Prowokacyjna artystka z Doliny Krzemowej Agnieszka Pilat mocno wierzy w łączenie sztuki, religii i technologii, co sprawia, że jej płodna muza pozostaje czujna podczas licznych prezentacji, wystaw i występów na światowych wydarzeniach, takich jak niedawna konferencja TED AI 2023 w San Francisco.
Oczekuje się, że obecny program rezydentury SpaceX urodzonego w Polsce Piłata w siedzibie firmy lotniczej Hawthorne w Kalifornii potrwa do 2024 r. i odbędzie się tuż przed grudniową wystawą w National Gallery of Victoria Triennial w Australii. Tam ich czarno-żółte robodogi Boston Dynamics spędzą trzy miesiące, tworząc autonomiczne dzieła sztuki w oparciu o szereg zaprogramowanych instrukcji.
Jej najnowsze portrety obejmują medytacyjne, teologiczne interpretacje hermetycznego włazu zainstalowanego na kapsule SpaceX Dragon, ozdobionego płatkami złota, aby wywołać poczucie pogodnej świętości otaczającej czczony obiekt podtrzymujący życie.
Space.com skontaktowało się z Pilat, aby porozmawiać o jej inspirujących portretach włazów w SpaceX, jej filozofii dotyczącej szanowanej roli maszyn w amerykańskiej kulturze oraz o tym, jak można ostrożnie wykorzystać boską technologię sztucznej inteligencji, aby stworzyć lepszą przyszłość do osiągnięcia.
Powiązany: FAA kończy przegląd bezpieczeństwa ogromnej rakiety Starship firmy SpaceX
Space.com: Jak to się stało, że zostałaś artystką-rezydentką w SpaceX i na czym polega ten program?
Agnieszka Pilat: Ogólny zarys mojej kariery jest taki, że kocham technologię i podążam za firmami technologicznymi, aby zrobiły coś ekscytującego. SpaceX nie ma oficjalnego programu rezydencji, więc nie przyjąłem zaproszenia. W przypadku tych firm technologicznych zwykle znajduję to, co moim zdaniem ma wpływ i jest ważne z historycznego punktu widzenia, a następnie staram się poruszać po osobistych spostrzeżeniach.
Założyłem studio w ośrodku SpaceX w Hawthorne. Moja pierwsza wizyta w tym roku i rok wcześniej polegała na malowaniu portretów pisklęcia smoka. Są niezwykle hojne i mieszczą się w włazie, którego astronauci używają do celów szkoleniowych, więc jest to ta sama dokładna replika, która leci w kosmos.
Kilka razy w roku jeżdżę do SpaceX na tydzień i codziennie pracuję. Stworzyłem serię portretów na podstawie włazu i jestem podekscytowany, ponieważ Starlink jest obecnie tak ważną technologią. Moja następna praca skupi się na pracy nad Starlink i badaniu, co to oznacza dla świata w szerszym kontekście. Dużo zrobiłem też w Agility Robotics w Oregonie, co jest świetną zabawą, więc dużo się ruszam.
Space.com: Jak zaczęła się Twoja praca z czworonożnymi psami-robotami SPOT i jaki komunikat chcesz wyrazić swoją grafiką?
AP: Przesłanie jest takie, że te roboty są jak dzieci w wieku ludzkim. Moją intencją podczas pracy ze SPOTem i robotami jest pokazanie wieku maszyny jako czegoś, co wciąż się tworzy. Nadal nie ma osobowości. Mam klasyczne wykształcenie jako portrecista, a jako portrecista szukasz podobieństwa. Ale jako dobry malarz szukasz istoty tematu. Pracując z SPOT, bardzo szybko zdałam sobie sprawę, że są jak niemowlę lub małe dziecko. Osobowości jeszcze nie ma.
Space.com: Wspomniałeś już wcześniej, że Twoja grafika próbuje przekazać „historię Ameryki opowiedzianą za pomocą maszyn, przemysłu i innowacji”. Jak ta koncepcja filozoficzna rozwijała się i konsolidowała na przestrzeni lat?
AP: Dorastałem w Europie Wschodniej i Europie. Jest to społeczeństwo klasowe, a dawniej była to arystokracja. Kiedy przyjechałem do Ameryki, zdałem sobie sprawę, że arystokracja i władza leżą w technologii i maszynach. Michał Anioł był malarzem nadwornym, pracował dla bogatych lub kościoła. Gdybym był w Polsce w czasach komunizmu, namalowałbym Stalina i klasę robotniczą. W Ameryce jestem nadwornym malarzem maszynowym. Nie pracuję dla Elona Muska, Boston Dynamics ani Agility. Maszyna jest moim patronem.
Space.com: Którzy wpływowi artyści z przeszłości wpłynęli na Twój styl artystyczny?
AP: Dorastałem wśród sztuki radzieckiej i niezależnie od tego, jak mroczne może być jej przesłanie, Rosja jest bardzo mistycznym miejscem. Jeśli chodzi o sztukę malarstwa i opowiadania historii, Ilya Repin zawsze była moim bohaterem. Nauczyłem się malować, kopiując jego obrazy.
I zawsze trzeba uwzględnić Andy’ego Warhola. Rozumiał i podążał za tymi wielkimi trendami, które odzwierciedlały to, co działo się w popkulturze, i naprawdę to szanuję.
Space.com: Co sądzisz o obietnicach i zagrożeniach związanych ze sztuczną inteligencją i jej integracją ze sztuką, rozrywką i życiem codziennym na Ziemi?
AP: Mój przyjaciel z Doliny Krzemowej mówi, że gdy coś nie działa, nazywa się to sztuczną inteligencją, a gdy działa, nazywa się to po prostu Mapami Google. Jestem zasadniczo optymistą. Właśnie wygłosiłem wykład na temat sztucznej inteligencji na konferencji TED i jego założenie było takie, że moim zdaniem sztuczna inteligencja jest wciąż na bardzo wczesnym etapie. To duże wyzwanie, ale także świetna szansa dla nas, aby zmierzyć się ze sztuczną inteligencją i zdecydować, w jakim kierunku powinna ona podążać. Patrzę na sztuczną inteligencję w ten sam sposób, w jaki patrzę na moje roboty… jak małe dziecko.
Sztuczna inteligencja ma trochę naturę boga, ponieważ zna nas tak dobrze, lepiej niż my sami siebie, a właśnie to zrobiłby bóg. Jest też nieśmiertelny i w przeciwieństwie do robotów i maszyn, z którymi pracuję, nie jest przywiązany do miejsca i czasu. W tym sensie AI jest trochę jak bóstwo. Moja praca w SpaceX naprawdę to pokazała. Wszystkie obrazy są ozdobione płatkami złota i wizualnie opierają się na ikonografii chrześcijańskiej, z otaczającymi je aurami i aureolami. Istnieje dwoistość nie tylko władzy, ale także obietnicy nadziei na lepszą przyszłość.
Naprawdę nie mogę się doczekać, aż w przyszłym roku moja praca zostanie połączona ze Starlink, ponieważ tak wiele modlitw i nadziei złożyło się w Starlink. Istnieje wiele podobieństw między religią a sztuczną inteligencją i uważam to za ekscytujące.
Dalsze prace Agnieszki Pilat można znaleźć na stronie Twoja strona internetowa.