Gospodarka
Podróżowanie po Polsce pokazało mi, że brytyjska gospodarka jest załamana
Kiedy skończyłem studia licencjackie w 2007 roku, Wielka Brytania była jednym z najbogatszych miejsc na ziemi w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego była nie tylko bogatsza od Niemiec i Francji – dwóch krajów o podobnej wielkości, według których była mierzona historycznie – ale także od Finlandii, Stanów Zjednoczonych i Australii. Z dobrze finansowanym państwem opiekuńczym ze światowej klasy opieką zdrowotną i modelem wzrostu podobnym do amerykańskiego, kolebka kapitalizmu zdawała się odkrywać siebie na nowo na nowe tysiąclecie. Nie tylko był domem dla największych światowych korporacji i prawdopodobnie najlepiej prosperującym centrum finansowym, ale kolejne rządy Partii Pracy nadzorowały spektakularne spadki emerytur i ubóstwa wśród dzieci.
To, co wydarzyło się później, jest już znaną historią. Światowy kryzys finansowy, który rozpoczął się w tym roku, oznaczał zarówno koniec określonego modelu wzrostu, jak i początek okresu stagnacji, z którego kraj jeszcze nie wyszedł. Obecnie Stany Zjednoczone mają PKB na mieszkańca o ponad 50% wyższy niż w Wielkiej Brytanii. Gdzie indziej, miejsca takie jak Kanada i Finlandia są znacznie lepiej prosperujące. Przyszli historycy będą mieli trudności ze zrozumieniem nie tylko, dlaczego tak się stało, ale także w jaki sposób ortodoksja napędzająca taką porażkę została okrzyknięta przez polityczny i medialny establishment kraju.
Chociaż upadek Wielkiej Brytanii trwał 15 lat, rok 2022 gwałtownie przyspieszył takie trendy. Rosnąca inflacja była wyzwaniem w całej Europie, ale w Wielkiej Brytanii Płace realne spadły średnio o 76 funtów miesięcznie, co miesiąc, przez cały rok. Na co rozmówcy w mediach są oburzeni W październiku z powodu strajków stracono 417 000 dni roboczych, najwyższa liczba od dekady, biorąc pod uwagę, jak szybko miliony stały się znacznie biedniejsze, to zaskoczenie, że liczba ta nie jest wyższa. Co więcej, rola południowego wschodu w gospodarce Wielkiej Brytanii przesłania większą historię upadku.
Ale wykresy i wykresy zaprowadzą cię tylko do tej pory. Z tego powodu podróże zagraniczne, zwłaszcza do miejsc, które Wielka Brytania uważa za równe narody, stają się coraz bardziej edukacyjne.
Inaczej niż 15 lat temu, każdy, kto dziś odwiedzi Holandię, Skandynawię czy Kanadę, od razu znajdzie się w znacznie bogatszym społeczeństwie. Taka różnica jest raczej jakościowa niż stopniowa. Jest mniej pustych witryn sklepowych i więcej niezależnych sklepów. Restauracje i kawiarnie tętnią życiem w sposób, który stał się dziwnie nieznany w większości Wielkiej Brytanii. Nostalgiczne relikty minionych czasów w domach, domach towarowych i księgarniach są nadal stosunkowo powszechne – aw niektórych miejscach nawet rzucają się w oczy. Najbardziej zadziwia mnie jednak to, że młodzi dorośli wydają znaczne sumy pieniędzy tylko po to, by się dobrze bawić. Kiedy spotykam młodych brytyjskich emigrantów w miastach takich jak Sztokholm, Kopenhaga czy Amsterdam, wydaje mi się, że użyli kodu.
Nic z tego nie oznacza, że te kraje są doskonałe. Spacer po Eastside w centrum Vancouver to szokujące przeżycie dla każdego Europejczyka. Jeśli nigdy tam nie byłeś, wyobraź sobie Skid Row w Los Angeles, tylko gorzej i bez słońca. Gdzie indziej rosnące koszty mieszkaniowe w Kanadzie osiągnęły poziom kryzysowy, podczas gdy Covid pozostawił trwałe blizny na detalistach. Ale wszystko to wydaje się bliższe nierozwiązanym problemom i kwestii priorytetów niż oznakom swobodnego spadania kraju. W Wielkiej Brytanii, z drugiej strony, znakiem rozpoznawczym większości centrów miast nie są przypadkowe sklepy czy odnowa obywatelska, ale zniszczone widowisko z odpryskami farby, okiennicami i punktami bukmacherskimi. Te firmy, które przetrwają, nie mówiąc już o sukcesie, robią to wbrew wszelkim przeciwnościom.
