Connect with us

Gospodarka

bne IntelliNews – Polscy centrowcy wreszcie uczą się kochać deficyt

Published

on

bne IntelliNews – Polscy centrowcy wreszcie uczą się kochać deficyt

„Nie ma pieniędzy i nie będzie pieniędzy”.

Jeśli chodzi o szkodliwe cytaty, niesławny cracker byłego polskiego ministra finansów Jacka Rostowskiego był całkowitą katastrofą.

Rostowski reagował na plany polskich prawicowych populistów z PiS, którzy doszli do władzy w 2015 roku, obiecując powszechne zasiłki na dzieci dla wszystkich.

PiS wielokrotnie powtarzał ten cytat w trakcie kampanii wyborczej, pokazując, że Polakom znudziło się wmawianie im, że ich kraj jest wciąż zbyt biedny, aby zagwarantować im to, co od dawna jest standardem w Europie Zachodniej.

PiS zwyciężył zdecydowaną większością głosów i po trzech miesiącach swojej pierwszej kadencji spełnił swoją obietnicę: wywrócił do góry nogami lata wrogości wobec państwa opiekuńczego, które leżały u podstaw postkomunistycznej Polski i dostosował się do modnego wówczas wśród ekonomistów porządku neoliberalnego.

Deficyt… i co?

Dziewięć lat później polscy centrowcy wracają do władzy i nie mają odwagi wyrazić niczego podobnego do katastrofalnej linii Rostowskiego. Deficyt sektora finansów publicznych nie jest już postrzegany jako nieodpowiedzialna polityka, ale jako inwestycja w przyszłość, zabezpieczona bogactwem polskiej gospodarki i perspektywami jej stabilnego wzrostu.

„Sytuacja makroekonomiczna, od której w dużej mierze zależy podstawa opodatkowania, powinna stopniowo się poprawiać, dzięki czemu możemy z optymizmem patrzeć w przyszłe wpływy podatkowe” – powiedział na początku kwietnia minister finansów Andrzej Domański.

Polski PKB mógłby w pierwszym kwartale wzrósł jedynie o 1,3% w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego rokuco oznacza niewielki spadek w porównaniu ze wzrostem o 1,6% rok do roku w poprzednich trzech miesiącach. Oczekuje się jednak, że w nadchodzących kwartałach aktywność gospodarcza wzrośnie.

„Podtrzymujemy naszą prognozę wzrostu PKB na poziomie 3% w tym roku” – napisano w zeszłym tygodniu Capital Economics.

„Oczekuje się, że polityka fiskalna pozostanie akomodacyjna, a realne dochody gospodarstw domowych będą w dalszym ciągu rosnąć, nawet jeśli inflacja wzrośnie w drugiej połowie roku zgodnie z oczekiwaniami” – stwierdziła również londyńska firma doradcza.

READ  Posłowie pytają, dlaczego Węgry i Polska opóźniły finansowanie

Tak naprawdę polscy centrowcy tak bardzo polubili deficyt, że kiedy na początku tego roku Komisja Europejska ogłosiła, że ​​rozpoczyna procedurę nadmiernego deficytu, reakcja Warszawy była bardziej wzruszeniem ramion niż ostatnim razem, gdy wszczęto procedurę przeciwko Polsce.

„Polska prowadzi dialog z Komisją w sprawie procedury nadmiernego deficytu, aby przekonać Brukselę, że wszelkie zalecenia, jeśli zostaną wydane, powinny być bardzo łagodne” – powiedział Domański. – powiedział na posiedzeniu Rady Atlantyckiejthink tank w kwietniu w Waszyngtonie.

Domański stwierdził dalej, że deficyt Polski w 2023 roku wyniesie 5,1 proc. PKB. To efekt ubiegłorocznego spowolnienia gospodarczego, w którym PKB wzrósł zaledwie o 0,2 proc.

Spowolnienie „przyczyniło się do pogorszenia ogólnego bilansu na skutek czynników cyklicznych” – stwierdziła Komisja Europejska. – stwierdził w swoim najnowszym spojrzeniu na polską gospodarkę.

„Wzrost wydatków na obronność (2,7 proc. PKB), działania łagodzące wpływ wysokich cen energii (0,6 proc. PKB) i koszty budżetowe przyjmowania osób uciekających z Ukrainy (0,3 proc. PKB), w połączeniu z negatywnym wpływem Reforma podatku dochodowego z 2022 r. przyczyniła się do wzrostu deficytu” – wyjaśniła dalej Komisja.

