Sport
Włochy – Polska. Czy Piotr Zieliński powinien grać w reprezentacji?
Kiedy po raz pierwszy zainteresowałem się piłką nożną, Krzysztof Warzycha był jednym z najpopularniejszych polskich piłkarzy w Europie. Legenda w Grecji, terror klubów z czołowych lig europejskich, kiedy musiały zmierzyć się z Panathinaikosem Ateny. Jednak w reprezentacji był kompletnie bezużyteczny i trudno powiedzieć, dlaczego niektórzy trenerzy marnują jego potencjał, umieszczając go na środku pola zamiast na punkcie. Ale nie zawsze tak było. W jakiś sposób pomysły „Kristofa”, jak nazywano piłkarza w Grecji, i skład były zupełnie przeciwne, a żadna z 50 meczów Warzychy z orłem na piersi nie została zapamiętana przez fanów jako świetny występ.
Piotr Zieliński rozegrał dla reprezentacji ponad pięćdziesiąt meczów i nadal jest przez wielu kwestionowany jako reprezentant kraju. Czasami słyszy się tu i ówdzie głosy, że w ogóle nie należy go wzywać. I możesz zrozumieć każdego, kto czeka na gracza SSC Napoli w roli lidera zespołu. O tym, że pewnego dnia stanie się głównym kołem zamachowym Biało-Czerwonych, mówi się niemal od czasu, gdy sam „Ziel” zadebiutował w drużynie w 2013 roku. Piłkarz konsekwentnie nie spełniał tych oczekiwań, a czasami w obliczu presji grał fatalnie i słabo.
Sprawdź również: Polska musi się znowu wstydzić
Zieliński od jakiegoś czasu gra w reprezentacji na przyzwoitym i wyrównanym poziomie. Nie jest liderem, bo nie musi nim być. To jednak ważne połączenie w pomocy, równie ważne jak Mateusz Klich czy Jacek Góralski, choć jest od nich zupełnie inny.
Świat się zmienił, podobnie jak piłka. Zmieniła się koncepcja lidera. Dni wszechmocnych rozgrywających, tak zwanych „rozgrywających”, którzy muszą rozgrywać każdą akcję ofensywną swoją grą, praktycznie się skończyły. Takimi ludźmi byli jeszcze dwie i trzydzieści lat temu na przykład Jerzy Brzęczek czy Piotr Nowak, a jeszcze wcześniej Kazimierz Deyna. Teraz nie ma takiej potrzeby. Dawno, dawno temu Portugalia nie mogła zaatakować, gdyby Rui Costa nie dotknął piłki. Teraz piłka nożna wygląda inaczej i gra na dwóch napastników nie jest już regułą.
Liderem reprezentacji Polski jest Robert Lewandowski, który gra w ataku i pozwala tak pozostać. Piotr Zieliński w drużynie Jerzego Brzęczka gra inaczej niż w Neapolu i zawsze będzie. Po pierwsze dlatego, że ma lepszych technicznie partnerów w drużynie klubowej, z którymi może wymienić piłkę w grze kombinowanej. Dla mnie nie dzwonienie do niego celowo osłabiłoby pomoc reprezentacji Polski, bo nie mamy wielu zawodników na podobnym poziomie.
I nie czekam, aż Zieliński „nareszcie wystrzeli”. Niech dobrze komponuje się z białym i czerwonym tłem. Jeśli drużyna wygra mistrzostwa Europy i coś osiągnie, nie ma dla mnie znaczenia, czy strzelił nam Mateusz Klich, czy Piotr Zieliński, czy też Robert Lewandowski wykorzystał świetne podanie Karola Linettiego czy pomocnika z Neapolu.
„Idol nastolatek przyszłości. Specjalista od totalnej popkultury. Miłośnik internetu. Wannabe odkrywca.”