Nauka
Codzienne rysunki z życia artysty podczas COVID
Rankiem 24 marca 2020 Piotr Szyhalski obudził się z dziwnego snu. Wyobraził sobie w nim odciętą głowę, krzywiącą się na ziemi, z roślinami rosnącymi w jej oczach.
Obraz towarzyszył mu podczas porannej filiżanki kawy, podczas czytania, że prezydent Trump rozważa ponowne otwarcie gospodarki pomimo sprzeciwów ekspertów ds. zdrowia, poprzez wiadomość, że Senat zbliża się do porozumienia w sprawie stymulacji. Tak więc późnym rankiem, gdy Piotr osiągnął pat produktywności, używając w piwnicy stosu papieru Bristol i własnego japońskiego pędzla do rysowania, narysował sen.
Tam, gdzie w oczodołach odciętej głowy rosły gałązki liści, na papierze widniały słowa „Niech żyją nasze ławki”. Na dole strony przeczytaj słowa „COVID-19: Raport z obozu pracy: 24 marca 2020 r.”
To był pierwszy rysunek 225.
Następnego dnia, 25 marca 2020 r., nauczyciel plastyki MCAD obudził się i narysował rękę otwierając ranę nożem, by pozwolić krwawić znakom dolara. „Otwórz to! Dla biznesu!” jest napisane na dole. Następnego dnia trumna ze znakiem dolara i napisem „Twoja śmierć jest ich zyskiem”.
Przez następne osiem miesięcy Szyhalski budził się każdego ranka, czytał wiadomości dnia, zbierał fragmenty „odłamków wiadomości” (zaczął zbierać zwroty, które wyróżniały się w wiadomościach i tworzył na swoim telefonie listę tych „fragmentów”). coś eksploduje, strzępy wiadomości utkwiły mi w głowie” – mówi.), utwórz plakat w swoim domu ze stu paru osób w Fulton i opublikuj rysunek na swoim koncie na Instagramie. @obóz pracy.
Wystawa sztuki w Mii, objazdowa wystawa sztuki odbita na murach bloków miejskich, a później 2000 książek o sztuce wyczerpanych nakładem, „Raport z obozu pracy COVID-19” Szyhalskiego służy jako przejmująca, codzienna dokumentacja zbiorowego niepokoju kraju. , frustracja i dezorientacja w roku zmieniającym życie.
Artyści często reagują na bieżące wydarzenia, odtwarzając je w swoich pracach. Podczas hiszpańskiej grypy Edvard Munch narysował swój portret z chorobą w impresjonistycznej palecie ciemnych błękitów, chorobliwych różów i czerwieni oraz zieleni groszku. W 1917 roku Morton Schamberg uchwycił czarno-białą izolację grypy w pustym pejzażu Nowego Jorku [View of Rooftops]. A przez drugą połowę 2020 roku Syzhalski spędzał średnio siedem godzin dziennie przez 225 dni – czyli w sumie 1575 godzin – przyswajając wiadomości, oceniając codzienne morale kraju i dokumentując to wszystko za pomocą 14 ½ arkusza na 21 papieru i pędzla.
Urodzony w Kaliszu i wychowany w Poznaniu Szyhalski osiągnął pełnoletność za rządów PRL, która wyłoniła się z II wojny światowej. Nauczył się mówić po angielsku w klasach liceum w Polsce – wtedy przeczytał książkę George’a Orwella 1984. „Możesz sobie wyobrazić – mówi mi Szyhalski – „pod rządami komunistów w Polsce ta książka była trochę blisko domu”.
Dopiero gdy zaczął poświęcać się sztuce w Stanach Zjednoczonych, przestał uważać swój drugi język za wadę. „Ten dystans od języka uważam bardziej za sposób na zobaczenie wydarzeń z perspektywy zewnętrznej. To ta sama idea, która pozwala nam jaśniej spojrzeć na wydarzenia historyczne z przeszłości, bo widzimy pełen obraz” – mówi Szyhalski.
Kiedy na początku lat 90. wyjechał do Stanów Zjednoczonych, Polska właśnie przeszła systemową transformację władzy, porzucając reżim komunistyczny, ponownie rozpoczynając wybory parlamentarne, reformując rynek i poddając się prywatyzacji na dużą skalę. Przed 1990 r. polskie wybory były według Szyhalskiego „performatywnym żartem”. „Nigdy nie głosowałem, bo to po prostu nie miało znaczenia”, mówi. Teraz w Stanach Zjednoczonych jako legalny obcokrajowiec Szyhalski jeszcze nie zagłosował w wyborach.
„W obecności w tej demokratycznej przestrzeni jest poczucie pilności lub pewnego rodzaju odpowiedzialności. Lubię więc myśleć, że w pewnym sensie mogę głosować na swoją pracę – mówi.
