Najważniejsze wiadomości
Ser leczy ból wygnania Białorusinów, którzy uciekli do Polski | Wiadomości ze świata
Julia Bachurinska z uśmiechem, otoczona parą unoszącą się z garnka z gotującym się na kuchence mlekiem, wspomina moment, w którym „zakochała się w serze”.
Początki tej miłości białoruskiego serowara sięgają dziecięcych wyjazdów do Włoch w połowie lat 90.
Wycieczki zorganizowała organizacja non-profit, która pomaga białoruskim dzieciom takim jak ona, które dorastały w strefie skażonej katastrofą nuklearną w Czarnobylu w 1986 roku.
„Rolnicy robili ricottę w staromodny sposób” – powiedziała o doświadczeniu, które pozwoliło jej nauczyć się zarówno języka włoskiego, jak i sztuki tradycyjnego wyrobu sera.
A potem w Owernii w środkowej Francji, gdzie produkowane są najpopularniejsze sery w kraju, takie jak Saint-Nectaire, Cantal i Fourme d’Ambert, odkryła „obowiązkowy talerz serów, który można zjeść po każdym posiłku”.
Dzięki tym doświadczeniom Bachurinskaya i jej mąż zaczęli poświęcać swoje życie produkcji serów, zarówno przed ucieczką przed represjami politycznymi na Białorusi, jak i po przeprowadzce do Polski.
„Nie możemy zobaczyć się z rodzicami i nie możemy wrócić” – powiedziała 40-latka z Homela w południowo-wschodniej Białorusi.
„Ale nie możemy o tym myśleć przez cały czas, musimy patrzeć w przyszłość” – dodała.
Bachurinskaya i jej mąż Aleksiej Kuczko (42 l.) pozostają w częstym kontakcie z wieloma innymi uchodźcami, z którymi rozmawiają w języku ojczystym białoruskim, a nie preferowanym przez rząd w ich ojczyźnie rosyjskim.
W ostatnich latach setki tysięcy uciekły z kraju po stłumieniu protestów po tym, jak prezydent Aleksander Łukaszenka domagał się wygrania wyborów prezydenckich w 2020 roku. Organizacje praw człowieka twierdzą, że wybory zostały sfałszowane.
Para przyjechała do Polski pod koniec 2021 roku i obecnie osiedliła się na farmie we wsi Bałazówka w Karpatach, gdzie mieszka z 37 owcami i pięcioma kozami.
Para zajmuje się produkcją serów, odkąd rzuciła pracę biurową w Mińsku. Bachurinskaya była tłumaczką z języka włoskiego, a Kuchko pracowała w marketingu i w 2015 roku osiedliła się na obszarach wiejskich północnej Białorusi.
Ich wysiłki opłaciły się: duet specjalizował się w rzemieślniczych serach „z gospodarstw rolnych” w kraju, w którym sektor rolniczy jest nadal w dużej mierze powiązany ze swoją kolektywistyczną przeszłością, a większość gospodarstw należy do państwa.
Łukaszenka, były dyrektor kołchozu, chwali się, że stworzył dla rolników raj.
Jednak zdaniem pary rzeczywistość na miejscu i na polu jest zupełnie inna.
„Wyobraźmy sobie, że chcesz kupić francuskie owce na Białorusi. Jeśli jesteś normalną osobą, nikt nie da ci na to pozwolenia. Jeśli jesteś przyjacielem Łukaszenki, dostaniesz wszystko” – powiedział Kuczko.
Pięć lat po jej opuszczeniu stolicy na Białorusi pogrążyło się zamieszanie po tym, jak Łukaszenka oświadczył, że zdobył 80 procent głosów w wyborach, starając się o szóstą kadencję na stanowisku prezydenta.
Przez tygodnie dziesiątki tysięcy ludzi wychodziło na ulice, aby protestować przeciwko rzekomemu oszustwu.
Pod rosnącą presją demonstracji Łukaszenka zwrócił się do prezydenta Rosji Władimira Putina o wsparcie w brutalnym stłumieniu protestów.
Przedstawiciele opozycji zostali aresztowani, a niektórzy rzekomo byli torturowani. Według ONZ ponad 300 000 z 9,3 miliona mieszkańców kraju uciekło za granicę.
Przez miesiące Bakhurinskaya i Kuczko obawiali się aresztowania po prowadzeniu kampanii na rzecz uwięzionego lidera opozycji Wiktora Babaryki.
A potem, pod koniec 2021 roku, zdecydowali, że czas opuścić kraj.
Małżonce udało się uciec z dwoma końmi, podając je za konie wyścigowe, ale rozstała się z większością bydła.
Po przekroczeniu granicy z Polską, po znalezieniu kawałka ziemi i zakupie nowych owiec i kóz, powoli rozpoczęli odbudowę.
W swojej kuchni wytwarzają ręcznie około dziesięciu rodzajów sera, w tym jeden, który według Bachurinskiej łączy „pikantny smak koziego sera z kremowością brie”.
Mieszanki będą później sprzedawane w oddalonym o 90 minut jazdy mieście Krakowie lub za pośrednictwem konta Krapacheese na Instagramie.
Pomimo trudności para twierdzi, że pozostaje wdzięczna za to, co mają i za ser, którym mogą podzielić się ze światem.
„Mamy bardzo mało czasu na smutek” – powiedziała Bachurinskaya AFP. – I jestem z tego powodu szczęśliwy.
rco/alf/ds/bc
Ten artykuł został wygenerowany na podstawie automatycznego źródła informacji agencji informacyjnej, bez żadnych modyfikacji tekstu.
„Zapalony odkrywca. Miłośnik piwa. Miłośnik bekonu. Fanatyk sieci. Przedsiębiorca. Pisarz”.