- Od czwartku białoruskie władze powstrzymały się od brutalnych represji i stopniowo wypuszczały setki osób zatrzymanych podczas ulicznych demonstracji
- Uczniowie opowiedzieli, co się z nimi stało podczas protestów. Według ich relacji zostali porwani z ulicy przez OMON w centrum Mińska
- – Ręce mieliśmy zakute za plecami, trzymanie nas w takich pozach było formą tortury. Kiedy prosiliście o wodę, bili was kijami (…) – mówili dziennikarzom mężczyźni
Mężczyźni wrócili do Polski w piątek po uwolnieniu ich z aresztu w Mińsku dzięki polskiej interwencji MSZ i Ambasada RP na Białorusi. Mówili, że są „pobici”, ale cieszą się, że „bezpiecznie wrócili do domu”.
Uczniowie opowiedzieli, co się z nimi stało podczas protestów. Według ich relacji zostali porwani z ulicy przez OMON w centrum Mińska. – Zostałem pobity prawie natychmiast, prawie nieprzytomny. Podobnie mój kolega. Wsadzono nas do więźnia i zabrano na komisariat. A potem trzymano je w piwnicy sali gimnastycznej. Tam zaczęli oprawcy. Można to nazwać torturą, która trwała ponad 15 godzin. Oprócz nas było tam około kilkaset osób, ciągle ktoś był prowadzony i wyprowadzany. Myślę, że spokojnie przeszło przez to miejsce tysiąc osób – wspominał student.
Białoruś. Zatrzymani Polacy: byliśmy torturowani
Obaj mężczyźni zwracali uwagę, że ich polskie pochodzenie podlega dodatkowym represjom. – Często oficerowie wyrażali osobiste niechęć do naszego pochodzenia. Wszystkie nasze prośby były wyśmiewane. Chęć uzyskania pomocy konsula nie była słuszna, była wyśmiewana – mówili.
Jak wspomnieli, zaraz po przybyciu na komisariat położono ich twarzą do ziemi i grożono, że „wszystkie zęby” zostaną wybite. – Tak zrobiła pierwsza zmiana, podczas gdy druga zmiana oficerów kazała nam stać kilka godzin twarzą do ściany. Trzeci zmusił nas do uklęknięcia czołem do ziemi. Ręce mieliśmy zakute za plecami, trzymanie nas w takich pozach było formą tortury. Kiedy prosiłeś o wodę, byłeś bity pałkami, byłeś też bity na każdym przesłuchaniu i kiedy był przygotowany protokół – powiedzieli mediom na lotnisku.
– Zapytano mnie, czy jestem Polakiem, podniosły mnie, podcięły mi nogi, upadłem na twarz i pobito pałkami. Gdy przechodził jakiś strażnik, mógł mnie dodatkowo uderzyć bez pytania – powiedział jeden z nich.
Białoruś. Lekcje propagandy w areszcie
Następnie, po ponad dniu, trafili do więzienia. Powiedzieli, że do tej pory nie spali i zostali poddani leczeniu psychologicznemu torturować; nie wiedzieli, jakie mają prawa, a ich prośby o cokolwiek były wyśmiewane. – Warunki w więzieniu były lepsze. Dostawaliśmy trzy posiłki dziennie, była toaleta, była woda. W areszcie można było tylko pomarzyć. Cele były jednak całkowicie przepełnione. Tam, gdzie było sześć łóżek, spało dwadzieścia cztery osoby. Ale okres więzienia i tak był najlepszy, była nawet solidarność, wszyscy siedzieli z tym samym problemem – wspominali.
Studenci, zapytani, czy zostali poddani propagandowej indoktrynacji, odpowiedzieli twierdząco. – Uczyliśmy się na siłowni i na komisariacie. Zapytano nas, kto jest prawdziwym prezydentem Białorusi i największym prezydentem świata, na oba pytania trzeba było odpowiedzieć jednogłośnie, że Aleksandra Łukaszenki – dodany.
Przez cały ten czas nie mieli informacji, kiedy i czy zobaczą się z polskim konsulem, chociaż dotarły do nich pogłoski, że wyjadą wcześniej. Ostatecznie zostali zwolnieni po 72 godzinach, ponieważ wtedy skończył się ich okres zatrzymania i policja nie mogła ich zatrzymać.
Aresztowania Polaków. Dzięki polskiej dyplomacji
– Strażnicy więzienia nie wiedzieli, co się tam dzieje. W końcu powiedziano nam, że wyjeżdżamy, wezwano konkretnych ludzi. Jeden, tak jak my, kończył się 72-godzinnymi aresztami, a inni 5-dniowymi wyrokami. Zawsze coś było nie tak, to było przypadkowe, imiona i osoby były pomieszane. W mojej celi był upośledzony umysłowo, który nie mógł nic powiedzieć przed sądem, więc przyznano mu dziesięć dni – powiedział jeden z nich.
Na koniec panowie podziękowali Polakowi dyplomacja za pomoc ich rodzinom i innym osobom zaangażowanym w ich uwolnienie. – Jesteśmy pod dużym wrażeniem i wdzięczni za tę pomoc. Było ciężko – samej ambasadzie ciężko było się dowiedzieć, co się z nami dzieje i co się stało. Zauważyli, że kiedy wyszliśmy z więzienia, zaopiekowali się nami.
Po niedzielnych wyborach prezydenckich na Białorusi, które według oficjalnych wyników po raz kolejny wygrał sprawujący władzę od 26 lat Aleksander Łukaszenka, w wielu miastach kraju trwają protesty przeciwko rzekomym fałszerstwom wyborczym. Od momentu powstania władze zatrzymały, często brutalnie, kilka tysięcy. ludzie.
Cieszymy się, że jesteś z nami. Zapisz się do newslettera Onetu, aby otrzymywać od nas najcenniejsze treści