Świat
Ameryka i Wielka Brytania odpowiedziały atakiem bombowym na Jemen
Niektórzy eksperci twierdzą, że bombardowania USA i Wielkiej Brytanii prawdopodobnie spowodują eskalację sytuacji na Morzu Czerwonym.
Amerykańskie naloty celują w miejsca wykorzystywane przez rebeliantów Houthi w Jemenie
Siły zbrojne USA i Wielkiej Brytanii zaatakowały miejsca w Jemenie powiązane z rebeliantami, którzy zaatakowali statki na Morzu Czerwonym.
Skoordynowane amerykańskie i brytyjskie zamachy bombowe na wspieranych przez Iran rebeliantów Houthi w Jemenie we wczesny piątek były odwetem za tygodnie ataków na statki towarowe na Morzu Czerwonym. Nasuwa się pytanie: czy USA zmierzają w stronę wojny?
Ataki stanowią znaczną eskalację zaangażowania USA na Bliskim Wschodzie w związku z izraelską wojną w Gazie i być może najniebezpieczniejszą eskalację konfliktu, który grozi rozprzestrzenieniem się w całym regionie. Zaledwie kilka dni wcześniej sekretarz stanu Antony Blinken rozpoczął czwarte naleganie Misja na Bliskim Wschodzie za trzy miesiące, której celem jest powstrzymanie skutków trwającego konfliktu.
Niektórzy eksperci zagraniczni i obronni twierdzą, że reakcja wojskowa USA przeciwko Houthi może nie zniechęcić zaprawionej w bojach grupy, która przetrwała lata bombardowań przeprowadzanych przez koalicję krajów arabskich pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich – i przysięgła – stosunkowo bez szwanku zaprzestania ataków do czasu całkowitego zakończenia przez Izrael operacji wojskowej w Gazie.
„Stany Zjednoczone znalazły się obecnie w sytuacji, w której dalsze działania wojskowe są prawie pewne, jeśli (lub co bardziej prawdopodobne, jeśli) Houthi odpowiedzą, tworząc rywalizację, która może szybko wymknąć się spod kontroli” – powiedział Daniel DePetris, specjalista ds. polityki zagranicznej członek Defense Priorities, zespołu doradców z siedzibą w Waszyngtonie, który opowiada się za mniejszą globalną rolą armii amerykańskiej.
Niezależnie od tego, czy będzie to seria ograniczonych strajków, czy początek dłuższej, bardziej złożonej wojny, moment może mieć dalekosiężne implikacje polityczne w roku wyborów prezydenckich w USA
Dlaczego Huti atakują statki na Morzu Czerwonym?
Od listopada doszło do 27 ataków Huti – ataki przedstawiane jako odwet za wojnę Izraela w Gazie, która rozpoczęła się po ataku Hamasu 7 października.
Pentagon stwierdził, że wstępne oceny szkód spowodowanych serią ataków pod przewodnictwem USA na miejsca w Jemenie wykorzystywane przez bojowników Houthi do wystrzeliwania rakiet i dronów na komercyjnych szlakach żeglugowych na Morzu Czerwonym były pozytywne.
Wojsko amerykańskie wystrzeliło rakiety ze statków i łodzi podwodnych oraz wsparło te ataki nalotami amerykańskich i brytyjskich samolotów bojowych na obiekty Houthi, w których znajdowały się drony, rakiety balistyczne i manewrujące oraz przybrzeżne stacje radarowe. Kilka innych krajów poparło atak.
„Wczesne oznaki wskazują, że wywarły one dobry wpływ” – powiedział w piątek generał dywizji Pat Ryder, sekretarz prasowy Pentagonu. „Jak dotąd nie widzieliśmy żadnego odwetu ze strony Houthi”.
Mimo to Huti przysięgli, że ataki USA i Wielkiej Brytanii nie obejdą się bez „kary i odwetu”.
To obietnica, która może jeszcze bardziej przybliżyć Stany Zjednoczone i garstkę ich zachodnich sojuszników do wojny totalnej na Bliskim Wschodzie, twierdzą eksperci.
„Bombardowanie ich najprawdopodobniej doprowadzi do eskalacji sytuacji, co oznacza, że nie tylko ataki nie zostaną zatrzymane, ale szersza wojna, której (prezydent Joe) Biden chce zapobiec, prawdopodobnie stanie się rzeczywistością” – powiedziała Trita Parsi w Waszyngtonie Quincy Institute for Responsible Stateship, kiedy rozpoczęły się ataki.
Cztery punkty centralne: Jak konflikt Izrael-Hamas może wywołać większą wojnę na Bliskim Wschodzie
„Ataki na Huti nie przyniosą skutku” – powiedział Benjamin H. Friedman, dyrektor ds. polityki w Defense Priorities. „Oznacza to, że jest bardzo mało prawdopodobne, że powstrzymają ataki Houthi na żeglugę”.
Friedman powiedział, że „prawdopodobne niepowodzenie ataków doprowadzi do eskalacji do stosowania bardziej brutalnych środków, które również mogą się nie powieść”.
Ataki na Houthi w Jemenie: co się właśnie stało?
Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, przy wsparciu Australii, Bahrajnu, Kanady, Danii, Niemiec, Holandii, Nowej Zelandii i Korei Południowej, zbombardowały kilkanaście miejsc w Jemenie wykorzystywanych przez rebeliantów Houthi. Zaatakowali infrastrukturę rakietową, radarową i dronową Houthi, aby ograniczyć ich zdolność do atakowania międzynarodowych statków handlowych i okrętów wojennych na Morzu Czerwonym.
