Świat
Badania pokazują, że Chiny i Rosja nie są już postrzegane jako główne zagrożenia dla bezpieczeństwa
Zwolennicy ruchu na rzecz ochrony klimatu Fridays for Future, w tym jeden trzymający tabliczkę z wizerunkiem prezydenta Rosji Władimira Putina w Berlinie w Niemczech.
Sean Gallup | Wiadomości z Getty Images | Obrazy Getty’ego
Nowe badanie pokazuje, że Chiny i Rosja są dziś postrzegane jako mniejsze zagrożenie dla ludności Zachodu niż rok temu, ponieważ obawy społeczne skupiają się na nietradycyjnych zagrożeniach, takich jak masowa migracja i radykalny islam.
Wyniki badania przeprowadzonego przez Monachium Security Index 2024 pokazały, że postrzeganie przez społeczeństwo tradycyjnych zagrożeń bezpieczeństwa pozostaje wyższe niż trzy lata temu, ale spadło od 2022 r., kiedy Rosja najechała Ukrainę.
Wyniki sugerują rozdźwięk między nastrojami społecznymi a polityką polityczną, gdy światowi przywódcy spotykają się pod koniec tego tygodnia na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, aby omówić kwestie omawiane przez organizatorów zwany „tendencja spadkowa w polityce globalnej charakteryzująca się wzrostem napięć geopolitycznych i niepewności gospodarczej”.
Tematem przewodnim są trwające wojny między Rosją a Ukrainą oraz Izraelem i Hamasem, a także rozszerzenie NATO i możliwy powrót Donalda Trumpa do Białego Domu.
Jednakże opinia publiczna była zasadniczo zgodna co do średnioterminowych zagrożeń gospodarczych i geopolitycznych, przy czym większość respondentów w krajach zachodnich uważała, że Chiny i inne mocarstwa z Globalnego Południa staną się potężniejsze w nadchodzącej dekadzie, podczas gdy mocarstwa zachodnie były bardziej skłonne do stagnacja lub stagnacja zlewu.
W ankiecie przeprowadzonej wśród 12 000 osób w krajach G7, a także w Brazylii, Indiach, Chinach i Republice Południowej Afryki niewielu respondentów z Zachodu wierzyło, że ich kraj będzie bezpieczniejszy i zamożniejszy w ciągu 10 lat. Z kolei większość mieszkańców rynków wschodzących uważała, że będzie im lepiej pod względem finansowym i politycznym.
Chociaż w zeszłym roku Rosję uznano za największe zagrożenie dla krajów G7, jak wynika z badania przeprowadzonego w październiku i listopadzie 2023 r., większość tego postrzeganego ryzyka zmalała.
Tylko obywatele Wielkiej Brytanii i Japonii nadal postrzegają Moskwę jako największe ryzyko w tym roku, podczas gdy w Niemczech i Włoszech obawy uległy znacznemu złagodzeniu. Obejmowało to również zanikające obawy dotyczące ryzyka konfliktu nuklearnego i zakłóceń w dostawach energii.
Chiny zostały w tym roku również pozytywniej ocenione przez pięć krajów G7 niż w roku ubiegłym, z wyjątkiem Kanady i Japonii. Warto jednak zauważyć, że chińscy respondenci postrzegali obecnie wszystkie kraje z wyjątkiem Rosji i Białorusi jako bardziej groźne niż wcześniej. Był także jedynym krajem, który uznał Stany Zjednoczone za zagrożenie.
Jednakże we wszystkich krajach wzrosło postrzeganie nietradycyjnych zagrożeń, a ludzie na całym świecie wyrażali obawy dotyczące zagrożeń dla środowiska, ryzyka masowej migracji wynikającej z wojny lub zmiany klimatu oraz przestępczości zorganizowanej. Kwestie środowiskowe znalazły się wśród trzech głównych obaw we wszystkich krajach z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych
Postrzegane zagrożenie ze strony radykalnego islamu również znacząco wzrosło, choć autorzy raportu zauważyli, że nastroje koncentrowały się głównie w Europie i Ameryce Północnej i były prawdopodobnie wynikiem wojny Izrael-Hamas.
Tymczasem kwestie cyberbezpieczeństwa są postrzegane jako największe ryzyko w Chinach i USA, ponieważ oba kraje zaostrzają wzajemne ograniczenia w wyścigu o dominację technologiczną.
Indeksowi towarzyszył raport zatytułowany „Lose-Lose?”, w którym podkreślono postępujące odchodzenie od współpracy globalnej w stronę transakcyjnej, protekcjonistycznej polityki.
„W miarę jak coraz więcej krajów definiuje swój sukces w porównaniu z innymi, grozi uruchomieniem błędnego koła względnego generowania zysków, utraty dobrobytu i rosnących napięć geopolitycznych. Wynikająca z tego dynamika strat i strat już widać w wielu obszarach polityki i wpływa na różne regiony” – czytamy w raporcie.
Dodała, że tegoroczny cykl superwyborów może jeszcze bardziej zaostrzyć ryzyko „odwrotu demokracji, rosnącej polaryzacji społecznej i rosnącego prawicowego populizmu” oraz jeszcze bardziej zaszkodzić współpracy międzynarodowej.
„Siły populistyczne jeszcze bardziej wzmocniły poczucie, że niektórzy aktorzy wygrywają kosztem innych, ponieważ skrajna forma liberalizmu „zaostrza to, kto wygrywa, a kto przegrywa w globalizacji gospodarczej” – czytamy dalej.
Z raportu wynika, że reelekcja Trumpa na prezydenta USA może potencjalnie „oznaczać koniec opartej na zaufaniu współpracy między państwami demokratycznymi”. W rzeczywistości republikański kandydat na prezydenta powiedział w sobotę, że „zachęca” Rosję do atakowania sojuszników z NATO, jeśli nie wywiążą się oni ze swoich zobowiązań dotyczących wydatków.
„Organizator. Entuzjasta podróży. Rozwiązuje problemy. Miłośnik muzyki. Oddany uczony kulinarny. Nieuleczalny fan internetu. Zwolennik popkultury.”