W październiku depozyty gospodarstw domowych wzrosły o prawie 8 mld zł i jednocześnie przeszły z lokat terminowych na rachunki bieżące. Mamy stawki zerowe, czego należało się spodziewać. Zaskoczył mnie wzrost gotówki w obiegu.
/.Stanisław Kowalczuk /.East News
Według danych NBP o podaży pieniądza w październiku depozyty bankowe wzrosły łącznie o 12 mld zł, z czego 7,5 mld zł pochodziło z gospodarstw domowych, a niespełna 4 mld zł od przedsiębiorstw.
Największą niespodzianką było jednak nie to, co odłożyliśmy w bankach, tylko suma, którą wycofaliśmy i którą trzymamy w naszych kieszeniach w najbardziej tradycyjnej formie.
– Najbardziej zaskakujący jest wzrost gotówki w obiegu o około 8 mld zł. To największy wzrost od maja. Oczywiście w marcu i kwietniu po wybuchu pandemii był znacznie wyższy, ale widzimy wyraźną korelację, że po nałożeniu ograniczeń zaczynamy gromadzić gotówkę. Jest to prawdopodobnie związane z mniejszą mobilnością. Rzadziej wychodzimy z domu i rzadziej wypłacamy gotówkę, ale w większych ilościach. W efekcie mamy go więcej fizycznie – mówi Adam Antoniak, analityk Pekao w Interii. Jednocześnie zwraca uwagę na inne zaskakujące zjawisko.
Gdy sytuacja się uspokaja, środki te nie wracają do systemu bankowego, a od początku roku wartość gotówki w obiegu wzrosła o ponad 74 mld zł. To rekordowa kwota. Może to również wynikać ze wzrostu wypłat odszkodowań pieniężnych. Jego zdaniem w listopadzie możemy spodziewać się dalszego wzrostu gotówki w odpowiedzi na zapowiedź dalszych ograniczeń.
Depozyty gospodarstw domowych w bankach rosną z miesiąca na miesiąc, o 7,6 mld zł w październiku io 70 mld zł od początku roku.
– Nawet biorąc pod uwagę zerową stopę procentową, nie jest to niespodzianką, skoro prywatne gospodarstwa domowe trzymają pieniądze w bankach nie ze względu na odsetki, ale ze względów bezpieczeństwa – mówi Antoniak.
Z drugiej strony zmienia się struktura depozytów, gdyż rachunki bieżące znacznie się zwiększają, a jednocześnie maleją depozyty terminowe. Powód jest prosty, nie ma zachęty do zamrożenia ich na nierentowny depozyt.
– Alternatywą jest gotówka, ale „atrakcyjna” byłaby tylko wtedy, gdyby dla gospodarstw domowych były ujemne stopy procentowe, a banki centralne obawiały się takiego scenariusza – powiedział Interii Adam Antoniak.
Tempo wzrostu samych depozytów gospodarstw domowych jest zbliżone do ubiegłorocznego, więc nie ma tu nic niezwykłego. – Z drugiej strony zupełnie inaczej jest w przypadku firm, które po pierwszej fali pomocy publicznej odnotowały ogromny wzrost depozytów, zwłaszcza Tarcza Finansowa PFR, a duża część tych środków nadal pozostaje na rachunkach, przynajmniej na poziomie zagregowanym. Firmy, ponieważ sytuacja poszczególnych branż i firm może być bardzo zróżnicowana – powiedział analityk Pekao.
Od początku roku depozyty przedsiębiorstw wzrosły o 60 mld zł, aw samym październiku o 3,8 mld zł.
Monika Krześniak-Sajewicz
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Zaangażuj się i czytaj wiadomości biznesowe