KILLEEN — emerytowany sierżant armii, sierżant David Dixon, zanim wstąpił do wojska, grał w piłkę nożną i koszykówkę w szkole średniej i na studiach.
„Podobało mi się, że wojsko było pełne dyscypliny i organizacji. To było jak bycie w drużynie sportowej, w której byłem” – powiedział 61-letni mieszkaniec Killeen. „Nie powiem, że zakochałem się w wojsku, ale podobało mi się. Czasami myślałem, hej, jestem gotowy do powrotu (do domu). Jak wszyscy w wojsku.
„Podobała mi się też koleżeństwo i ludzie. To jest najlepsze w amerykańskiej armii – ludzie. Podobało mi się obcowanie z ludźmi z całego kraju, poznawanie się i praca w zespole.”
Dixon urodził się w Austin w Teksasie i przeniósł się do Canton w stanie Ohio w wieku siedmiu lat. Kiedy miał 14 lat, rodzina przeniosła się do San Antonio, gdzie w 1979 roku ukończył szkołę średnią i wyjechał na stypendium piłkarskie do Southern Methodist University w Dallas. Na jakiś czas przeniósł się do Bishop College, po czym wrócił do San Antonio.
„W Dallas nie układało mi się tak dobrze, więc wróciłem do San Antonio i zacząłem grać w koszykówkę w St. Philip’s College” — powiedział Dixon. „Grałem tam przez około rok, a potem w 1984 r. — 2 października 1984 r. — poszedłem do wojska. miałem 22 lata.
„Byłem żonaty i miałem dwójkę dzieci i zdecydowałem, hej, muszę mieć sprzęt medyczny dla tych dwojga dzieci. Nie będą długo dziećmi… Więc wstąpiłem do wojska, a reszta była historią”.
Podstawowe szkolenie odbyło się w Fort McClellan w Alabamie, a następnie zaawansowane szkolenie indywidualne w Fort Gordon w stanie Georgia. Dixon mówi, że przejście z życia cywilnego do wojskowego było dość łatwe i podobał mu się jego zaawansowany trening „psa kablowego”.
„Podstawowe szkolenie nie było dla mnie trudne” – powiedział. „Wywodzę się ze sportu, więc byłem już zdyscyplinowany, wiesz. Nie sprawiałem nikomu kłopotów… I nie musiałem obcinać wąsów. Nie wiem dlaczego. Po prostu nigdy nie mówili nic o moich wąsach.
„Nigdy na mnie nie krzyczeli. Nie wiem dlaczego (ale) po prostu nigdy tego nie zrobili. Jak powiedziałem, miałem już tę strukturę i dyscyplinę, po prostu zrobiłem to, co miałem zrobić i ruszyłem dalej.
„Jedynym problemem, jaki miałem, była nauka strzelania. Nigdy wcześniej nie strzelałem z pistoletu i to było dla mnie coś nowego – strzelanie z M-16. Zejście i strzelanie było dla mnie chyba najtrudniejszą częścią. Było ciężko, ale po jakimś czasie stało się to łatwe. Zostałem ekspertem (Strzelec). To naprawdę było. Uwielbiałem mój MOS (wojskowa specjalność zawodowa). Byłem, jak to nazywali, psem kablowym. instalacja kablowa. Następnie przeszliśmy do komputerów za pomocą światłowodów. Nauka łączenia włókien; Konfigurowanie sieci i przełączników internetowych.
„Nie mogę narzekać.”
Po ukończeniu AIT Dixon został przydzielony do 97. batalionu łączności w Mannheim w Niemczech, gdzie spędził dwa lata przed powrotem do Stanów i udaniem się do Fort Stewart w stanie Georgia.
„W Mannheim byliśmy tuż przed więzieniem. Zawsze nam mówili: „Jeśli coś schrzanisz, to niedaleko” – śmieje się Dixon. „Śmiało, schrzań to, po prostu odprowadzimy cię do więzienia. Widzisz bramę? Zabierzemy cię prosto tam.’”
Ogólnie rzecz biorąc, Dixon mówi, że w trakcie swojej kariery został przydzielony do 14 różnych stanowisk służbowych. Oprócz trzech misji w Fort Hood (obecnie Fort Cavazos), dwukrotnie służył w Niemczech i Korei, raz w Panamie, raz w Kuwejcie i raz w Iraku. Było to podczas inwazji na Irak w 2003 roku, która obejmowała 26 dni głównych operacji bojowych z udziałem połączonych sił amerykańskich, brytyjskich, australijskich i polskich.
„Na początku nie robiliśmy nic. Usiądź i poczekaj. Myślę, że pojechaliśmy do Camp New Jersey w Kuwejcie i zabraliśmy wszystkie nasze rzeczy razem z 4. Dywizją Piechoty. Cały nasz sprzęt już tam był. Przeszliśmy wszystkie nasze szkolenia z zakresu NBC (nuklearnego, biologicznego, chemicznego) i 23 marca wyruszyliśmy z 4. Dywizją Piechoty do Tikrit w Iraku.
„Jeździłem normalnym Humvee. Musieliśmy ustanowić łącza komunikacyjne, więc byliśmy tuż za nimi (najeżdżające oddziały bojowe). To było jak 4 lipca co minutę. Widziałem strzały. Po drodze widzę spalone czołgi.
