Jest prawie niemożliwe, aby pojąć liczbę osób przesiedlonych z powodu konfliktu ukraińskiego, które potrzebują transportu – ale widok 300 autobusów w Warszawie przewożących uchodźców z Ukrainy był widokiem, który uderzył człowieka Mullingara, Colma Smullena, gdy wrócił do Irlandii. kilka tygodni temu, po dostarczeniu furgonetki z artykułami medycznymi do małej wioski na granicy polsko-ukraińskiej.
Już szykując się do powtórki prawie 4600 km podróży w obie strony w ten weekend, Colm mówi, że to, co mu powiedziano, było najpilniej potrzebne, to więcej sprzętu medycznego i materiałów eksploatacyjnych.
To właśnie poprzez zapoznanie się z różnymi podejmowanymi lokalnie staraniami o odbiór dla Ukrainy, profesjonalny kurier Colm zaangażował się w pomoc – najpierw przekazując wykorzystanie powierzchni magazynowej, aby można było sortować przedmioty do wysyłki, a następnie je odebrać. Mullingar do Polski.
„Przynosili do domów czarne worki z datkami i próbowali je tam sortować – nie można wysłać bez konieczności przepakowywania i sortowania do pudeł z żywnością, lekarstwami lub czymkolwiek innym” – mówi Colm.
Szkoły, firmy i osoby prywatne zaczęły przekazywać coraz więcej przedmiotów, a następnie dołączyły kolekcje, które powstały dzięki wysiłkom Kilbeggan Motor Factors oraz kolekcje z takich miejsc jak Killucan, Rochfortbridge i Ballymore.
„Potem chemicy zaangażowali się w przyjmowanie darowizn i przekształcanie ich w środki medyczne” – mówi Colm, wymieniając tyle nazwisk, ile pamięta, ale martwi się, że pominął niektóre nazwiska.
„Widziałem, jak rosną wszystkie medyczne rzeczy, a potem Natalie Glennon, która pochodzi z Ukrainy i poślubiła koleżankę z Ballinalack, zbierała wszędzie i wszędzie, od pielęgniarek i ludzi pracujących w szpitalach, którzy byli w stanie zdobyć materiały medyczne. i wystarczająco blisko, między wszystkimi chemikami i wszystkimi ludźmi, którzy przywozili rzeczy, ogólnie dotarliśmy do pełnej furgonetki.
„Uważamy, że był wart około 120 000.
„Ale to tylko artykuły medyczne – mieliśmy też wszystkie inne rzeczy i poprosiłem innego kierowcę ciężarówki – Normana Weira z Gaybrook – aby przywiózł je do magazynu przy Naas Road, należącym do Harris Trucks, gdzie wszystko jest naprawiane. na wysyłkę do Polski”, mówi Colm, dodając, że rozumie, że 100 palet datków dziennie jest wysyłanych z Irlandii: „To ogólna pomoc – od karmy dla psów po artykuły medyczne i odzież”.
Colm i jego brat Trevor opuścili Irlandię we wtorek przed tygodniem Świętego Patryka, aby rozpocząć długą podróż na wschód: po bardzo krótkim śnie zaczęliśmy jechać przez Francję, Niemcy, Holandię.
O 9:30 tej nocy dotarli do celu.
„Początkowo jechaliśmy do stolicy – Warszawy: wszystkie ciężarówki jadą do stolicy, bo tam są składy pomocy” – mówi Colm.
Jednak wiele małych miasteczek i wiosek na granicy codziennie ma do czynienia z uchodźcami, którzy właśnie uciekli z Ukrainy i znajdują się w pilnej potrzebie.
„Więc wysłałem wiadomość na Facebooku do polskiej dziewczyny w Cavan, która zbierała rzeczy, aby zapytać, dokąd jej zdaniem powinniśmy się udać, a ona powiedziała:„ Jeśli nie masz nic przeciwko odbyciu dodatkowej czterogodzinnej wycieczki, możesz przyjechać do mojej rodzinnej wioski – Tuchowa – 50km od granicy z Ukrainą”.
„Potem powiedziała: „Właściwie jestem tu w tej chwili”.
„Ona i jej dwie córki przyleciały dzień wcześniej”.
Oznaczało to, że Colm i Trevor mieli wyznaczony cel, a kiedy przybyli, miejscowa załoga strażacka czekała na nich i gotowa była rozładować zapasy.
„Ochotnicy rozładowali furgonetkę w pół godziny; więc otworzyli knajpę, żeby przynieść nam coś do jedzenia, i poprosili kobietę, żeby nas przenocowała, a następnego ranka po śniadaniu znaleźliśmy burmistrza.
Za pośrednictwem tłumacza powiedziano im, że wysłane przez nich przedmioty są bardzo potrzebne w miejscowym szpitalu, w którym rozpaczliwie brakowało zapasów.
Przeprawy promowe i siedem zbiorników wypełnionych olejem napędowym sprawiły, że gigantyczna podróż kosztowała ponad 2000 euro, a całość sfinansowano z darowizn. Trend Technology sponsorował cały olej napędowy, a koszty promu pochodziły od innych darczyńców.
Na szczęście darowizny na dostawy wciąż nadchodzą: zaledwie dzień po Dniu Świętego Patryka z Galway wysłano siedem palet z darami. Wszystko trafia do magazynu i jest przygotowywane do wysyłki do Polski.
„Po załatwieniu sprawy w weekend Świętego Patryka, skończyłem z kolejną furgonetką pełną materiałów medycznych i mamy 40 palet z innymi rzeczami – i jest ich więcej”.
Artykuły niemedyczne zostaną dostarczone do magazynu Harrisa w Dublinie.
Colm uważa, że zebrane ubrania prawdopodobnie nie są potrzebne w Polsce – ale będą potrzebne uchodźcom przybywającym tutaj. Bada możliwość – jak to się dzieje w Dublinie – stworzenia darmowego „sklepu”, w którym Ukraińcy przybywający w te rejony mogą wybierać ubrania po przedstawieniu paszportów.
Colm przygotowuje się do podróży powrotnej w ten weekend: „Właściwie tym razem wychodzę bez drugiego pilota, ponieważ zabieram ze sobą dwie osoby”, mówi, wyjaśniając, że dwie kobiety, którymi jest przywiezienie nie zabezpieczyło lotów do Irlandii.
Colm przyznaje, że był pod wrażeniem poziomu hojności, którego był świadkiem lokalnie. W zeszłym tygodniu udało mu się dostarczyć ładunek wózków do centrum recepcyjnego na lotnisku w Dublinie, które jest pierwszym portem zawinięcia dla Ukraińców przybywających do tego kraju: z tego, co widział, wielu przybywających to młodzi rodzice z dziećmi.
Inne przykłady to sklep meblowy w Longford, który przeznacza 500 euro na koszt oleju napędowego w tym tygodniu: te specjalne podziękowania należą się Whelehans Pharmacy, Mullingar, Lloyd’s Pharmacy, McDaid’s Bellview, Trend Technology, TEG, Signs Express, Gerry Reddin , Lakeland Interiors, Daly’s Carwash, David Smith Catering, Sarah Jane Murphy, Fagan Office Supplies i Kilbeggan Auto Factors.
Jeśli ktoś ma coś do przekazania, prosimy o kontakt z Colm pod numerem 086 8615973.