- Maciej P. został aresztowany w zeszłym roku wraz z kilkunastoma innymi osobami w poważnym śledztwie
- Został zwolniony kilka miesięcy później, ale nie postawiono mu żadnych zarzutów
- „Jako prywatna sieć aptek byliśmy łatwym celem” – mówi biznesmen
To była wspaniała rzecz. Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro przyjechał do Gdańska 3 października ubiegłego roku i na konferencji prasowej ogłosił swój sukces w nielegalnym handlu narkotykami.
– To największe śledztwo w sprawie mafii narkotykowej w Polsce – podkreślił.
O mafii narkotykowej od dawna mówi się nieoficjalnie, ale ta powinna być największa, najbardziej skuteczna i odważna.
Towarzysząca Ziobrze szefowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Teresa Rutkowska-Szmydyńska powiedziała dziennikarzom, że zgodnie z ustaleniami prokuratury gdańska mafia narkotykowa została podzielona na dwie grupy. Jeden zakładał fikcyjne przychodnie i hurtownie, drugi kontrolował apteki.
Joanna Kowalik-Kosińska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku wyjaśniła tę praktykę następująco: – Sprawcy tzw. Odwróconego łańcucha dystrybucji Na podstawie fałszywych dokumentów popytowych kupowali w aptekach rzadkie leki, głównie ratowali życie, a następnie sprzedawali je za granicę po zawyżonych cenach. Przestępcy prowadzili działalność polegającą na stosowaniu leków po przeszczepach, stosowanych w leczeniu onkologicznym, przeciwzakrzepowym i kardiologicznym, w tym leków, które Ministerstwo Zdrowia uznało za niedostępne w Polsce.
Zbigniew Ziobro podczas konferencji w październiku 2019.
Praktyka miała mieć tragiczne konsekwencje: w Polsce brakowało niektórych z powyższych leków. Nieuleczalnie chorzy szukali ich w różnych aptekach. Czasami bez powodzenia.
11 mln zł na kontach
Tego dnia śledczy powiedzieli dziennikarzom, że aresztowali łącznie 16 osób, w tym farmaceutów, warszawskich prawników i lekarza. W sumie uzbrojona policja wtargnęła do ponad 30 posesji w Trójmieście, Włocławku i stolicy.
Na filmie przedstawiciele mediów mogli zobaczyć aresztowanie Macieja P. w jego mieszkaniu w Gdyni po wyważeniu drzwi. Film pokazał również, jak jeździł swoim Ferrari na lawecie i robił zdjęcia z aptek podczas oglądania skonfiskowanych narkotyków. Z drugiej strony zdjęcia policjantów pokazywały ogromne ilości gotówki w różnych walutach.
Ferrari dowodziło w październiku 2019 r.
„Podczas przeszukiwania domów podejrzanych skonfiskowano luksusowe samochody o łącznej wartości 2 mln zł i ponad 1 mln zł w gotówce. Zablokowano również rachunki podejrzanych na łączną kwotę prawie 11 mln zł” – O sprawie pisał wówczas Piotr Olejarczyk, gdański dziennikarz Onetu.
Gotówka znaleziona w październiku 2019 r.
Jakby tego było mało, nie było trudno znaleźć w sieci dowody na to, że Maciej P. prowadził wystawne życie wraz z partnerem, który pomagał mu w prowadzeniu biznesu. W ciągu kilku lat odwiedzili sześć kontynentów, jeździli luksusowymi samochodami i zatrzymywali się w ekskluzywnych hotelach z basenami na dachach.
Obraz „trąbki” w sieci, na którym był między innymi przy stole, mógł wywołać strach i obrzydzenie. w firmie Marcin T., znany jako „Disco Baron”Czyli kolejny trójmiejski biznesmen, który z udziałem Krystiana W., ps., Stał się jednym z głośnych bohaterów skandalu seksualnego. „Krystek”.
Sąd Okręgowy w Gdańsku milczy
Wiosną tego roku, gdy Polska przeżywała pierwszą fazę walki z pandemią, wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Media donosiły, że wszyscy członkowie tak zwanej gdańskiej mafii narkotykowej zostali zwolnieni bez środków zapobiegawczych.
Co się wydostało? Nie wiadomo. W tamtym czasie nie zostało to wyjaśnione przez prokuraturę, podejrzanych ani sąd, który ją zwolnił, który odmówił przedłużenia jej tymczasowego aresztowania.
Dziś nie jest łatwiej znaleźć te informacje. Sąd Okręgowy w Gdańsku nie odpowiedział na nasze pytania dotyczące niniejszego komunikatu prasowego.
Z kolei Marzena Muklewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, powiedziała Onetowi, że zarzuty nie zostały ostatnio wycofane. Ponadto jest na nich obecnie 37 osób, a jest więcej: dla jednego z podejrzanych, który powinien zachęcić inną osobę do oblewania kwasem członka rodziny innego podejrzanego, aby zmienić jego zeznania.
– Badania nad tzw. Odwrotnym łańcuchem dystrybucji leków wciąż trwają – mówi Muklewicz. – Dowody są na bieżąco gromadzone, w sprawie prowadzone są czynności proceduralne.
Szukaj w październiku 2019.
„Ludzie się znają”
Maciej P. nie zajął jeszcze publicznego stanowiska w tej sprawie. Onet jest pierwszym medium, z którym rozmawiał. Uważa, że Zbigniew Ziobro musiał odnieść sukces przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi (13 października), dlatego służby jakoś go odzyskały. Jak twierdzi, ta sprawa zrujnowała mu życie.
– Stwierdzono, że kontrolując kilkanaście firm farmaceutycznych, które również sprzedawały leki niepublicznym placówkom służby zdrowia, jestem częścią odwrotnego handlu lekami. Nie przyznaję się do postawionych mi zarzutów. Ani ja, ani moi pracownicy nie braliśmy udziału w organizacji przestępczej – Maciej P. odrzuca zarzuty – Byliśmy łatwym celem jako prywatna sieć aptek. Prowadzimy ten biznes od kilku lat. Zabrano mi firmy, skradziono nam komputery i dokumentację. Teraz są tylko ruiny i długi.
Zapytany o Ferrari, wystawny styl życia i zdjęcie z Marcinem T. biznesmen odpowiada: – Wydzierżawiłem Ferrari. To nie jest moja własność. Stawka 6300 zł to niewiele. Płacę z opodatkowanych zysków. Podobnie było z wyjazdami za granicę. Z drugiej strony Marcin T. nie jest moim przyjacielem ani kolegą. Nigdy nie dzwoniliśmy ani nie spotykaliśmy się, z wyjątkiem przypadkowego wydarzenia zorganizowanego przez kogoś innego. Proszę, nie łącz mnie z pseudo-przedsiębiorcami.
Tak wyglądało wejście do mieszkania Macieja P. w 2019 roku.
Maciej P. twierdzi, że część leków, co do których powstało całe zamieszanie, trafiła do NZOZ i nie wie, co się z nimi stało. Nie wyklucza istnienia mafii narkotykowych, ale zwraca uwagę, że sam do żadnej z nich nie należy. Dodaje, że przyczyny niedoboru narkotyków są złożone i nie tak proste, jak chcieli prokuratorzy. Twierdzi też, że nic nie wie o kimś, kto oblał kogoś kwasem.
Biznesmen przyznaje, że z akt prokuratora wynika, że zna adwokatów zatrzymanych w sprawie, ale tłumaczy, że związek nie jest przyjacielski. – Rynek farmaceutyczny jest ograniczony i napięty. Ludzie się znają. Dodaje, że prawnicy wykonują swoją pracę jak wszyscy inni.