i ubrania tysiącom Ukraińców przekraczających granicę. Dziękuje swoim gwiazdom za przeprowadzkę do Polski na długo przed wybuchem wojny.
Zapytana o rodziców i rodzeństwo powiedziała, że byli uwięzieni na Ukrainie. „Mój ojciec jest niepełnosprawny, nie może chodzić” – powiedziała. „Nie może nawet iść do schronu. Moja mama jest z nim w swoim mieszkaniu na czwartym piętrze w Połtawie, mieście w środkowo-wschodnim regionie Ukrainy. Wysłali moją siostrę do schroniska dla zwierząt”.
Bezpiecznie z dala od rosyjskich pocisków i kul, Valentina nie ma czasu na płacz. „Jestem tutaj, aby wspierać mój lud na wojnie. Ludzie uciekają; niektórzy stracili swoje domy”.
Przestała oglądać wiadomości, bo bała się, że mogą nie być dobre. Wie, że Rosjanie nie zrobili większych postępów nawet po dwóch tygodniach. Wie, że Kijów wciąż się trzyma, a ukraińska armia i obywatele dzielnie walczą pod dowództwem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. W wyzywającym przemówieniu do brytyjskiego parlamentu 8 marca Zełenski przywołał bohatera II wojny światowej Winstona Churchilla i powiedział: „Będziemy walczyć w lasach, na polach, na wybrzeżu i na drogach. Będziemy walczyć do końca.”
Gospodarze Walentyny, Polacy, powinni wiedzieć. Inwazja Hitlera na Polskę była bowiem ostatnią kroplą dla poprzednika Churchilla, Neville’a Chamberlaina, który postawił ultimatum (do Niemiec), które rozpoczęło wojnę. Ale dzisiaj Europa nie ma lidera, który mógłby postawić takie ultimatum. Desperacki apel Zełenskiego o zaangażowanie NATO spotkał się z niewielkim odzewem. Unia Europejska i wielu jej członków, w tym Niemcy, zaoferowało broń; Polska zaoferowała swoje stare rosyjskie MiG-29.
To wszystko. A Amerykanie nie pozwolą Polakom wysyłać MiGów. Prośba Zełenskiego o ogłoszenie ukraińskiej przestrzeni powietrznej strefą zakazu lotów została odrzucona przez NATO, do którego należą trzy mocarstwa nuklearne oraz niektóre z najbogatszych i najpotężniejszych państw świata. W ocenie NATO, jeśli ogłoszą strefę zakazu lotów, a Rosja ją naruszy, ich samoloty i pociski będą musiały interweniować. To by rozpoczęło wojnę – kto wie? – niech Trzecia Wojna Światowa eskaluje!
Być może najbardziej wrogie sygnały płyną z Węgier, kierowanych przez premiera Viktora Orbana, znanego z tego, że ma miękki kącik dla rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Orban, wyśmiewany jako „pudel Putina” przez węgierską opozycję i zachodnie media, pozwolił na stacjonowanie wojsk NATO na Węgrzech. Ale stanowczo odmówił wysłania broni na Ukrainę, mówiąc, że sprzeciwi się wszelkim próbom włączenia Ukrainy do NATO. „Celem Węgier jest pokój i dlatego odmawiamy dostaw broni na Ukrainę i blokujemy dostawy wojskowe przechodzące przez nasze terytorium” – powiedział w rozmowie telefonicznej z Budapesztu Tibor Kovács, były dyrektor Węgierskiego Centrum Informacji i Kultury w New Delhi. „Węgry, jako członek zarówno NATO, jak i UE, mają oczywiste zobowiązania wobec tych organizacji, ale mają też prawo do działania zgodnie ze swoim bezpieczeństwem i polityką”.
Są też inne powody. „Jednym z powodów, dla których ten konflikt nie miał miejsca wcześniej, było to, że Węgry wielokrotnie zawetowały wejście Ukrainy do NATO” – powiedział Kovacs. „Powodem tego jest traktowanie mniejszości węgierskiej na Ukrainie. Ich prawo odmawia mniejszościom na Ukrainie – w tym węgierskiej dwulaktowej mniejszości – prawa do nauki w ich ojczystym języku. Węgry są zobowiązane do zabezpieczenia tych praw. Sytuacja powstała po I wojnie światowej, kiedy Węgry zostały ukarane za bycie po „złej stronie”. Straciliśmy dwie trzecie naszego pierwotnego terytorium i jedną trzecią naszej populacji, stając się częścią sąsiednich krajów, które powstały po wojnie i skorzystały z aneksji”.
