Nauka
Ambicje Ukrainy w UE są przedmiotem dyskusji i być może działań
Przez ponad dekadę licząca 27 członków Unia Europejska była ostrożna w kwestii przyjmowania większej liczby krajów. W kolejce od lat czeka ponad pół tuzina krajów Europy Wschodniej i Bałkanów.
Ale inwazja Rosji na Ukrainę i trwająca wojna w kraju wszystko to zmieniły. Obecnie sposoby i harmonogram rozszerzenia UE znajdują się na pierwszym miejscu w europejskiej agendzie. A kandydatem o najwyższym priorytecie jest Ukraina.
Dlaczego to piszemy
Historia skupiona na
Inwazja Rosji na Ukrainę otwiera drzwi Unii Europejskiej do Kijowa. Inne kraje kandydujące trzymają się za ogony. Członkostwo w UE zajęłoby lata, ale proces ten spowodowałby przerysowanie mapy Europy.
W tym tygodniu europejscy przywódcy spotykają się w hiszpańskiej Granadzie, aby omówić pierwsze kroki w kierunku dalszej ekspansji, która może obejmować zaproszenie Kijowa do rozpoczęcia procesu akcesyjnego już pod koniec tego roku.
Proces ten, podobnie jak negocjacje z innymi mniejszymi krajami kandydującymi, będzie nieuchronnie skomplikowany. Wszyscy kandydaci, aby zostać wpuszczeni do UE, będą musieli spełnić rygorystyczne wymogi budżetowe, antykorupcyjne i demokratyczne. A rozmowy potrwają co najmniej do 2030 roku. Odważnie ambitnym celem jest jednak poszerzenie Unii Europejskiej w szersze partnerstwo demokracji, które obejmie cały kontynent aż do granicy z Rosją.
Przywódcy UE mają nadzieję, że ekspansja na nowo nakreśli nie tylko mapę gospodarczą kontynentu.
Celem jest odpowiedź na inwazję Władimira Putina dalszą rodziną obywateli europejskich demokracje.
To decydujący moment, który nieuchronnie nadchodził, odkąd 19 miesięcy temu prezydent Rosji Władimir Putin wysłał swoje czołgi i wojsko, aby spróbować podbić Ukrainę.
I choć decyzje podjęte w nadchodzących tygodniach obejmą kraje 27 członków Unii Europejskiej, będą miały także istotne implikacje dla Stanów Zjednoczonych.
Ponieważ stawką jest perspektywa nowej mapy politycznej Europy, po zakończeniu wojny na Ukrainie, rozszerzenie Unii Europejskiej w szersze partnerstwo demokracji, które obejmie cały kontynent aż do granicy Rosji.
Dlaczego to piszemy
Historia skupiona na
Inwazja Rosji na Ukrainę otwiera drzwi Unii Europejskiej do Kijowa. Inne kraje kandydujące trzymają się za ogony. Członkostwo w UE zajęłoby lata, ale proces ten spowodowałby przerysowanie mapy Europy.
Wizja jest odważnie ambitna. Będzie to w dużej mierze zależeć od tego, jak i kiedy zakończy się wojna, gdyż będzie trudna do zrealizowania, jeśli Ukraina nie odzyska kontroli nad całym swoim terytorium.
Jednakże w rzadkim przypadku przywódcy UE rozpoczynają w tym tygodniu serię spotkań, aby podjąć decyzję o pierwszych krokach, aby urzeczywistnić ten cel – być może obejmującym rozpoczęcie rozmów akcesyjnych z Kijowem do końca tego roku.
W czwartek w hiszpańskim mieście Granada członkowie UE spotkali się ze wszystkimi swoimi sąsiadami z 47 członków Europejskiej Wspólnoty Politycznej przed nieformalnym szczytem przywódców UE, który odbędzie się w piątek.
Fakt, że duża ekspansja na wschód znalazła się obecnie w programie UE, jest bezpośrednim skutkiem inwazji Putina na Ukrainę.
I podkreśla inną rzeczywistość: chociaż Waszyngton był niezastąpionym przywódcą zjednoczonej zachodniej reakcji na inwazję Putina, sama wojna toczy się na europejskiej ziemi. Jest to największy konflikt zbrojny na kontynencie od czasów II wojny światowej.
