Connect with us

technologia

Technologia, człowieczeństwo i śmierć śmierci

Published

on

Technologia, człowieczeństwo i śmierć śmierci

Od dawna czuję, że najbardziej ludzkie zdanie wszechczasów jest proste i krótkie: „Tutaj byłem”.

Można go znaleźć wszędzie i o każdej porze: wygrawerowany na biurku w bibliotece, namalowany sprayem na ścianie budynku, nabazgrany na ścianach Pompejów (nie, poważnie, najstarsze znane ludzkości graffiti znajduje się w Pompejach i brzmi: „Gajusz był tutaj”), pomalowaną lakierem do paznokci na półce lokalnego sklepu za dolary (kolejna prawdziwa historia, tak naprawdę z twojej gimnazjalnej wersji).

Czasami to uczucie wyraża się bez słów: ślady stóp w kształcie serca na plaży, ślady farby w tunelach naszej szkoły i odciski dłoni odciśnięte na ścianach starożytnych jaskiń ponad 200 000 lat temu.

Jest to fundamentalnie ludzki impuls, aby nie tylko zostać usłyszanym, ale aby być usłyszanym na zawsze. Być nieśmiertelnym w ten czy inny sposób.

W dzisiejszym świecie stale mamy w kieszeniach niesamowite aparaty, umieszczone w urządzeniach wyposażonych po zęby w platformy mediów społecznościowych, do których można przesyłać treści. Mamy sposoby, aby każdą chwilę zawrzeć w bursztynie, podpisać ją naszym imieniem, wysłać na orbitę i opowiadać wszystkim, aż internet spłonie i się rozpłynie – że tu byliśmy, byliśmy tu, byliśmy tu.

Czujemy potrzebę udowodnienia nie tylko sobie, ale i światu, który widzieliśmy, dotykaliśmy i czuliśmy – że istniejemy. Dlatego w każdym turystycznym miejscu, pomimo nadwyżki, która już istnieje, wszyscy tam robią zdjęcia. Nikt nie chce mieć zdjęcia stockowe Wieży Eiffla; Chcą własne, strasznie prześwietlone, nieco niecentralne zdjęcie iPhone’a. Chcą dowodu, że tam byli, że przez tę ułamek sekundy, przez milisekundę, kiedy otwór został zamknięty i ponownie otwarty, Wieża Eiffla była ich i tylko ich.

Jednak nie sądzę, że kiedykolwiek mieliśmy pamiętać na zawsze, nie mówiąc już o istnieniu na zawsze. Jest tematem setek opowieści, w których nieśmiertelność staje się ciężarem, przekleństwem, złem nieuniknionym. Ostateczność – naszego życia, naszego wpływu, naszych wspomnień – nie jest tragedią, ale ulgą.

Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które nie pamięta czasów bez Internetu i mediów społecznościowych; jako pierwsi potrafimy przywołać wszystkie aspekty naszego życia za pomocą dowodów fotograficznych. To uświadomiło nam aż nadto, jak ważne jest przemijanie.

Poprzednim pokoleniom pozwolono, aby znaczna część ich życia zniknęła w niewyraźnych, fluorescencyjnych filtrach pamięci. Ale dla nas wiele chwil jest uchwyconych w niemal niesamowity sposób. Możemy spojrzeć wstecz na nasze wspomnienia, nasze słowa i nasze głosy w doskonałej krystalicznej rekonstrukcji, a nie poprzez miłosierne zniekształcenie nostalgii. I chociaż to błogosławieństwo, że mam drżące nagrania na taśmie, na których ja i mój brat, w wieku czterech i siedmiu lat, jedliśmy lody na patyku na rozkładanym fotelu Elmo w salonie, to przekleństwem jest to, że mam filmy ze Snapchata ze środka, z którymi chodzę do szkoły niektóre z najstraszniejszych treści, jakie kiedykolwiek widziałem (nie)zabawne.

W miarę jak ten sposób życia staje się w nas coraz głębiej zakorzeniony, przeraża mnie, jaki wpływ będzie to miało na sposób, w jaki doświadczamy własnego życia. Już to widzimy. Widzimy to u małych dzieci szkolonych przed kamerą, których dzieciństwo dokumentują światu rodzice mający obsesję na punkcie sławy. Widzimy to u małych dzieci prowadzących kanały na YouTube, które chcą po prostu się dobrze bawić, ale nie są w stanie zrozumieć trwałości tego, czym dzielą się ze światem.

W dobie mediów społecznościowych i wszechobecnych kamer nie możemy uciec od wstydów i błędów przeszłości. Przeszłość nieustannie do nas powraca, opakowana w doskonałą rozdzielczość i wyjątkową jakość dźwięku, dostępną za dotknięciem gładkiego ekranu LCD. Wszystko dlatego, że pamiętamy i chcemy być pamiętani.

Ale muszę to powtórzyć: chociaż metody mogą być nowe, pogoń z pewnością nie jest nowa. Tam, gdzie odciski dłoni z czasem blakną, nasze filmy i posty znikną dopiero wtedy, gdy zniknie sam internet (co wydaje się być końcem czasu, śmiercią naszego słońca). Może to mój przestraszony optymista, ale muszę wierzyć, że kiedy ludzkość upadnie, a społeczeństwo upadnie z powodu mediów społecznościowych i okropnej technologii, w jakiś sposób nadal będzie wykonywać swoją najbardziej ujmującą pracę: mówić wszechświatowi, jak długo jeszcze istnieje, że byliśmy tu w całej naszej niedoskonałej, samolubnej chwale.

READ  Ktoś znalazł sekret, który Windows 1.0 ukrywał przez 37 lat

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *