Zabawa
CNA Life Under Siege rzuca światło na Ukraińców wplątany w wojnę
On i jego żona śpią w piwnicy klubu bilardowego wraz z pięcioma innymi rodzinami. „Słyszaliśmy syreny w piwnicy. Przez pierwsze trzy lub cztery tygodnie słyszeliśmy ich sześć, siedem, osiem razy w nocy”.
Od początku wojny restauracje, kawiarnie i piekarnie w Kijowie przygotowują dziennie około 10 tysięcy posiłków dla wojska, szpitali, sierocińców i osób starszych. W ciągu dnia Pawlenko pomaga w kuchni, która przygotowuje 250 posiłków dziennie dla wojska i policji.
W wolnych chwilach pomaga zdobyć ekwipunek swoim przyjaciołom walczącym na wojnie.
„Kiedy przyjechaliśmy, sytuacja była straszna” – powiedział Ołeksandr Szostak, przyjaciel Pawlenki z Ukraińskich Wojsk Obrony Terytorialnej. „Mieliśmy problemy z walkami w nocy, ponieważ my (siły rosyjskie) nie mogliśmy widzieć. Potrzebujemy kilku dronów do rozpoznania i celowania termicznego, aby zobaczyć wroga w ciemności” – powiedział Shostak. Pavlenko przeszukuje internet w poszukiwaniu takich urządzeń i wysyła je na Ukrainę z USA i Europy.
Wraz z żoną Pawlenko dwa razy dziennie wraca do domu, aby nakarmić swoje dwa koty i psa. „Kiedy jechaliśmy do domu, aby nakarmić nasze zwierzęta, często słyszeliśmy syrenę. Więc spieszymy z powrotem do naszej piwnicy lub naszej kryjówki lub z powrotem do domu, aby być po bezpiecznej stronie.
Pavlenko mówi, że był bliski łez, kiedy zobaczył zniszczenia, jakie wyrządziła jego miastu wojna. „Pamiętam wszystkie pokoje, kiedy były w dobrym stanie. To rozdzierająca serce sprawa”.
„To nienawiść mnie trzyma”
W ośrodku humanitarnym w Przemyślu Stefanija Grabowska pomaga Ukraińcom w ucieczce z ich kraju. Kiedy Rosja najechała Ukrainę, fotograf i kamerzysta był w Oslo. „Starałem się pomóc jak najwięcej stamtąd… Ale po tygodniu zdałem sobie sprawę, że przebywanie z dala nie jest dobre. Czułem, że naprawdę muszę zrobić coś w terenie, pomóc ludziom i zobaczyć, że im pomagam”.
Centrum pomocy humanitarnej znajduje się w centrum handlowym. „Więc jest to w zasadzie pusty supermarket, w którym staramy się pomieścić ludzi i dać im miejsce na co najmniej noc lub dwie” – powiedziała Grabowska.
Według Grabowskiej, z granicy polsko-ukraińskiej do Przemyśla napływa stały napływ ludzi. „Więc mamy ludzi przyjeżdżających o każdej porze dnia i nocy, od 2:00 do 23:00.”
Pomagając innym, Grabowska martwi się o swoją rodzinę i przyjaciół na Ukrainie. „Jeśli wojna wkrótce się nie skończy, mogą zostać wysłani na linię frontu, by walczyli za tydzień lub dwa”.
Mówi, że jedyne, co zostało w środku, to złość. „Nie chcę czuć całej tej nienawiści do Rosji i narodu rosyjskiego. Ale myślę, że teraz to nienawiść mnie trzyma”.
Typowy awanturnik. Zły odkrywca. Przyjazny myśliciel. Introwertyk.