W 2024 r. deficyt sektora finansów publicznych wzrośnie do 5,4 proc. PKB, a wydatki na obronność wzrosną w związku z obawami Polski przed rosyjską agresją.
„Jesteśmy gotowi podjąć pewne wysiłki fiskalne w nadchodzących latach, ale nie będziemy ciąć wydatków na obronność” – powiedział Domański Radzie Atlantyckiej.

Przy 4% PKB Polska jest obecnie krajem o największych wydatkach na obronę w NATO, nieufnym wobec Rosji i jej sojuszniczej Białorusi, z którą ma powiązania Całkowita długość granicy ponad 650 kilometrów.

Tam Jest W końcu pieniądze

Obrona i bezpieczeństwo narodowe będą prawdopodobnie kwestiami lukratywnymi politycznie, zwłaszcza gdy jeden sąsiadujący kraj jest w stanie wojny z drugim.

READ  Famur zamyka oddział w Piotrkowie Trybunalskim. Prawie 200 osób straci pracę

Ale najwyraźniej środowisko Tuska wyciągnęło przynajmniej pewne wnioski ze swojego czasu w opozycji. Prognozowany wzrost deficytu nie wynika wyłącznie z wydatków na czołgi i rakiety mające zastraszyć Rosję.

Rząd na początku swojej kadencji podjął decyzję o podwyższeniu powszechnego zasiłku na dzieci oraz o podwyżce wynagrodzeń nauczycieli o 30% i pracowników sektora publicznego o 20%. Obydwa działania kosztują państwo dziesiątki miliardów złotych.

Wprowadzony zostanie także nowy program wsparcia rodziców małych dzieci w wieku od 1 do 3 lat, który w ciągu najbliższej dekady będzie kosztować około 50 miliardów złotych.

Koszt netto środków wsparcia energetycznego dla gospodarstw domowych szacuje się na 0,5% PKB. Odzwierciedla to rozwój większości programów wsparcia przy jednoczesnym ograniczonym wpływie z podatków od dodatkowych zysków przedsiębiorstw energetycznych.

Istnieją oczywiście powody polityczne, aby odejść od tabu dotyczącego deficytu, gdyż Tusk już teraz patrzy na wybory w 2027 roku. Jak wielokrotnie podkreślał premier, w tych wyborach PiS nie powinien wrócić do władzy.

Rząd stawia też na to, że przyspieszenie wzrostu gospodarczego spowoduje automatyczną redukcję deficytu bez konieczności dokonywania znaczących cięć wydatków.

Jeśli polityka pozostanie niezmieniona, oczekuje się, że deficyt spadnie do 4,6% PKB do 2025 r. w wyniku ożywienia gospodarczego (i wygaśnięcia środków wsparcia energetycznego).

Rząd Tuska ostatecznie pogodził się z faktem, że Polską – której gospodarka będzie warta prawie 750 mld euro w 2023 roku – stać na działania, na które kolejne rządy uważały ją za nieosiągalną. Ale warunki zewnętrzne są również korzystniejsze niż wcześniej.

To nie przypadek, że Komisja Europejska stała się bardziej wyrozumiała. W obliczu wyzwań związanych ze zwiększeniem wydatków na obronę, klimat i zdrowie eurokraci doszli do wniosku, że rozwiązaniem jest (nieco) luźniejsza zasada deficytu.

Niedawna reforma unijnych środków ochrony deficytu ułatwiła rządowi Tuska chwalenie się utrzymaniem luźnej polityki fiskalnej PiS.

READ  Wrocławskie tramwaje Skoda w remoncie. Tak będą wyglądać po modernizacji [WIZUALIZACJE]

Choć „nie da się znieść górnej granicy trzyprocentowego deficytu i 60-procentowego zadłużenia, gdyż są one zakotwiczone w traktatach o funkcjonowaniu UE”, EUnews.itwłoski wywiad zajmujący się sprawami europejskimi napisał„Państwa członkowskie mogą zdecydować się na okres czterech lub siedmiu lat [deficit and debt] Krzywa redukcji przy mniejszym obciążeniu pracą”.

W pewnym momencie traktaty założycielskie UE wymuszą większe oszczędności. Najprawdopodobniej jednak – co nie jest zaskoczeniem – wykracza to poza granice planowania polskiego rządu i stanie się problemem dopiero po 2027 r.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *