Sport
Zwolnili trenera, ściągnęli emerytowanych zawodników i awansowali do Euro 2020. „Stają się jeszcze bardziej niebezpieczni” dla reprezentacji Polski
– Myślę, że Słowacy nie zagrali w meczu z Irlandią Północną tego, do czego są zdolni. Chociaż ten mecz pokazał również zalążki lepszej gry. Po golu Słowacy nieświadomie zrezygnowali z inicjatywy – przyznaje Paweł Zimończyk, współzałożyciel polsko-słowackiej agencji piłkarskiej Fair Sport. Bardzo dobrze sprawdza się na rynku naszych południowych sąsiadów i współpracuje z kilkoma przedstawicielami tego kraju. Ostatnio była odpowiedzialna za przeprowadzkę Stanislava Lobotki z Celty Vigo do Neapolu. TTTransmisja jednej z gwiazd słowackiej piłki nożnej kosztowała 20 milionów euro.
Słowacja jest lekko osłabiona i bez „dziewiątki”
Słowacy prowadzili do 88. minuty. Choć gospodarze strzelili nawet kolejnego gola w dogrywce, nie mogli na to zareagować. – Słowacy grali głównie bez typowej „dziewiątki”. W końcu występował w tej pozycji przez ponad godzinę Ondrej Duda. Nie jest zawodnikiem, który może zasłonić piłkę swoim ciałem. Raczej lepiej radzi sobie w grze kombinowanej. Dlatego Słowacy mieli piłkę na własnej połowie i przy odpowiedniej presji na Irlandię Północną popełnili błędy – mówi nasz rozmówca. Pomimo tego, że gra polskich rywali o kolejne euro nie była imponująca, Zimończyk pozytywnie ocenia występ kilku zawodników, przypominając, że drużyna była lekko osłabiona.
– Milan Skriniar i Juraj Kucka zagrali na bardzo wysokim poziomie. Pomimo samobójczej bramki Skriniar był niekwestionowanym liderem tego zespołu. Pamiętajmy też, że po kontuzjach wrócą David Hancko i Robert Bożenik. Niektórzy gracze, jak Matus Bero i Lukas Haraslin, którzy są obecnie w kwarantannie koronawirusa, również wzmocnią rywalizację w drużynie. Myślę, że jeśli pandemia i kontuzje się poprawią, to Słowacy będą bardziej niebezpieczni – mówi nasz rozmówca.
Stara ilustracja? „Błędne wrażenie”
Polska i Słowacja były zwykle trudne do gry. Wygraliśmy tylko trzy z ośmiu gier. Popełniliśmy cztery błędy. Przegraliśmy z nimi 2: 0 w naszym ostatnim meczu na stadionie narodowym. W polskiej drużynie grało tylko dwóch zawodników z tego spotkania – Robert Lewandowski i Grzegorz Krychowiak. Słowacki zespół zagrał prawie połowę składu, który grał wówczas w Warszawie, a teraz wywalczył awans do euro w Belfaście (Pekarik, Hubocan, Hamsik, Mak, Duris). Jednak wnioski, że słowaccy pracownicy nie rozwijają się i nie odmładzają, są błędne.
– Ten mecz play-off był trochę zły. Jeśli spojrzymy na drużynę trenera Pawła Hapala, zobaczymy, że to głównie zawodnicy 94 i starsi, którzy tak dobrze spisali się na mundialu do lat 21 – podkreśla Zimończyk. Przypominamy, że słowacka młodzież zajęła drugie miejsce w swojej grupie na imprezie w Polsce. Pokonali Białych i Czerwonych 2: 1 oraz Szwedów 3: 0, jednak tylko jedna z najlepszych drużyn awansowała z drugiego miejsca. Wtedy to Niemcy wygrali cały turniej. Słowacy w rankingu drużyn z drugiego miejsca byli tuż za Niemcami i mieli gorszy bilans bramkowy.
– Milan Skriniar, Stanislav Lobotka, Jaroslav Mihalik i Robert Mazan to tylko niektóre z nazwisk, które w naturalny sposób zostały przeniesione z tej drużyny do I reprezentacji – wspomina Zimończyk. Dodaje, że ostatnia walka o awans do Euro 2020 była na tyle ważna, że reprezentacja Słowacji została wzmocniona.