Szyhalski spędził kilka lat na północnym wschodzie, zanim przeniósł się do Minnesoty w 1995 roku, aby przyjąć stanowisko nauczyciela w MCAD. Uczył młodych artystów wszystkiego, od projektowania graficznego i sztuki reklamowej po sztukę medialną i instalacje artystyczne oparte na performansie, co jest głównym przedmiotem jego własnej pracy.
Akt budzenia się, by chłonąć codzienne nagłówki, zawzięcie rysować zdjęcia, wrzucać je na konto i wchodzić w interakcję z widzami, mówi Szyhalski, jest spektaklem samym w sobie. Po rozpoczęciu projektu i większej liczbie osób podążających za nim w jego podróży do Obozu Pracy, spędzał całe dnie na omawianiu zdjęć ze swoimi obserwatorami.
„Patrzę na ten projekt i postrzegam go jako wydarzenie, w które byłem zaangażowany w stu procentach czasu. W tym czasie nie tylko dzieliłem się rysunkami, ale także procesem tworzenia rysunków, rozwijania pomysłów i angażowania się w setki rozmów z ludźmi – mówi. „Naprawdę myślę, że to był ośmiomiesięczny występ”.
Mia zamówiła Campo de Trabalho od połowy marca do połowy września 2021 r., gdzie mieszkała na ścianach Galerii 370. Po wejściu w przestrzeń, czcionki i stylizowane frazy w sposób przypominający propagandę wojenną przechodzą przez morze surowości biele i ostre czernie. Słowa wyłaniają się z plakatów na ścianach i wpadają jej do głowy: „ONI KŁAMY, MY UMRZEMY”, „NIE MOGĘ ODDYCHAĆ! JEŚLI TO NIE JEST COVID, TO POLICJA ”,„ SŁUCHAJ, DEBATUJ, DEBATUJ, GŁOSUJ. ”
„Choć mówimy o rzekomo przeciwstawnych strukturach systemowych – komunizm i kapitalizm muszą zajmować przeciwległe krańce spektrum – zeszłoroczne doświadczenie” – mówi Szyhalski – „w bardzo przygnębiający sposób przypomniało mi o wielu tajemniczych echach i niefortunnych paralelach z rodzaj doświadczenia życia w Polsce w zupełnie innym systemie.”
Teraz projekt żyje jak książka, z 2000 wyczerpanych egzemplarzy. Chociaż zdobycie jednej z tych książek jest obecnie trudnym zadaniem, zainteresowani czytelnicy mogą być świadkami projektu, w którym się rozpoczął w Obóz pracy na Instagramie Szyhalskiego.
W dniu wyborów 2020 zakończyła się 225-dniowa dokumentacja obozowa. „Nie wyobrażam sobie lub nie wyobrażam sobie w tym czasie kontynuowania pracy nad tym projektem w tym samym tonie, tym samym języku i wszelkiego rodzaju strategiach, które opracowałem w ciągu ośmiu miesięcy”. Szyhalski miał wrażenie, że dzień się skończył.
Rok później zapytałem go, czy uważa, że od czasu zakończenia wyborów w Campo do Trabalho coś się zmieniło. „Osiągnięto marginalne korzyści”, mówi. „Szkody w ciągu ostatnich pięciu lat będą wykładniczo bardziej dramatyczne, niż mogłem sobie wyobrazić”.
Obserwujemy wzrost populizmu na całym świecie, a kraj jest politycznie bardziej spolaryzowany niż kiedykolwiek. „Ale to zdarzyło się tutaj. To byłoby ostatnie miejsce, w którym oczekiwałbym, że coś takiego się wydarzy, ale tak się stało. ”
Więc, co dalej? Jak wydostać się z całego horroru, którego wspólnie doświadczyliśmy podczas pandemii, poprzez niesprawiedliwość, do świata, który chętnie otwiera ranę, gdy znaki dolara tryskają wraz z krwią?
„To będzie wymagało znacznie więcej pracy, która naprawdę wykracza poza politykę. Ten rodzaj struktury, w której nauczyliśmy się liczyć na pewną stabilność jako kultura, nie sądzę, że możemy już na nich liczyć. Zostali skompromitowani do tego stopnia, że wszystko, z czym zostajemy, to siebie nawzajem. I szczerze czuję, że dla mnie ten projekt, kiedy o nim myślę, to poczucie wspólnoty, które z niego wyrosło, odnajduję prawdziwą nadzieję, i to fakt, że udało nam się połączyć i znaleźć stopę w to połączenie w jakiś sposób. Dla mnie to jest prawdziwa waluta, rzeczywista wartość wszystkiego. Dlatego było warto. ”
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”