Gospodarka
Wojna rosyjska zamienia senne polskie miasteczko w centrum pomocy dla Ukrainy
Nie ma chyba miasta poza Ukrainą i Rosją, które bardziej zmieniło się pod wpływem wojny Władimira Putina niż Rzeszów w południowo-wschodniej Polsce.
Miasto, położone około 45 mil od granicy z Ukrainą, stało się główną bramą dla zachodnich sojuszników do transportu broni i pomocy humanitarnej, wysyłania rannych żołnierzy do szpitali w całej Europie i lądowania na maleńkim lotnisku dla światowych przywódców, zanim złapią pociąg do Ukrainy. kapitał .
Przed inwazją na Ukrainę na pełną skalę Rzeszów był „małym i konserwatywnym miejscem”, według jednego z mieszkańców, z lotniskiem najlepiej znanym tanim liniom lotniczym. Teraz, gdy Ukraina została przekształcona w strefę zakazu lotów, Port Lotniczy Rzeszów-Jasionka pełni również funkcję obiektu wojskowego, z pasem startowym wyłożonym systemami obrony przeciwrakietowej Patriot. Hotele są rezerwowane przez podwykonawców wojskowych i międzynarodowych darczyńców.
– To nie jest tak, że wszystkie drogi muszą prowadzić do Rzeszowa, ale teraz prowadzi ich wiele i więcej – powiedział dziennikarzom Financial Times minister infrastruktury Andrzej Adamczyk podczas wizyty w Rzeszowie. Wojna uczyniła Rzeszów „niezbędnym dla Ukrainy i wierzę, że takie procesy zmian staną się wtedy nieodwracalne”.
Skala przemian Rzeszowa zadziwiła jego mieszkańców.
„Prawie żaden obcokrajowiec nie znał” Rzeszowa przez wiele lat, powiedział psycholog Jan Markovíc, który prowadzi lokalne stowarzyszenie kulturalne. „Ale teraz ludzie przyjeżdżają tutaj z całego świata, więc jest to bardzo duża zmiana, ale także duża szansa dla nas na naukę i rozwój”.
Przekształcenie lotniska w zachodnie centrum logistyczne dla Ukrainy najwyraźniej nie umknęło uwadze Rosji: w zeszłym miesiącu Polska aresztowała 12 obcokrajowców z nieokreślonych krajów Europy Wschodniej, oskarżając ich o szpiegostwo na rzecz Rosji i przygotowywanie ataków sabotażowych w regionie. Władze znalazły również nielegalne kamery w pobliżu lotniska.
– To prawdziwy problem, kiedy nasze lotnisko jest teraz celem rosyjskich służb wywiadowczych – powiedział Sławomir Porada, zastępca burmistrza gminy Trzebownisko, w której znajduje się lotnisko. „Sprawiło to, że ludzie w naszej społeczności czują się o wiele bardziej niekomfortowo”.
Stany Zjednoczone umieściły Rzeszów na mapie tuż przed atakiem Rosji w lutym ubiegłego roku, kiedy wysłały spadochroniarzy, aby wzmocnić wschodnią flankę NATO. Ich 82 Dywizja Powietrznodesantowa wylądowała na lotnisku, z którego wcześniej korzystały głównie tanie linie lotnicze Ryanair.
Z lotniska korzystali także światowi przywódcy w drodze do i z Kijowa, w tym prezydent USA Joe Biden, który w lutym złożył niespodziewaną wizytę w stolicy Ukrainy, czy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przed i po podróży do Waszyngtonu w ubiegłych latach Grudzień.
Ryanair dzieli teraz pas startowy z helikopterami wojskowymi i samolotami transportowymi Boeing 747 obsługiwanymi przez przewoźników towarowych, takich jak Kalitta i Atlas Air.
Polskie miasto było odświeżającą zmianą tempa dla tych, którzy wcześniej stacjonowali w krajach rozdartych wojną, takich jak Afganistan. „W porównaniu z Bagramem [air base], to wspaniałe uczucie” – powiedział mechanik pracujący dla amerykańskiego podwykonawcy Amentum, który specjalizuje się w serwisowaniu sprzętu wojskowego. „Mogę tu skosztować lokalnego piwa i jedzenia.” Firma zarezerwowała dla swoich pracowników cały hotel w Rzeszowie.
W pobliżu lotniska finansowane przez UE centrum ewakuacji medycznej we wrześniu ubiegłego roku zaczęło wysyłać ukraińskich pacjentów do szpitali w całej Europie i zabierać ich do domu po leczeniu. „Mam nadzieję, że nie będziemy tu dłużej potrzebni, ale jestem też pewien, że po wojnie chcemy nadal wspierać Ukrainę” – powiedział Wojciech Soliński, jej zastępca koordynatora medycznego.
Vladyslav, żołnierz wracający do kraju, zatrzymał się w Rzeszowskim Pogotowiu Ratunkowym po przejściu w czeskim szpitalu operacji ręki, która została częściowo oderwana podczas walk na wschodniej Ukrainie. „Nie chcę znowu być na froncie, ale może mogę zrobić coś innego, aby pomóc naszej armii” – powiedział. Zapytany, co pamięta z Rzeszowa, powiedział: „Ludzie i cała opieka, jaką mnie otaczali”.
Podczas gdy wielu Ukraińców, którzy przybyli do miasta, wyjechało gdzie indziej, osiedliły się tam dziesiątki tysięcy, zwiększając miejscową populację aż o 20 procent.
W lutym Natalia Anpolska wraz z dwójką dzieci uciekła z Bachmutu, miasta, które przetrwało najdłuższy rosyjski atak i stało się symbolem ukraińskiego ruchu oporu. Wcześniej pracowała na kolei w swoim kraju, ale znalazła pracę w salonie kosmetycznym w Rzeszowie.
„Bardzo martwiłam się, że nie będę w stanie znaleźć pracy tutaj, więc ta praca jest bardzo ważna” – powiedziała. „Nadal chcę wrócić do domu, ale tylko bez wojny”.
Podczas gdy miejscowi są dumni z tego, że pomagają Ukraińcom, zmagają się również z większym hałasem samolotów i zamykaniem dróg, aby zrobić miejsce dla konwojów zmierzających na Ukrainę. Ceny gruntów wzrosły w ciągu ostatniego roku o 50 procent, ponieważ „deweloperzy myślą teraz o oficerach wojskowych, którzy będą tu mieszkać przez następne 10 lat lub dłużej” – powiedział Porada.
Po pandemii lockdownu „to wspaniale, że miasto ma pełne hotele i restauracje” – powiedziała Anna Brzechowska-Rębisz, dyrektor wykonawczy regionalnej rady turystycznej. „Ale to nie znaczy, że wojna przyniesie korzyści ekonomiczne wszystkim i zachęci więcej turystów do odwiedzania regionu poza Rzeszowem”.
Niektórzy mieszkańcy już myślą o przyspieszeniu powojennej odbudowy Ukrainy. Volodomyr Dyba, Ukrainiec, który uciekł z Doniecka w 2014 roku, znalazł pracę w firmie transportowej w Rzeszowie, a zeszłego lata założył własną fundację, która wysyła ciężarówki z pomocą humanitarną na Ukrainę.
„Myślę, że Rzeszów pozostanie bardzo ważny po wojnie, ponieważ mamy całą logistykę, aby odbudować Ukrainę” – powiedział.
Dodatkowe relacje Barbary Erling w Warszawie
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”