WARSZAWA, Polska (AP) – Białoruska sprinterka olimpijska, która skrytykowała swoich trenerów na Igrzyskach w Tokio, powiedziała w czwartek, że pokazała policji na lotnisku przetłumaczone wezwanie o pomoc, gdy próbowała uniknąć pójścia po tym, jak w domu samolot, obawiał się represji ze strony autorytarnego rządu.
Krystsina Tsimanouskaya opisała dramatyczny ciąg wydarzeń na Igrzyskach Olimpijskich, które skłoniły ją do szukania pomocy w Polsce, do której przybyła w środę.
Po tym, jak Tsimanouskaya opublikowała w mediach społecznościowych wiadomość krytykującą sposób, w jaki działa jej zespół, powiedziała, żeby spakować walizki. Urzędnicy powiedzieli jej, że jest ranna i musi wcześniej wrócić do domu.
W drodze na lotnisko krótko rozmawiała ze swoją babcią, która powiedziała, że w mediach na Białorusi pojawiły się masowe reakcje na nią, w tym doniesienia o chorobie psychicznej. Babcia odradzała jej powrót.
Na lotnisku zwróciła się o pomoc do policji, przetłumaczyła prośbę na swój telefon komórkowy i pokazała im.
Na konferencji prasowej w Warszawie w czwartek Tsimanouskaya podziękowała osobom, które wspierały ją podczas dramatycznego impasu.
„To był cały świat, a ci ludzie sprawiają, że jestem znacznie silniejsza” – powiedziała.
Miała też ambasadę dla swoich rodaków na Białorusi.
„Chciałbym powiedzieć wszystkim Białorusinom, aby się nie bali i odzywali się, gdy są pod presją” – powiedział biegacz.
Polska wydała Tsimanouskaya wizę humanitarną, a 24-latka powiedziała, że ma nadzieję wkrótce dowiedzieć się, jak kontynuować karierę. Powiedziała, że w piątek porozmawia z polskimi urzędnikami o swoich dalszych krokach. Dodała, że ma nadzieję, że Igrzyska w Tokio nie będą jej ostatnimi igrzyskami olimpijskimi – i że chciałaby kiedyś wrócić do domu, kiedy będzie bezpiecznie.
Wielu aktywistów z Białorusi uciekło do Polski, aby uniknąć brutalnych rozpraw ze strony rządu prezydenta Aleksandra Łukaszenki.
Impas zwrócił większą uwagę na bezkompromisowy autorytarny rząd Białorusi. Kiedy krajem wstrząsały wielomiesięczne protesty po wyborach, które zapewniły Łukaszence szóstą kadencję, postrzeganą przez opozycję i Zachód jako zmanipulowane, władze odpowiedziały szerokim nalotem. Aresztowano około 35 000 osób i pobito tysiące demonstrantów. Rząd zaatakował także niezależne media i działaczy opozycji.
Na znak, że władze są gotowe uciszyć swoich krytyków, białoruscy urzędnicy w maju przekierowali samolot pasażerski do stolicy Mińska i aresztowali dziennikarza krytykującego reżim na pokładzie.
Chociaż krytyka Tsimanouskiej była skierowana do przedstawicieli zespołu – skarżyła się na udział w wydarzeniu, w którym nigdy nie uczestniczyła – jej nieposłuszeństwo mogło nie zostać dobrze przyjęte przez władze polityczne. Łukaszenka, który przez prawie ćwierć wieku stał na czele Narodowego Komitetu Olimpijskiego Białorusi, zanim w lutym przekazał tę pracę synowi, bardzo interesuje się sportem i postrzega go jako kluczowy element narodowego prestiżu.
Mąż Tsimanouskaya, Arseni Zdanewich, uciekł z Białorusi w tym tygodniu wkrótce po tym, jak jego żona powiedziała, że nie wróci. Polska również wydała mu wizę i ma do niej dołączyć.
———
Śledź zasięg AP Białorusi na https://apnews.com/hub/białoruś