Dowództwo Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie oświadczyło, że trafiło w ponad 60 celów w 16 lokalizacjach w Jemenie, w tym „węzły dowodzenia i kontroli, składy amunicji, systemy wyrzutni, zakłady produkcyjne i systemy radarowe obrony powietrznej”.
A Rzecznik wojskowy Huti podała, że w atakach zginęło co najmniej pięciu bojowników, a sześciu zostało rannych.
Czy to wojna?
Administracja Bidena podkreśliła w piątek, że działania militarne na Bliskim Wschodzie nie mają charakteru wojny totalnej.
„Nie ma wojny z Houthi” – powiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby podczas odprawy Air Force One dla reporterów. „Nie dążymy do wojny w Jemenie”.
„Miało to na celu zakłócenie porządku i osłabienie zdolności wojskowych Huti” – powiedział Kirby, dodając, że wciąż oceniają skutki ataków.
Kirby powiedział także, że Stany Zjednoczone będą w dalszym ciągu pociągać Iran do odpowiedzialności za „jego destabilizujące działania”, ponieważ wspierał on Houthi, Hezbollah i Hamas, chociaż nie podał szczegółowo żadnych konkretnych planów.
Zapytany o udział nadal przebywającego w szpitalu sekretarza obrony Lloyda Austina w planowanie ataków, Kirby określił je jako „bezproblemowe”.
„Jego udział nie różnił się od innych dni, z wyjątkiem poinformowania prezydenta o dostępnych opcjach i udziału w dyskusjach w szpitalu” – powiedział.
Kim są rebelianci Houthi?
Houthi to uzbrojona grupa wywodząca się z mniejszości szyickiej w Jemenie.
Wraz z Hamasem i Hezbollahem w Libanie stanowią oni część grupy wspieranych przez Iran bojowników na Bliskim Wschodzie, którzy postrzegają Izrael, Stany Zjednoczone i świat zachodni jako swoich wrogów.
Po atakach Hamasu na Izrael przywódca Houthi Abdul Malik Al-Houthi powiedział, że jego żołnierze są „gotowi do maszerowania setkami tysięcy, aby dołączyć do narodu palestyńskiego i stawić czoła wrogowi”.
Huti są szkoleni, finansowani i wspierani militarnie przez Iran. Od 2014 roku prowadzą zaciekłą wojnę z uznanym na arenie międzynarodowej rządem Jemenu. Huti kontrolują północno-zachodni Jemen i jego stolicę Sanę.
Jednym z powodów, dla których Iran wspiera Huti, jest jego długotrwała wrogość wobec Arabii Saudyjskiej, która wraz ze Zjednoczonych Emiratami Arabskimi próbuje przywrócić do władzy rząd Jemenu na wygnaniu. W ostatnich latach poczyniono pewne postępy w kierunku rozwiązania pokojowego, ale jest to proces tymczasowy i niepewny.
Lata fal bombardowań Huti przez Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie nie okazały się skuteczne w osłabianiu ich siły militarnej. po Thomasie JuneauProfesor spraw międzynarodowych na Uniwersytecie w Ottawie w Kanadzie.
Wielka Brytania i USA bombardują Huti w Jemenie. Co teraz?
Brytyjski premier Rishi Sunak określił ataki jako „ograniczone, konieczne i proporcjonalne”. Prezydent Joe Biden ostrzegł przed możliwymi dalszymi działaniami mającymi na celu „ochronę naszych obywateli i swobodnego przepływu handlu międzynarodowego”.
Nic jednak nie wskazywało na to, że od razu zaplanowano dalsze bombardowania.
Na razie przysłowiowa piłka jest po stronie Huti.
Niemniej jednak Mohammed al-Bukhaiti, wyższy rangą urzędnik Houthi, stwierdził, że oba kraje „pożałują” swoich „szaleństwa”. Powiedział: „Wkrótce zorientują się, że bezpośrednia agresja na Jemen była największą głupotą w ich historii”.
Rzecznik Houthi Mohammed Abdulsalam rzucił wyzwanie w bardziej bezpośredni sposób, mówiąc, że grupa będzie nadal atakować statki zmierzające do izraelskich portów, a także inne przepływające drogą wodną.
W Iranie rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Nasser Kanani napisał na platformie Telegram, że ataki „nie będą miały innego skutku niż podsycenie niepewności i niestabilności w regionie”.
W jednym (nr Analiza napisana Kilka dni przed piątkowymi atakami odwetowymi Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii Gregory D. Johnsen, ekspert ds. Jemenu w Arabskim Instytucie Państw Zatoki Perskiej w Waszyngtonie, wydawał się zgadzać z tą oceną.
„Houthi nie odstraszyli zestrzelenia przez Stany Zjednoczone ich dronów i rakiet oraz zatopienia ich statków” – napisał. „A co by było, gdyby ataki rakietowe nie były inne? A co by było, gdyby zamiast dać się odstraszyć amerykańskim nalotom, Huti rzeczywiście zostaliby ośmieleni?”
Farea Al-Muslimi, urodzona w Jemenie ekspertka od Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej w londyńskim zespole doradców Chatham House, stwierdziła, że obiekty Houthi, na które celowały Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, „to w rzeczywistości zaledwie groszek w szerszym kontekście broni i uzbrojenia Houthi” zdolności militarne – zwłaszcza broń morską. Są mądrzejsi, lepiej przygotowani i lepiej wyposażeni, niż ktokolwiek przypuszcza”.
Al-Muslimi powiedział, że ataki nie powstrzymają Houthi od dalszych ataków na Morzu Czerwonym.
„Jeśli już, to jest odwrotnie”.
Współautor: Swapna Venugopal
„Organizator. Entuzjasta podróży. Rozwiązuje problemy. Miłośnik muzyki. Oddany uczony kulinarny. Nieuleczalny fan internetu. Zwolennik popkultury.”