Gospodarka
„Czas na szczęśliwą Polskę”: przed wyborami 15 października opozycja promuje spolaryzowany kraj
Wirowały reflektory i rozbrzmiewała muzyka pop, gdy Donald Tusk przeszedł przez prowizoryczną scenę w sali wystawowej w Łodzi, uśmiechając się do tłumu.
We wtorek wieczorem około 2000 osób zgromadziło się w sali, aby wysłuchać porywającego przemówienia liderki największej polskiej partii opozycyjnej, skierowanego głównie do wyborców płci żeńskiej.
„W XXI wieku w Polsce wciąż są do wywalczenia podstawowe prawa i wolności” – powiedział zebranym Tusk. „Musimy nadrobić osiem lat zaniedbań, osiem lat ucisku, osiem lat pogardy i arogancji władz wobec Polek”.
Przystanek w Łodzi był jednym z wielu, jakie Tusk przemierzał kraj w ostatnich dniach kampanii przed niedzielnymi wyborami do parlamentu i Senatu.
Jego partia Platforma Obywatelska (KO) stara się pozbawić władzy rządzącej Polską od 2015 roku partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS).
Długa kampania była szczególnie brutalna i obfitowała w zaciekłe ataki osobiste ze wszystkich stron.
Lider PiS Jarosław Kaczyński (75 l.) nazwał Tuska „uosobieniem zła w Polsce” i powiedział, że gromadzi „wszystkie ciemne elementy pod swoim sztandarem, aby po prostu wygrać i wdrożyć plan, który nie jest polski, ale plan jest”. Brukselska biurokracja.”
66-letni Tusk próbował trzymać się bardziej zachęcającego przesłania – „Czas na szczęśliwą Polskę” – powiedział w Łodzi – ale określił też PiS jako niebezpieczny i oskarżył jego przywódców o spiskowanie mające na celu wycofanie kraju z UE.
W niedzielnym głosowaniu opozycja może nie mieć już nic do stracenia.
„To naprawdę dramatyczne” – powiedział Adam Bodnar, były rzecznik praw obywatelskich, który ubiega się o nominację do Senatu. „Najważniejsze jest to, czy uda nam się wrócić do rodziny narodów demokratycznych, czy też popadniemy w jakiś system autorytarny”.
Z sondaży wynika, że w niedzielę ani KO, ani PiS nie zdobędą większości mandatów. To sprawia, że trzy mniejsze partie – skrajnie prawicowa Konfederacja, centrowa Trzecia Droga i Lewica – są prawdopodobnymi twórcami władzy.
Od zastąpienia KO na stanowisku partii rządzącej w 2015 r. PiS realizuje program populistyczny. W 2019 r. partia zdobyła drugą większość i zwiększyła udział w głosach.
Wiele jej reform weszło w konflikt z UE, która zarzucała rządowi osłabianie instytucji demokratycznych i deptanie praw kobiet poprzez ograniczanie dostępu do aborcji.
Spory doprowadziły do wstrzymania przez Brukselę około 110 miliardów euro, czyli 158 miliardów dolarów, środków dla Polski, które obiecał uwolnić Tusk.
Zwolennicy PiS irytują się krytyką i twierdzą, że rząd zapewnił krajowi stabilność i rozwój.
„Dla mnie najważniejsze jest bezpieczeństwo i wiem, że PiS może mi to zapewnić” – powiedziała Małgorzata Polak, 21-letnia studentka warszawskiej uczelni. Powiedziała, że PiS umożliwił Polsce przeciwstawienie się unijnym graczom wagi ciężkiej, takim jak Niemcy i Francja. „PiS pokazuje, że coś znaczymy w tym politycznym świecie”.
Reklamy kampanii wyborczej PiS bezlitośnie atakują Tuska. PiS przedstawia go jako marionetkę UE i Niemiec, który otworzy śluzy dla migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki.
Partia rządząca wykorzystuje także swoje wpływy w różnych instytucjach do wzmocnienia swojej kampanii wyborczej. Krajowy koncern energetyczny Orlen, którego prezes otwarcie wspiera PiS, został oskarżony o obniżkę cen gazu o siedem procent w jawnej próbie zdobycia poparcia dla PiS. Orlen zaprzecza oskarżeniom. Krytyka pojawia się także pod adresem polskiego nadawcy publicznego TVP, który został przeprojektowany przez PiS.
Są jednak oznaki, że coraz większa liczba Polaków jest rozczarowana PiS, a elektorat jest gotowy na zmiany.
„Myślę, że ludzie mają już tego zupełnie dość” – stwierdziła Karolina Pikula, 31-letnia matka dwójki dzieci mieszkająca w Rzeszowie i po raz pierwszy kandydująca do skrajnie prawicowej partii Konfederacja.
Partię postrzegała jako żywą alternatywę dla PiS i KO. Jego polityka – obejmująca obniżki podatków, niemal całkowity zakaz aborcji i zmniejszenie wsparcia dla Ukrainy – budzi kontrowersje, ale Pikula twierdzi, że trafia do wyborców, zwłaszcza młodych ludzi.
Dwaj przywódcy Konfederacji – Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen – wycofali się z komentarzy pana Mentzena, że „nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków ani Unii Europejskiej”. Bosak powiedział w tym tygodniu The Globe and Mail: że Konfederacja była „partią polską pierwszą”.
„Potrzebujemy odpowiedzialnej polityki gospodarczej, chcemy zabezpieczyć naszą suwerenność i niezależność oraz konserwatywne wartości” – powiedział.
Konfederacja ma poparcie około 10 proc. i jest uważana za potencjalnego partnera koalicyjnego dla PiS, jeśli partia rządząca nie zdobędzie większości.
Największą nadzieją dla KO, która ma zająć drugie miejsce za PiS, jest zbliżenie się do pozostałych mniejszych partii, Trzeciej Drogi i Lewicy, które również uzyskują w sondażach około 10 proc.
„Myślę, że tym razem PiS na pewno da się pokonać” – powiedział 31-letni Adam Kościelak, lewicowy kandydat ze Szczecina w zachodniej Polsce, którego ojciec urodził się w Edmonton.
Wciąż jest niewielki odsetek Polaków, którzy nie podjęli jeszcze decyzji, a ich decyzje będą kluczowe.
Michał Bartoszewski, 27-letni fizjoterapeuta z Warszawy, nie popiera PiS i nie do końca przekonuje liderów opozycji. Skłania się ku Trzeciej Drodze.
Niezależnie od tego, jak odda swój głos, Bartoszewski wątpi, czy PiS przegra. Jego zdaniem partia jest zbyt zakorzeniona i ma duże poparcie na obszarach wiejskich, gdzie wybrano stosunkowo więcej parlamentarzystów. „Myślę, że wygrają, ale może nie z dużą przewagą” – powiedział. „Myślę, że to najlepsza rzecz, jaką możemy zrobić w tym roku”.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”