Ale chociaż już zdawałem sobie sprawę, że nasz standard życia spada w porównaniu z Europą Północną i Ameryką Północną, w zeszłym tygodniu byłem zaskoczony dobrobytem widocznym w Polsce – kraju o średnich dochodach, który do niedawna kojarzył się większości Brytyjczyków z tanią siłą roboczą. Ale podróżując po większości kraju, odkrywałem uporządkowane, zamożne miasta, tętniące życiem restauracje i kawiarnie, sklepy, które łączyły w sobie oryginalność i intrygę, oraz dzielnice biznesowe, które nie były identyfikacją. Tymczasem młodym ludziom, których spotkałem, brakowało pesymizmu, z którym zwykle spotyka się rozmawiając z rówieśnikami w Wielkiej Brytanii, chociaż chętnie poruszają takie kwestie, jak koszty mieszkania.
Oczywiście należy podkreślić, że znaczna część kraju, zwłaszcza na wschodzie, wciąż boryka się z trudnościami gospodarczymi. Miasta skorzystały na tych samych trendach, które zniekształciły społeczności wiejskie. Tymczasem infrastruktura jest bardzo różna na Zachodzie i Wschodzie, co nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, jak bardzo była podzielona między trzy wielkie mocarstwa – Rosję, Niemcy i Cesarstwo Austriackie – jeszcze sto lat temu. A jednak w każdym z miejsc, które odwiedziłem – w Poznaniu, Warszawie, Krakowie i Wrocławiu – spotkałem się z rzadko spotykanym w Wielkiej Brytanii optymizmem. Każde z nich wydawało się równie zamożne, jeśli nie bardziej, niż jakiekolwiek inne angielskie miasto poza Londynem.
Dane potwierdzają moją intuicję Johna Burn-Murdocha z FT, który niedawno opisał, jak biorąc pod uwagę obecne trendy przeciętna polska rodzina będzie bogatsza niż ich brytyjscy odpowiednicy do 2030 roku. Dla Słoweńców ten moment ma nastąpić w 2024 roku.
Ale ta spekulacyjna obserwacja pojawia się w wysokiej rozdzielczości, gdy spojrzy się na dane dotyczące miast obu krajów. Według OECD (na podstawie PKB per capita, PPP) miasta takie jak Warszawa, Poznań, Kraków i Wrocław są bogatsze niż Liverpool, Birmingham i Manchester – nie mówiąc już o Newcastle czy Middlesborough. Osobiście od razu stwierdziłem, że różnica jest wyraźna. Wśród tych pierwszych restauracje były pełne w dni powszednie, puste witryny sklepowe były nieliczne, a niespokojny sen był bardziej aberracją niż cechą charakterystyczną. Zanim wspomnimy o pozornie wszechobecnej obecności tramwajów i niedrogiego transportu publicznego. Znajduje to również odzwierciedlenie w niektórych wskaźnikach zdrowotnych: Polska ma znacznie niższą śmiertelność matek niż Wielka Brytania, a dostęp do lekarza rodzinnego jest znacznie łatwiejszy.
Oczywiście w każdym z powyższych angielskich miast są ogromnie zamożni ludzie – po prostu żyją pośród morza współobywateli walczących jak na europejskie standardy. Podczas gdy nasi najbogatsi rywalizują w ubiegłym roku z najbogatszymi Niemcami i Norwegami Najniżej zarabiające brytyjskie gospodarstwa domowe miały standard życia 20% słabsze od swoich odpowiedników w Słowenii.
W 2020 roku The Economist napisał, jak „Inne kraje mają złe strony. Wielka Brytania ma biedną połowęAle to też brzmi optymistycznie po wydarzeniach tego roku – przynajmniej według standardów, jakie kraj sobie wyobraża. Wielka Brytania, zwłaszcza poza Londynem, jest w coraz większym stopniu krajem o średnich dochodach, z kilkoma bogatymi ludźmi. Odwiedź kraje skandynawskie, Holandię i tak, Polskę, a zobaczysz, co mam na myśli.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”