– Była akcja, aby sprowadzić niektórych graczy z powrotem do zespołu. Na przykład Tomas Hubocan, który pożegnał się już z zespołem. Teraz 35-latek wrócił. W Belfaście grał po lewej stronie. Chcieli również, aby Słowaków wzmocnił Martin Skrtel, chociaż prawdopodobnie przeszkodziła im kontuzja. Jedynym, który odmówił powrotu, był Adam Nemec. Zobaczymy, czy próba wciągnięcia bardziej doświadczonych graczy do reprezentacji Słowacji była jednorazową operacją, czy też nadal będą oni otrzymywać spotkania w ramach euro i powrócą do reprezentacji na dłużej – Współzałożyciel agencji Fair Spor jest zdumionyt.
Jednak zdaniem Zimończyka trudno zakładać, że 35-letni Hubocan zagrałby w pierwszym składzie ze zdrowym Hancko. Gracz Omonia przyda się raczej jako zabezpieczenie dla personelu. Trudno też płakać po 35-letnim Skrtel, bo jest 25-letni obrońca Interu Mediolan Skriniar. Zdaniem Zimończyka, trener Stefan Tarković, który w połowie października przejął drużynę Czech Pavle Hapalu, odmłodzi reprezentację, choć na mistrzostwa Europy prawdopodobnie pojedzie mieszanka rutyny i młodzieży.
Trener tymczasowy? „Zostań przy euro”
Słowacki trener został niedawno zwolniony za słabe wyniki – porażki ze Szkocją czy Izraelem w Lidze Narodów. Hapal został zwolniony pomimo wygranej w pierwszej rundzie barażowej Euro (z Irlandią) (po rzutach karnych). Chcieli jednak wstrząsnąć zespołem i Tarkovic został tymczasowym trenerem.
– Długo pracował jako asystent Jana Kozaka, który kierował zespołem przez 5 lat – wspomina Zimończyk. Kozak współpracował z kadrą w latach 2013-2018. To on doprowadził ich do drugiej rundy Euro 2016. Kiedy odchodził, namaścił Tarkovicia na swojego następcę, ale prezes związku dokonał innego wyboru. Dał szansę Hapaloviemu. Teraz prawdopodobnie wrócił do rady Kozaka, chociaż na razie się upewnił. W grudniu ma jednak złożyć wniosek do stowarzyszenia, zgodnie z którym Tarković będzie nadal kierował reprezentacją i tym samym przejdzie do strefy euro. W kontekście przyjęcia tego wniosku istotne będą prawdopodobnie listopadowe igrzyska między Słowacją i Szkocją a Republiką Czeską. To są starcia w ramach Ligi Narodów. Słowacja jest ostatnia w swojej grupie i ma niewielkie szanse na pozostanie w Dywizji B.
– Myślę, że Tarković zostanie ze swoimi pracownikami w kadrze. Byłaby to oczywiście nagroda za osiągnięty awans, ale też naturalny ruch. Jego asystenci, którzy przez wiele lat pracowali z zespołami młodzieżowymi, mają doskonały przegląd kadry. Załoga miałaby łatwy sposób na odmłodzenie głównego zespołu – mówi Zimończyk.
Dopiero trzeci raz w ostatniej dekadzie Słowacy przyjechali na ważne wydarzenie. Byłeś na Mistrzostwach Świata w RPA w 2010 roku i na rozszerzonym euro w 2016, gdzie grała prawie połowa Europy. Teraz, po barażach, przejdą na kolejne mistrzostwa Europy, które również mogą być ważnym punktem dla rozwoju zawodników tej drużyny.
– Mistrzostwa to marzenie każdego gracza. Takie turnieje tworzą gwiazdy i mogą zmienić życie zawodników i przyspieszyć ich karierę – wspomina Zimończyk o wydarzeniach po mistrzostwach Europy UEFA do lat 21. – Po nich wielu chłopców wyjechało ze Słowacji. Tutaj czeka nas turniej mistrzowski, ale na poziomie seniorskim – podkreśla. Dodaje, że w starciu z tym teoretycznie najsłabszym rywalem. Bieguny muszą być skupione.
– Kadrowo Polska jest faworytem w starciu ze Słowacją, ale pamiętamy, jak wyglądały nasze sparingi z tym rywalem. To nie jest wygodny przeciwnik. Nie sądzę, by ktokolwiek rozważał zignorowanie tego – podsumowuje nasz rozmówca. Polska rozpocznie mecz na Euro 2020 ze Słowacją. Mecz zaplanowano na 14 czerwca w Dublinie o godzinie 18:00.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida ja i iOS
Sport.pl na żywo .
„Idol nastolatek przyszłości. Specjalista od totalnej popkultury. Miłośnik internetu. Wannabe odkrywca.”