Nauka
Migrant, niebezpiecznie niewystarczająca absorpcja uchodźców w UE
Wstrząsające obrazy niewinnych ludzi spychanych przez greckie władze tylko na morze – i na szczęście – po to, by ratować ich turecką straż przybrzeżną, trafiają na niepokojące nagłówki. Co się dzieje w jednym z najbogatszych regionów świata, znanym również jako Europa Zachodnia? Kto wydaje rozkazy w całkowitej opozycji do standardowych wartości godności i człowieczeństwa? I jak centrala UE ciągle przymyka oczy na godne ubolewania zachowanie Aten?
Przede wszystkim rozwój sytuacji należy rozpatrywać w szerszych ramach. Weźmy na przykład Republikę Turcji, w której obecnie mieszka prawie 4 miliony potrzebujących ludzi z sąsiedniej Syrii. Obliczając, zdajemy sobie sprawę, że Turcja jest domem dla liczby porównywalnej do prawie 5% jej populacji, a nawet więcej, jeśli dodamy do tego inne narodowości.
Współczesna Turcja nie jest w stanie pomieścić tak dużej liczby mężczyzn, kobiet i dzieci, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich ojczyzn, aby przetrwać. Jak każdy kraj na świecie, budżety publiczne są napięte do granic możliwości, tym bardziej w trakcie pandemii. Ankara jednak poszła naprzód i przyjęła uchodźców z otwartymi ramionami i dopiero na znacznie późniejszym etapie poprosiła o wsparcie finansowe z Brukseli – a nie odwrotnie, co stało się niemal normą w Europie w myśl zasady „najpierw otrzymuj unijne środki, więc oddaję projekty.”
Turcja budowała wioski namiotowe z solidnych materiałów, a nie z „używanych” mieszkań, w których postawiłoby kilku przyzwoitych obywateli; jednak strategia polegała na tym, aby od pierwszego dnia umieścić jak najwięcej uchodźców w regularnych mieszkaniach. Ankara wiedziała, że uchodźca potrzebuje przede wszystkim bezpiecznego miejsca do spania i pobytu. Jeśli porównamy te miejsca z obozami za Morzem Egejskim w Grecji – nazywanie ich improwizowanymi nadal będzie czymś w rodzaju komplementu – rozumie się naturę tureckiej gościnności.
Turcja szybko wdrożyła plany zapewnienia możliwości edukacyjnych syryjskim dzieciom, aby przynajmniej dać młodszemu pokoleniu nadzieję i lepsze perspektywy. Niektóre zajęcia odbywały się na obozach, inne w miejscowych szkołach. Proces ten rozpoczął się na długo zanim uchodźcy pomyśleli o tym, czy i kiedy powinni wrócić do swoich ojczyzn oraz przed uzyskaniem statusu stałego rezydenta. Jeśli porównamy to z innymi krajami, przyjmowanie uchodźców w tych krajach często wiąże się z dość rozległym procesem biurokratycznym.
Podamy kolejny przykład. Wydawanie pieniędzy uchodźcy to jedno; integracja go krok po kroku ze społeczeństwem nowo odkrytych ziem jest zupełnie innym przedsięwzięciem. Wkrótce po tym, jak liczby osiągnęły nieoczekiwany wzrost, Ankara zaoferowała uchodźcom przedpłacone karty bankowe, aby mogli zadbać o własne potrzeby żywieniowe i zdrowotne, zamiast czekać na pomoc. Karty te przyjmowano w obozach i okolicznych sklepach. Ponowne zarządzanie własnym budżetem domowym, nawet bardzo niewielkim budżetem domowym w porównaniu z poprzednimi, a także powrót do normalności poprzez znalezienie pracy i zarządzanie „prawdziwym” kontem bankowym jest integralną częścią odnalezienia drogi do obcego społeczeństwa.
Rzadko słyszałem o wysiłkach porównywalnych z Grecją czy jakimkolwiek innym państwem członkowskim UE. Tam otwarcie konta bankowego jako migrant jest prawie niemożliwe, a długie kolejki tworzą się poza urzędami pocztowymi lub ośrodkami pomocy społecznej.
