Najważniejsze wiadomości
Trzecia noc protestów w Polsce po wejściu w życie ustawy aborcyjnej
WARSZAWA, Polska – Na niektórych były plakaty z napisem „Boję się tu mieszkać”. Inni zaśpiewali „Think” Arethy Franklin. Ale wszyscy byli zdeterminowani, by wyrazić swoje oburzenie na Polskę prawie całkowity zakaz aborcji.
Trzeci rok z rzędu tysiące ludzi zgromadziło się w piątek na ulicach stolicy Polski, Warszawy i innych miast w całym kraju, aby zaprotestować Decyzja Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.
Orzeczenie, które weszło w życie w środę, sprawia, że przerywanie ciąży z wadami płodu jest niekonstytucyjne i usuwa najpowszechniejszą podstawę prawną aborcji w narodzie wschodnioeuropejskim.
Demonstracje, na czele których stanęła grupa praw kobiet, wybuchły niemal natychmiast po ich wejściu w życie.
Wśród protestujących była 31-letnia Ola Bakowska, która w sobotę zadzwoniła do NBC News, aby wyszła na ulice w środę, aby „wyrazić swoje uczucia” i „pokazać, że nie zgadzam się z nowym prawem”.
Dodała, że zachęciła ją liczba osób, które wyszły ze wszystkich protestów.
Chociaż głównym tematem była aborcja, aktywiści zmian klimatycznych i członkowie społeczności LGBTQ byli wśród tych, którzy wyszli na ulice w obawie przed większą erozją swobód obywatelskich.
Wśród nich 36-letni Marek Elas, działacz na rzecz środowiska, który współpracuje ze Światowym Funduszem na rzecz Przyrody w Polsce, powiedział w czwartek, że polski rząd „pracuje nad ograniczaniem praw człowieka”.
Dodał, że „rząd uważa, że kobiety są najłatwiejsze do poznania, co okazało się nieprawdą”.
Bakowska, kierownik projektu, zgodziła się, że wielu protestujących chciało wyrazić szerszą złość na rząd, który ze swoimi „tradycyjnymi, ale przestarzałymi wartościami” „dążył do praw wielu ludzi, nie tylko kobiet”.
Powiedziała, że wśród cierpiących są społeczności LGBTQ. „To tak, jakby były niewidzialne” – dodała.
Decyzja Polski Prawo i Sprawiedliwość, znane też jako PiS, obiecał powrót do bardziej konserwatywnych norm społecznych, zanim doszedł do władzy w 2015 roku. Od tego czasu aborcja stała się bardzo kontrowersyjną kwestią w UE kraj głównie katolicki.
Poparła październikową ustawę aborcyjną, po której nastąpiły protesty narodowe.
Zgodnie z nowymi przepisami aborcja może być przeprowadzona tylko w przypadku gwałtu lub kazirodztwa lub gdy zdrowie lub życie matki jest zagrożone Polska poza głównym nurtem europejskim. Lekarze, którzy łamią prawo, mogą grozić więzieniem.
Pobierz Aplikacja NBC News za najświeższe informacje i politykę
Krzysztof Sobolewski, wysoki rangą urzędnik PiS, powiedział w sobotę państwowej agencji prasowej PAP, że protesty były nielegalne i naruszają istniejące zasady dystansowania społecznego Koronawirus pandemia, ponieważ 14 aresztowań zostało dokonanych w całym kraju w czwartek wieczorem i więcej w piątek wieczorem.
Adwokat Eliza Rutynowska powiedziała w piątek NBC News, że niektórzy protestujący byli przetrzymywani na posterunkach policji w promieniu 40 mil od miasta. NBC News nie był w stanie samodzielnie tego zweryfikować.
Wielu jej klientów, dla których się zgłosiła, powiedziało jej, że są źli z powodu „tego, jak lekceważone są prawa człowieka w dzisiejszej Polsce” – powiedziała.
„Może się wydawać, że Polska zmierza w prawo, ale w środku widzimy silny ruch w kierunku wolności” – dodała. „Jest to w istocie walka o nasze prawa i życie”.
Mieć grupy zajmujące się reprodukcją i prawami człowieka potępił restrykcyjne prawo aborcyjne i ostrzegł przed szerszą erozją swobód obywatelskich i przesunięciem w prawo przez rząd.
„To posunięcie jest skandalicznym naruszeniem podstawowego obowiązku władz publicznych, jakim jest ochrona życia i zdrowia ich obywateli” – powiedziała Irene Donadio z Europejskiej Sieci Międzynarodowej Federacji Planowanego Rodzicielstwa.
Ale dla 60-letniej Beaty Jedynak, która wspiera rząd, obserwowanie protestów sprawiło, że poczuła się „zdruzgotana i zniesmaczona” – powiedziała NBC News.
„Po prostu nie wiem, o co chodzi w tej walce, czy obalić rząd, czy wprowadzić całkowicie lewicowe poglądy” – powiedziała.
Ale Bakowska powiedziała, że „się nie poddadzą” i dodała: „Będziemy dalej protestować”.
Liza Galica relacjonowała z Warszawy i Adela Suliman z Londynu.
Reuters przyczynił się do powstania tego raportu.
Pierwotnie opublikowane
„Zapalony odkrywca. Miłośnik piwa. Miłośnik bekonu. Fanatyk sieci. Przedsiębiorca. Pisarz”.