NATO twierdzi, że podejmuje defensywne i odpowiednie kroki w odpowiedzi na zmieniające się środowisko bezpieczeństwa. Dla Ukraińców, którzy graniczą z czterema członkami NATO – Polską, Węgrami, Słowacją i Rumunią – oznacza to, że organizacja chwyciłaby za broń jedynie przeciwko groźbom wobec jej członków. Obejmuje to Polskę, która była niegdyś sojusznikiem Związku Radzieckiego. Sekretarz stanu USA Antony Blinken podczas wizyty w regionie 7-8 marca potwierdził poparcie NATO dla państw bałtyckich: Litwy, Łotwy i Estonii. Trzy byłe republiki sowieckie obawiają się, że w następnej kolejności Rosja może wziąć je na cel, próbując wstąpić do NATO. Ukraińcy widzą jednak zapewnienia Blinkena tylko jako wsparcie NATO.
To właśnie Polska w latach 80., ze swoim ruchem Solidarność, przyjęła pionierską rolę w wyzwoleniu z kajdan komunizmu. Rzeczywiście, śmiałość Polski ośmieliła innych sowieckich sojuszników do wyjścia z „żelaznej kurtyny” i przystąpienia do NATO. Ponownie to Polska przewodziła reszcie świata w uznaniu Ukrainy za niepodległe państwo po odłączeniu się od Związku Radzieckiego. Polacy uważają zatem, że mają moralny obowiązek pomóc Ukrainie w tym momencie kryzysu.
– Byłem rzecznikiem polskiego MSZ, gdy Ukraina ogłaszała niepodległość – powiedział Grzegorz Dziemidowicz, były dyrektor Polskiej Akademii Dyplomatycznej. „Polska była pierwszym krajem, który uznał Ukrainę; Napisałem o tym ogłoszenie. To był absolutnie wyjątkowy moment w Kijowie, kiedy audycje radiowe i telewizyjne zostały przerwane, aby przeczytać polskie oświadczenie i wsparcie dla Ukrainy”.
Kiedy NATO rozkłada ręce, Węgry pozostają wrogo nastawione, a inne mniej, Polacy zrezygnowali z ponoszenia ciężaru największego powojennego kryzysu humanitarnego w Europie. Prawie połowa z dwóch milionów ukraińskich uchodźców dotarła do Polski przez przejścia graniczne w Budomierzu, Szehyni Medyce i Krakowiec. Przyjazne polskie rodziny oferują im wyżywienie i pokoje. Państwo też pomaga. „Obywatele polscy, którzy goszczą ukraińskich uchodźców w swoich domach, mieliby prawo do wsparcia finansowego przez dwa miesiące. Dostają 40 zł na osobę dziennie (około 07:00)” – powiedział Dziemidowicz. „Uchodźcy muszą się zarejestrować, okazując paszporty”.
Nie żeby inni nic nie robili. „Tysiące studentów, w tym Hindusi, przybyło na Węgry i zostało zabranych w bezpieczne miejsce przez władze węgierskie i indyjskie oraz wolontariuszy” – powiedział Kovacs. „Cała ludność i administracja jednogłośnie stanęły w obronie trudności, z jakimi borykają się ci ludzie. Dostali żywność, schronienie i odzież. Szczególną uwagę zwraca się na rodziny z dziećmi. Każdy otrzymuje informacje o tym, jak przejść dalej i znaleźć swoich przyjaciół i rodzinę”.
Polska dyskutuje nad nową ustawą, która nadałaby status prawny Ukraińcom, którzy przekroczyli granicę po 24 lutego, w dniu, w którym czołgi Putina wjechały na Ukrainę. To dałoby im prawo do pracy, szkoły i ubezpieczenia społecznego. Ale może to również skutkować oskarżeniami o dyskryminację rasową, ponieważ Polska odmówiła wjazdu uchodźcom z wojny syryjskiej.