Podobnie jak w przypadku tamtej wojny światowej i upadku żelaznej kurtyny w 1989 r., wydaje się, że konflikt na Ukrainie sprawi, że układ polityczny Europy będzie nie do poznania inny.
Korzenie UE sięgają podziału Europy po II wojnie światowej, w wyniku którego Związek Radziecki przejął kontrolę nad swoimi wschodnimi państwami. Zaczęło się od wąskiego porozumienia w sprawie węgla i stali pomiędzy historycznymi wrogami Niemcami i Francją, będącego częścią szerszego, wspieranego przez USA wysiłku na rzecz promowania współpracy, rozwoju gospodarczego i trwałego pokoju w Europie Zachodniej.
W ciągu następnych dziesięcioleci partnerstwo francusko-niemieckie przekształciło się w prężną wspólnotę kilkunastu krajów europejskich, zbudowaną na współpracy handlowej i gospodarczej, ale także w coraz większym stopniu na wspólnej tożsamości demokratycznej.
Po upadku Związku Radzieckiego grupa ponownie się rozrosła, ale w zdecydowanie przemyślanym tempie. Rozpoczęcie dodawania prawie tuzina byłych państw radzieckich zajęło 15 lat.
Pojawiła się nadzieja, że członkostwo w UE nie tylko przyniesie tym krajom korzyści gospodarcze, ale także wzmocni ich zaangażowanie na rzecz demokratycznej przyszłości.
Ten drugi gol okazał się skomplikowany. Nowe państwa członkowskie rzeczywiście odniosły sukces, a większość z nich zintegrowała się także politycznie. Jednak dwa byłe kraje satelitarne Związku Radzieckiego, Polska i Węgry, znajdują się obecnie pod rządami, które otwarcie bronią „demokracji nieliberalnej”, ograniczającej prawa mniejszości, niezależne media i praworządność.
Jak dotąd ta przestroga ostudziła entuzjazm w wielu stolicach europejskich przed perspektywą dalszej ekspansji. Ponad pół tuzina innych państw byłego bloku wschodniego czeka w kolejce do członkostwa w UE od ponad dekady.
Nowy nastrój podkreśla, jak dramatycznie inwazja na Ukrainę zmieniła sposób myślenia UE.
UE od lat aktywnie współpracuje z Kremlem. Państwa UE – zwłaszcza Niemcy, główna gospodarka bloku – uzależniły się od rosyjskiego importu w zakresie większości swojej energii. To połączenie zostało już prawie zerwane i trudno wyobrazić sobie, jak można je przywrócić.
Na froncie politycznym, w ramach jeszcze bardziej zasadniczego zerwania, UE po raz pierwszy przyznała pomoc, w tym dostawy wojskowe, krajowi będącemu w stanie wojny, Ukrainie.
Ministrowie spraw zagranicznych UE udali się w tym tygodniu do Kijowa na pierwsze wspólne spotkanie konsultacyjne za granicą. Spotkali się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim przed zaplanowanymi w tym tygodniu wstępnymi konsultacjami w Grenadzie w sprawie przyjęcia Ukrainy i innych krajów kandydujących z Europy Wschodniej.
W UE pozostaje jeszcze wiele praktycznych kwestii do rozwiązania, zanim będzie można przyjąć nowych członków. Jedną z kwestii, która może okazać się szczególnie złożona, jest sposób podziału dodatkowych kosztów budżetowych pomiędzy istniejące państwa członkowskie – z których każde, zgodnie z obowiązującymi przepisami UE, mogłoby zawetować rozszerzenie.
Obecną datą docelową jest rok 2030, za siedem lat.
Jednak głównym wyzwaniem jest wyciągnięcie wniosków z ostatniej ekspansji UE na wschód – tego, że dobrobyt gospodarczy nie przekłada się automatycznie na etos demokratyczny.
Nie jest jeszcze jasne, czy Węgry czy Polska przyjmą demokratyczny nurt UE. Przynajmniej w przypadku Polski początek reakcji może nadejść wkrótce, w zaciekłych wyborach krajowych, które odbędą się 15 października.
Przywódcy UE mają jednak nadzieję, że planowana nowa ekspansja przerysuje nie tylko powojenną mapę gospodarczą kontynentu.
Celem jest odpowiedź na inwazję Putina powiększoną rodziną obywateli europejskich. demokracje.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”