Gospodarka
Wielka Brytania nie musi godzić się na zapomnienie gospodarcze
Rozumiem powszechny pesymizm. Problemy leżące u podstaw naszej gospodarki mogą wydawać się przytłaczające. A jednak czasami kraje radzą sobie z transformacją.
W ciągu ostatnich 50 lat najbardziej godnymi uwagi przykładami były kraje azjatyckie, które gwałtownie uprzemysłowiły się iw pełni uczestniczyły w światowej gospodarce – Chiny, Korea i Tajwan – lub inne kraje bliższe, takie jak Polska, które podniosły się ze zniszczeń komunizmu .
Trzeba przyznać, że Wielka Brytania ma zupełnie inny punkt wyjścia. Jest to już rozwinięta i pod wieloma względami wysoko rozwinięta gospodarka. Wyzwanie polega na przywróceniu mu mojo.
W swojej książce The Rise and Decline of Nations ekonomista Mancur Olson argumentował, że dobrze prosperujące gospodarczo kraje są zawsze narażone na ryzyko pozostania w tyle, ponieważ sam ich sukces prowadzi do skostnienia struktur instytucjonalnych i są one mniej zdolne do radzenia sobie z trudnościami lub wykorzystywania nowych możliwości. Argumentował, że aby temu zapobiec, potrzebowali od czasu do czasu głębokiego szoku, jaki często jest spowodowany klęską na wojnie.
Dwa dobre przykłady to Niemcy i Japonia. W obu krajach klęska II wojny światowej przyniosła całkowitą przebudowę nie tylko gospodarki, ale i społeczeństwa. Natomiast Wielka Brytania poniosła nie tylko koszty wojny, ale także ciężar zwycięstwa.
W rzeczywistości trochę później doświadczyliśmy olsonowskiego momentu. W latach 70. doświadczyliśmy ekwiwalentu klęski wojennej, kiedy wydawało się, że Wielką Brytanią nie da się rządzić. Umożliwiło to radykalne reformy pani Thatcher w latach 80.
Niezależnie od tego, czy ich lubisz, czy nienawidzisz, nie możesz nie być pod wrażeniem radykalizmu ich rządów. Ich celem było zatrzymanie i odwrócenie upadku gospodarczego Wielkiej Brytanii. I przynajmniej na jakiś czas jej się to udawało.
Sekret jej sukcesu tkwił nie tylko w odwadze. Ona i ludzie wokół niej mieli pomysły, które zostały wypracowane w opozycji. I myśleli o zamówieniu. Chcieli radykalnie obniżyć podatki, ale zdali sobie sprawę, że nie jest to możliwe od razu. Obniżenie inflacji i oczyszczenie finansów publicznych musiało być na pierwszym miejscu – chociaż zaliczkę na strukturalną reformę podatkową otrzymali już w budżecie na 1979 r., kiedy to obniżyli najwyższą stawkę podatkową z 83 do 60 proc., a podatek od sprzedaży z 8 proc. do 15 procent wzrosła.
Okoliczności są teraz inne i nie możemy po prostu skopiować przykładu z czasów Thatcher, nawet jeśli byśmy chcieli. Mimo to są rzeczy, których możemy się nauczyć z tego doświadczenia.
Osiągnięcie szybszego wzrostu gospodarczego niekoniecznie wymaga szczegółowego planu. W końcu nikt nie planował rewolucji przemysłowej w XIX wieku.
Ale w dzisiejszym świecie potrzebna jest strategia, nawet jeśli jest to ta, którą Hongkong realizował przez długi okres szybkiego wzrostu gospodarczego – a mianowicie minimalizowanie ingerencji rządu w funkcjonowanie rynku i uczynienie rządu jak najbardziej efektywnym.
Musimy zrobić więcej, nie tylko dlatego, że wpływ państwa na wszystkie niesprawne aspekty gospodarki jest już ogromny. Ale co możesz zrobić? I w jakiej kolejności?
Odpowiadanie na te pytania to zadanie, którego się podjąłem, kiedy zgodziłem się kierować nowym działem w think tanku Policy Exchange w celu analizy naszych słabych wyników gospodarczych i opracowania programu politycznego mającego na celu zwiększenie produktywności w Wielkiej Brytanii.
Wiem, że to ambitne, ale wydaje mi się, że woła o działanie. Po prostu nie wystarczy zaakceptować staczania się naszego kraju do przeciętności.
Roger Bootle jest starszym niezależnym doradcą Capital Economics
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”