Najważniejsze wiadomości
Czwartek 8:43: Irak ewakuuje migrantów utkniętych na granicy białorusko-polskiej | Wiadomości, sport, praca
MOSKWA (AP) – Ponad 400 Irakijczyków próbowało dziś wrócić do domu z Białorusi i zrezygnowało z nadziei na dotarcie do Unii Europejskiej po ponad tygodniu napięć na wschodniej granicy bloku, gdzie utknęły setki migrantów.
Samolot o nieznanym numerze ma wylecieć z Mińska wczesnym popołudniem i wykonać dwa międzylądowania – jeden w mieście Erbil, a drugi w stolicy Bagdadzie. Według irackiego konsula w Rosji Majida al-Kilani’ego na lot do domu zgłosiło się w sumie 430 Irakijczyków, większość z nich już na lotnisku.
Od 8 listopada duża grupa ludzi, głównie z Bliskiego Wschodu, została uwięziona na Białorusi na przejściu granicznym z Polską w starciu sił z obu krajów. Większość z nich ucieka przed konfliktem lub beznadziejnością w kraju i chce dotrzeć do Niemiec lub innych krajów Europy Zachodniej.
Zachód oskarżył białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenkę o zwabienie migrantów na granicę, aby użyć ich jako pionków do destabilizacji 27-narodowego bloku w odwecie za sankcje przeciwko jego autorytarnemu reżimowi. Białoruś zaprzecza aranżowaniu kryzysu, w którym migranci wjeżdżali do kraju od lata, a następnie próbowali dostać się do Polski, Litwy i Łotwy.
Uważa się, że około 2000 osób obozowało na granicy na mrozie, niektórzy z dziećmi, a co najmniej 11 zgonów zostało zgłoszonych w ciągu ostatnich kilku tygodni, gdy temperatura gwałtownie spadła. Polska nie chciała ich wpuścić, a Białoruś nie chciała, żeby wrócili do stolicy Mińska ani osiedlili się gdzie indziej w kraju.
We wtorek wieczorem białoruskie władze zaproponowały, że przeniosą ludzi do pobliskiego magazynu, gdzie otrzymają ogrzewane mieszkania, materace, wodę i ciepłe posiłki.
Według Białoruskiego Czerwonego Krzyża w środę w magazynie znajdowało się około tysiąca migrantów, a kolejne 800 osób przebywało w prowizorycznym obozie na granicy. Nie jest jasne, czy na Białorusi są inni migranci.
Propozycja szukania schronienia pojawiła się po wybuchu walki wręcz na granicy, w której migranci rzucali kamieniami w polskich żołnierzy zgromadzonych po ich stronie ogrodzenia z drutu kolczastego, raniąc 12. Oddziały odpowiedziały armatkami wodnymi i gazem łzawiącym. Warszawa oskarżyła białoruskie siły zbrojne o podżeganie do konfliktu, a rząd w Mińsku potępił „brutalne działania” Polski.
Polska stanowczo sprzeciwiła się nielegalnemu wjazdowi migrantów, wzmocniła granicę policją i oddziałami prewencyjnymi oraz sfałszowała plany budowy wysokiej stalowej bariery. Polskie podejście w dużej mierze spotkało się z aprobatą innych krajów UE, które chcą zatrzymać kolejną falę migracji.
Ale Polska była również krytykowana przez organizacje praw człowieka i inne za wypychanie migrantów z powrotem na Białoruś i nie pozwalanie im na ubieganie się o azyl.
Tymczasem Łukaszenka zaprzeczył zarzutom manipulowania kryzysem, mówiąc, że jego rząd deportował jesienią około 5000 nielegalnych migrantów z Białorusi.
W maju jednak złorzeczył sankcjom UE nałożonym na jego kraj za rozprawienie się z wewnętrznymi sprzeciwami, mówiąc: „Powstrzymaliśmy migrantów i narkotyki – teraz sam ich złapiesz i zjesz”.
„Zapalony odkrywca. Miłośnik piwa. Miłośnik bekonu. Fanatyk sieci. Przedsiębiorca. Pisarz”.