Netflix ma talent do traktowania widzów historiami, które mają ogromny wpływ na umysły ludzi. Czasami te historie są oparte na życiu ludzi, którzy zrobili wielkie kariery i jak z biegiem czasu są zapomniani.
Platforma streamingowa wyjdzie z jeszcze jedną historią, która z pewnością wszystkich zdmuchnie, to nic innego jak „Tick, Tick … Boom”. Fabuła obraca się wokół amerykańskiego kompozytora i dramaturga Jonathana Larsona, znanego z przedstawiania w swoich utworach problemów społecznych, takich jak wielokulturowość, uzależnienia i homofobia. Andrew Garfield zagra w filmie rolę Larsona i zachwyci publiczność kolejnym spektakularnym występem.
POWIĄZANE ARTYKUŁY
Netflix „Tick, Tick… Boom”: 5 rzeczy, które warto wiedzieć o musicalu Andrew Garfielda
„Tick, Tick… Boom” na Netflix: 5 rzeczy, których nigdy nie wiedziałeś o Andrew Garfieldzie
Film jest tuż za rogiem, ale wiele osób nie wie o Larsonie i jego pracy. Najtragiczniejsze w jego życiu jest jednak to, że nie widział sukcesu swoich projektów. Przyjrzyjmy się jego karierze i temu, co się stało, gdy zaczął odnosić sukcesy.
Kim był Jonathan Larson?
Jonathan Larson urodził się 4 lutego 1960 roku i od dzieciństwa związany jest z muzyką i sztuką. Kompozytor ukończył Adelphi University w Nowym Jorku i występował w wielu sztukach teatralnych i teatrach muzycznych. W czasie studiów zaczął komponować, początkowo komponując muzykę do małych produkcji studenckich, tzw. kabaretów.
Jego wcześniejsze prace obejmowały futurystyczną, rockową opowieść o książce George’a Orwella „Nineteen Eight-Four” zatytułowanej „Superbia”. Chociaż majątek Orwell odmówił zgody na adaptację powieści, zdobyła nagrodę Richard Rodgers Production Award i Richard Rodgers Development Grant.
Otrzymał wiele pochwał za napisanie i skomponowanie utworu muzycznego „tick, tick…boom”. Napisany specjalnie dla Larsona z zespołem fortepianowo-rockowym utwór miał być odpowiedzią na jego poczucie odrzucenia spowodowane rozczarowaniem „Superbią”.
Jednak jego chwila sławy nadeszła w 1996 roku, kiedy wyszedł z popularnym musicalem „Rent”. Larson zaczął pisać sztukę w 1991 roku i zaczął czytać wystawioną w 1993 roku. Utwór został wydany w 1996 roku i otwierany przed zatłoczonymi domami. Pomimo tak udanego otwarcia, kariera Larsona nie mogła osiągnąć tego, co sobie wyobrażał.
Jak on umarł?
Po tak ciężkiej pracy nad Rent przez trzy lata, był to dzień jego pierwszego występu poza Broadwayem. Szczęśliwa okazja zamieniła się jednak w nieszczęście, gdy Larson zmarł w swoim domu we wczesnych godzinach 25 stycznia 1996 roku.
Larson zmarł z powodu tętniaka aorty w noc przed otwarciem podglądu „Rent”. Miał zaledwie 35 lat i cierpiał na niezdiagnozowaną chorobę zwaną zespołem Marfana, która doprowadziła do jego śmierci. Musical stał się natychmiastowym hitem, a bilety na pierwsze pięć tygodni występu zostały sprzedane w ciągu zaledwie 24 godzin. Produkcja muzyczna trwała 12 lat na Broadwayu.
To 11. najdłużej trwający program w historii Broadwayu. Oprócz USA został zaadaptowany i wystawiony w takich krajach jak Kanada, Brazylia, Japonia, Wielka Brytania, Australia, Chiny, Filipiny, Singapur, Meksyk, Niemcy i Polska.
Po jego śmierci jego rodzina założyła fundację o nazwie Jonathan Larson Performing Arts Foundation, która udzielała artystom, zwłaszcza kompozytorom i pisarzom teatru muzycznego, dotacji finansowych na wspieranie ich twórczości. Larson otrzymał także trzy pośmiertne nagrody Tony i pośmiertną nagrodę Pulitzera za dramat do wynajęcia.
Jego dziedzictwo w świecie teatru nie ma sobie równych. Jego pisarstwo i muzyka zmieniły sposób, w jaki ludzie postrzegali Broadway i jest przerażające, że Jonathan przegapił wpływ młodych artystów i kompozytorów.
Kiedy „Tick, Tick… Boom” pojawi się na Netflix?
Nadchodzący musical Netflix z Andrew Garfieldem będzie miał premierę wyłącznie 19 listopada.