Ukraińcy wiedzą, że niedawna przerwa w rosyjskiej ofensywie ma charakter wyłącznie taktyczny, wymuszony na Rosjanach przez potrzeby wojskowe, a nie przez opór Ukrainy czy względy etyczne. „Ostateczne uderzenie może nadejść w każdej chwili” – powiedziała kobieta, której syn zostaje, by walczyć z Rosjanami. „Tylko korek uliczny na północ od Kijowa zatrzymuje Rosjan”.
A może jest więcej? Rosjanie zaoferowali kilka korytarzy ewakuacyjnych dla cywilów uwięzionych w oblężonych miastach Ukrainy. Każdy, kto wyjdzie nieuzbrojony, będzie miał bezpieczne przejście, powiedzieli Rosjanie. Najeźdźcy najwyraźniej wiedzą, że nie mogą już zabijać obywateli, ponieważ zostaliby oskarżeni o ludobójstwo. Woleliby porzucić obywateli, a potem zająć miasta. Putin chce terytoriów, a nie ludzi.
Pierwsze dwie przerwy nie powiodły się. Prawie nikt nie wychodził korytarzami, a obie strony obwiniały się nawzajem. Ukraina twierdziła, że Rosjanie zaatakowali kilku cywilów próbujących wydostać się z Mariupola. Tymczasem Rosja oskarżyła armię ukraińską o używanie cywilów jako żywych tarcz, zmuszając ich do pozostania, podczas gdy Ukraina powiedziała, że zawieszenie broni było farsą. „Niemoralny wyczyn” – powiedziała Ukraina, wskazując, że korytarze z Kijowa i Charkowa, dwóch największych miast kraju, prowadzą do granicy z Rosją, gdzie Ukraińcy nie chcą iść.
Ukraińskie władze uniemożliwiły sprawnym mężczyznom przekroczenie granicy. „Mój ojciec Siergiej nie mógł do nas dołączyć, ponieważ został poproszony przez władze o włączenie się do walki” – powiedziała studentka inżynierii Sofia, która trafiła do Warszawy z matką Natalią, młodszą siostrą Marią i chrzestną rodziny Alicją. Ale jest też szczęśliwa, że będzie tam, aby opiekować się jej dziadkami w Charkowie, którzy są zbyt słabi, by podróżować.
Mężczyźni są zawracani na przejściach granicznych i zmuszani do powrotu na Ukrainę. Preferowane są kobiety i dzieci, a następnie obcokrajowcy, w tym kilka tysięcy indyjskich studentów. 694 indyjskich studentów, którzy utkwili w Sumy, w końcu wdarło się do korytarza bezpieczeństwa. – Trzecia przerwa w operacji okazała się pomocna – powiedziała Natalia.
Bardziej niż rosyjski marsz Polska i reszta Europy są zaniepokojone skutkami sankcji. „Rosja dostarcza większość ropy i gazu do Europy” – powiedział Dziimidowicz. „Teraz to jest problem. Spójrz na kraj taki jak Bułgaria, członek NATO i UE. Po prostu nie może istnieć bez rosyjskiego gazu”.
Mimo to Europa ma nadzieję, że sankcje ujarzmią Rosję, podobnie jak moralne i polityczne naciski neutralnych narodów, takich jak Indie i Chiny. – W końcu obie szybko rozwijające się gospodarki nie mogą sobie pozwolić na globalne załamanie gospodarcze – podkreślił polski dyplomata. „Pod tym względem większość Europy z zadowoleniem przyjmuje neutralność Indii. Bardziej niż ktokolwiek inny na świecie, to Indie i Chiny potrzebują rozwoju światowej gospodarki na tym etapie”.
Dwa tygodnie po rozpoczęciu wojny Ukraina również zaczęła rezygnować z marzeń o NATO. Zełenski zasygnalizował, że jest gotów zrezygnować z wymogu członkostwa, a nawet jest gotów negocjować w sprawie dwóch prowincji z większością rosyjską, które Moskwa ogłosiła niepodległymi państwami.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”