„To nie było straszne, tylko nerwowe. Nie przestraszony, ale zdenerwowany. Kiedy dotarliśmy do Iraku, musieliśmy nawiązać łączność wokół granicy. Jedna z posiadłości żony Saddama Husajna… Cała 4. Dywizja Piechoty mieści się w tej jednej posiadłości. Tak duży był ten obszar. Stacjonowałem w Kuwejcie w latach 1996-1997, kiedy Saddam się zachowywał. Co trzy miesiące próbował wysłać swoje wojska z powrotem do Kuwejtu na inwazję. Przyjeżdżało tam wojsko i demonstrowało przemoc, a on uciekał. Zawsze robił to na Boże Narodzenie (lub jakiekolwiek inne święto).
Po powrocie do Fort Hood po inwazji Dixon przeszedł na emeryturę w 2004 roku i wrócił za granicę, aby pracować jako wykonawca usług telekomunikacyjnych w Afganistanie, Moskwie i Brazylii. Następnie wrócił do Killeen, aby wrócić do swojej pierwszej miłości – sportu.
– Zdecydowałem się wrócić do szkoły – powiedział. „Zacząłem w Central Texas College, a następnie przeniosłem się na University of Maryland (kurs online) i Bryan College. Mam dwa stopnie (licencjackie): jeden z nauk politycznych i drugi z zaawansowanego treningu osobistego i nauki o ruchu.
„Zaczęłam pracować jako wolontariuszka i brać lekcje jeszcze w szkole. Jednym z moich wymagań był mały staż w szkole. Musiałem tam iść i pracować ze szkołą podstawową, gimnazjum i liceum. Trenerzy i dyrektor zapytali mnie, czy mógłbym zostać i im pomóc, więc zrobiłem to przez około cztery lata. Po tym zdecydowałem się otworzyć swój ośrodek treningowy i specjalizować się w treningu rozgrywających.
„Zrobiłem to w 2016 roku. Wynająłem mały lokal (na Stan Schlueter Loop), a potem znalazłem mieszkanie na Rancier, a reszta to już historia”.
Teraz Dixon jest właścicielem Just Throw It Texas, siłowni i programu treningowego dla młodych sportowców. Kryty obiekt przy West Rancier Avenue, reklamowany jako „miejsce dla aspirujących piłkarzy w rejonie Killeen, Harker Heights”, jest przeznaczony przede wszystkim dla młodzieży w wieku od 7 do 20 lat, która chce poprawić swoje umiejętności rozgrywającego. Dixon oferuje również ukierunkowane szkolenia, aby robić postępy również w innych sportach.
Jako trener najprawdopodobniej nigdy się nie wzbogaci i bardzo mu to odpowiada.
„Pobieram 25 dolarów za sesję lub 50 dolarów tygodniowo za trzy sesje treningowe, ale więcej z nich nie płaciło niż płaciło – i to jest w porządku” – powiedział Dixon. „Dlatego tu jestem. Chcę być wyrównującym. Chcę dać im szansę. Cokolwiek te dzieciaki przyjdą i powiedzą, że nie mają tego i muszą grać, dostanę je. dostałem wszystkie moje pieniądze na Gatorade, Rakiety, buty, korki, rękawice i ustniki wydane.
„To moja pasja. Kiedy patrzę na te dzieci, to ja dorastałem. Nie dorastałem w biedzie, ale były rzeczy, których nie miałem. Możesz tu przyjść po każdą umiejętność. Trenuję ich w baseballu, koszykówce, piłce nożnej, bieżni… Robię wszystko”.
Poza zajęciami sportowymi zachęca również swoje dzieci do nadążania za osiągnięciami w nauce, choć uzyskanie określonych ocen nie jest warunkiem uczestnictwa w jego programie.
„Nie musisz być prymusem; „Po prostu musisz być dobrym człowiekiem” – powiedział Dixon. „Zajmujemy się też działalnością edukacyjną. Mam tam komputery i kiedy przychodzą i mówią: „Nie mam internetu w domu”, odpowiadam im: „Mam”. Wiedzą, gdzie są komputery. Chodźmy.’
„Nie mogę tego powiedzieć o wszystkich sportowcach, którym się udało, ale mogę to powiedzieć o rozgrywających, którzy tu przeszli… Każdy, kto tu przeszedł i był ze mną co najmniej cztery lub pięć lat, zrobił to przez studia.” stypendium „, powiedział Dixon. – Wszystkie. Nie mam na myśli Wydziału, który oferuję, ale stypendium w college’u. Każde z osobna.
Patrząc wstecz na swoją decyzję o wstąpieniu do wojska, Dixon mówi, że mógłby zrobić trochę inaczej, gdyby miał szansę, ale ogólnie jest zadowolony z tego, jak potoczyło się jego życie.
„Żałuję, że nie skończyłem szkoły i od razu nie zacząłem trenować” — powiedział ojciec trójki dzieci, dziadek siedmiorga dzieci i pradziadek jednego, który jest żonaty ze swoją żoną Sally od 38 lat. „Ale tak jak powiedziałem, moje życie osobiste nie było tym, czego potrzebowałem. Potrzebowałem przyzwoitej pracy, przyzwoitych dochodów i przyzwoitych kwalifikacji.
„Po rozmowie z rekruterem i zdaniu sobie sprawy, że mam kwalifikacje do komunikowania się, było to w zasadzie załatwione. Powiedziałem, cóż, mogę iść i nauczyć się umiejętności, które będę mógł wykorzystać w cywilnym świecie. Potem zakochałem się w wojsku i zostałem tam na 20 lat.
„Nie mogę narzekać.”