Te trzy przykłady ze znacznie dłuższej listy mają na celu zademonstrowanie naszej drogiej publiczności, że nie chodzi tylko o liczby, ale o prawa człowieka, godność i ludzkość w ogóle. Kiedy staje się jasne, że dana osoba szuka schronienia i, przynajmniej w perspektywie średnioterminowej, nie może wrócić do domu, integracja ze społeczeństwem kraju przyjmującego jest absolutną koniecznością. Edukacja podstawowa dla dzieci, zaawansowane szkolenia zawodowe dla starszych dzieci, pomoc rodzicom w znalezieniu pracy, bezpieczne miejsce dla kobiet i dziewcząt, Turcja stała się wzorem dla humanitaryzmu.
Ale jest oczywiste, że nawet naród gościnny z definicji osiągnie w pewnym momencie granice chłonności. Dlatego logiczne byłoby, gdyby inne kraje wkroczyły i podzieliły się ciężarem, przyjmując nowych przybyszów. Kraje w regionie właśnie to zrobiły, a Jordania jest kolejnym niezwykle pozytywnym przykładem.
W przypadku Europy nie potrzeba tytułu magistra ekonomii, aby odkryć, że kraje UE byłyby w doskonałej sytuacji finansowej i pod względem lokalizacji, aby wkroczyć na ring i otworzyć swoje serca i umysły, a także granice, na ludzi w niebezpieczeństwie. To prawda, że były czasy, kiedy w szczególności Niemcy utorowały drogę do takiego rozwoju; Wszyscy pamiętamy, jak kanclerz Angela Merkel wypowiedziała słynne zdanie „wir schaffen das” lub „zarządzajmy” na pytanie o zbliżający się napływ uchodźców i migrantów w 2015 roku.
To nie tylko wina Aten
To, co umożliwiło Brexit, to przede wszystkim uświadomienie sobie, że Bruksela przekształca się w superpaństwo kierowane przez niewybraną biurokrację, która chce decydować o każdej sprawie życia codziennego każdego obywatela UE. To powiedziawszy, można uczciwie założyć, że kiedy łódź migrantów próbuje wejść na wody UE i zostaje odepchnięta – nielegalnie – przez straż przybrzeżną państw członkowskich, wtedy Bruksela jest dobrze poinformowana. Nawet jeśli był to tylko jeden z tych incydentów, chociaż teraz było ich zbyt wiele, by pozostać niezauważonymi, niektórzy obserwatorzy na miejscu z pewnością powiedzą Brukseli, co właśnie wydarzyło się w Grecji.
Jaka jest więc rzeczywistość na ziemi? Grecja nadal dostaje to, czego chce, a nawet agencja odpowiedzialna za patrolowanie granic zewnętrznych UE, FRONTEX, przymyka oko. Neutralny obserwator z kosmosu prawdopodobnie doszedłby do wniosku, że nielegalny opór jest tolerowany zarówno przez FRONTEX, jak i Brukselę.
Zwracając się pokrótce do Polski, Bruksela argumentuje, że orzeczenie polskiego sądu, że części prawa UE nie są zgodne z polskim prawem krajowym, jest wystarczającym powodem, by grozić pozwaniem Polski jako takiej do najwyższego sądu UE lub przynajmniej zawieszeniem istotnych aspektów finansowych i strukturalnych pomaga.
Wszystkim zadaje sobie pytanie: jak to jest, że kiedy inny kraj członkowski UE wyraźnie łamie prawa człowieka, dla których UE jest rzekomo znakiem towarowym, nikt nie wypowiada się przeciwko tym działaniom i nikt nie jeździ do Aten i nie próbuje zaradzić sytuacji informując Grecji, że nie jest to akceptowany sposób radzenia sobie z potrzebującymi? Kto tłumaczy władzom greckim znaczenie prawa morskiego i to, że zagrożonym ludziom trzeba ratować, a nie grozić?
Pokazanie Atenom przysłowiowej politycznej czerwonej kartki to za mało. Cała UE jest wzywana do wkroczenia i wkroczenia, aby położyć kres tym nieludzkim wydarzeniom na pełnym morzu.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”