Gospodarka
Ale o co w tym chodzi?
Krytycznie przygląda się polskiemu dziennikarzowi Dawidowi Warszawskiemu Wschodząca Europa Nowa książka Jo Harper, Nasz człowiek w Warszawie: Jak Zachód źle zinterpretował Polskę.
Polscy politolodzy w kraju i za granicą ogólnie twierdzą, że z jednej strony jest populistyczna większość, którą oszukują programy społeczne typu 500+, odurzona nacjonalizmem i obojętna na nielegalność i korupcję władzy. z drugiej strony demokratyczna mniejszość, która pozostaje do bólu wierna zasadom i Europie i broni nieustraszonych sędziów swoimi ciałami.
Musimy więc po prostu cierpliwie czekać, aż niemyty pijak zacznie szlochać i leczyć się, a potem albo wspierać bolesnych wierzących, albo przynajmniej zrezygnować z zepsutych. Wtedy mniejszość ponownie stanie się większością, a płynna ścieżka historii powróci na prawowity bieg.
„A raczej jego prawowite koryto,” prawdopodobnie dodałby Jo Harper. Ale jego książka Nasz człowiek w Warszawie: Jak Zachód źle zinterpretował Polskęktóry właśnie został opublikowany w języku angielskim przez Prasa uniwersytecka Europy ŚrodkowejGlee, nie jest zbudowany na „zarazy w obu domach” – choć takich elementów jest niepokojąco dużo.
Harper, polski korespondent różnych brytyjskich mediów, żonaty z Polką, która mówi po polsku, a nawet krótko komentuje polskie wydarzenia dla Gazety Wyborczej, po prostu uważa, że powyższy opis jest częścią problemu, a nie narzędziem do jego rozwiązania. Nie o to chodzi, mówi Harper.
Więc co to jest?
Zgodnie z raczej nieumarłą tradycją brytyjskiego marksizmu, z której się wywodził, autor uważa, że ludzie interesu ekonomicznego kierują się swoimi decyzjami politycznymi, a kategoria klas społecznych pozostaje użytecznym narzędziem w przewidywaniu ich decyzji. Uważa też, że Polacy głosujący na PiS podejmują racjonalną, choć niewygodną i szkodliwą decyzję. Jednak zamiast być głoszonym, należy im dać powody do głosowania za wierzącymi w bólu – powody, które zresztą nie zwiększają ich ekonomicznego bólu. I to wszystko.
Nierówny, ale bardzo pouczający
Książka Harpera jest bardzo nierówna; sprawia wrażenie portfolio tekstów, które zdecydowanie warto napisać, ale niekoniecznie należy je czytać razem. Pomijając ogólny wątek polskiej polityki ostatnich lat i ciągłą złość z powodu samozadowolenia zarówno bolesnych wierzących, jak i ich zagranicznych obserwatorów i pochlebców, trudno o wspólny element. Wyuczona przedmowa, która pokazuje, że wszystko to jest przemyślane i przemyślane, nie jest przekonywująca, a tekst sprawia wrażenie nietkniętego ręką redakcji: Każdy, kto wie, czym jest „krzyżówka”, otrzymuje nagrodę.
Jednocześnie czytanie tekstu jest bardzo pouczające.
Zagraniczni obserwatorzy, dla których jest ona przede wszystkim przeznaczona, otrzymają pożyteczny krótki kurs z historii współczesnej Polski (choć przekonanie Harpera, że określenia „gruba linia” nie powinny być dla nich komentowane, wydają się błędne). A polscy czytelnicy stwierdziliby, że – wbrew ulubionemu powiedzeniu autora: „Nie mój cyrk, nie moje małpy” – cyrk, który on opisuje, jego i małpy są tak daleko, że on sam zdaje się rozumieć, że stał się jednym z nich. Jest pożytecznym antidotum na nasze znajome poczucie niezrozumiałej wyjątkowości.
Najciekawsze są strony książki, na których Harper ukazuje sposób, w jaki angielscy korespondenci piszą o Polsce, jako formę ezopowych wypowiedzi o lokalnym życiu politycznym i społecznym: Kapuścińscy cesarz, ale napisane nad Tamizą, a nie Wisłą.
Szczegółowe śledzenie politycznych uprzedzeń i poznawczych uprzedzeń w artykułach kolegów w naturalny sposób sprawia, że czujemy, że tylko Harper powinien pisać o Polsce. W międzyczasie jego teksty można interpretować i dekonstruować w ten sam sposób w tej samej książce, odsłaniając jedynie różne, klasyczne lewicowe wypaczenia i uprzedzenia.
Ponieważ jednak te szczególne uprzedzenia, jak obszernie udowadnia autor, nie są bynajmniej dostatecznie obecne w polskim dyskursie politycznym, a także w stosunku do Polski, jego książka wypełnia znaczną lukę. Istnieje jednak obawa, że tomy esejów polskich harfiarzy, które są równie zadowolone, jeśli może mniej zabawne, wypełnią pustkę przed tłumaczeniem.
W przeciwieństwie do wielu platform informacyjnych i informacyjnych Wschodząca Europa można czytać i zawsze będzie. Nie ma tu paywalla. Jesteśmy niezależni, nie jesteśmy związani z partią polityczną lub organizacją korporacyjną ani nie reprezentujemy takiej partii. Chcemy tego, co najlepsze dla wschodzącej Europy, ni mniej, ni więcej. Twoje wsparcie pomoże nam rozpowszechniać informacje o tym niesamowitym regionie.
Możesz pomóc Tutaj. Wielkie dzięki.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”